We wtorek 27 listopada w Domu Europy we Wrocławiu odbyła się kolejna debata w ramach cyklu „Z Widokiem na Europę”. Tematem dyskusji była nadchodząca konferencja klimatyczna COP24 w Katowicach, alarmujące wnioski z najnowszego specjalnego raportu Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu oraz rola oddolnej, obywatelskiej mobilizacji w przeciwdziałaniu zmianom klimatu.
Zaproszonych ekspertów i licznie zgromadzoną publiczność powitał gospodarz debaty – Dyrektor Przedstawicielstwa Regionalnego Komisji Europejskiej z siedzibą we Wrocławiu, Jacek Wasik. W debacie udział wzięli: dyrektor Mariola Apanel z Biura Ochrony Przyrody i Klimatu w UM Wrocławia, prof. dr hab. Zbigniew W. Kundzewicz, hydrolog i klimatolog, członek Polskiej Akademii Nauk, Marta Olender z Dyrekcji Generalnej ds. Klimatu Komisji Europejskiej, jedna z negocjatorek klimatycznych UE, oraz dr hab. Bożena Ryszawska z Katedry Finansów Przedsiębiorstw i Finansów Publicznych na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Dyskusję prowadziła Izabela Zygmunt z Polskiej Zielonej Sieci.
Wydarzenie zostało zorganizowane na pięć dni przed rozpoczynającą się 2 grudnia 2018 w Katowicach 24. konferencją stron Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu (COP24). W Katowicach mają zostać uzgodnione mechanizmy wdrażania podpisanego dwa lata temu Porozumienia Paryskiego. Jego celem jest zatrzymanie globalnego wzrostu średnich temperatur w tym stuleciu dużo poniżej pułapu 2 °C w stosunku do ery przedprzemysłowej.
Punktem odniesienia dla wrocławskiej debaty i dla katowickiej konferencji klimatycznej jest opublikowany 8 października br. 15. Raport Specjalny Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC), w którym przeanalizowano spodziewane skutki ocieplenia klimatu Ziemi o 1,5 °C i o 2 °C oraz wskazano, jakie działania trzeba podjąć, by nie przekroczyć pułapu 1,5 stopnia, a tym samym uniknąć najbardziej katastrofalnych skutków zmian klimatu.
Zapytany, co dokładnie mówi raport IPCC, prof. Kundzewicz wyjaśnił, że zawarta w 1992 r. konwencja klimatyczna dotyczyła ograniczenia ocieplenia tak, by nie było ono niebezpieczne dla ludzkości, nie precyzując jednak, jaki jest bezpieczny limit wzrostu temperatur. Podczas COP21 w Paryżu w 2015 r. było już wiadomo, że ocieplenie należy powstrzymać na poziomie maksymalnie 2 stopni, a najlepiej 1,5 stopnia. Opublikowany w październiku raport IPCC wyjaśnia różnicę między scenariuszami zakładającymi 1,5 stopnia i 2 stopnie ocieplenia.
Mówi on o pięciu powodach do niepokoju. Po pierwsze, zmiany klimatu, które obserwujemy już teraz, spowodują zmiany w tzw. systemach unikatowych, np. nieodwracalne blaknięcie koralowców. Po drugie, ekstrema pogodowe staną się bardziej ekstremalne. Po trzecie, ocieplenie klimatu przyniesie niesprawiedliwy rozkład konsekwencji, dotykając bardziej boleśnie kraje rozwijające się. Po czwarte, zagregowana suma wszystkich skutków będzie bardzo wysoka. I po piąte, wraz ze wzrostem temperatur mogą wystąpić tzw. zjawiska nieliniowe, takie jak np. stopienie Grenlandii i wzrost poziomu morza o kilka metrów.
Wielkim zagrożenie będzie wzrost częstotliwości i intensywności fal upałów, stanowiących zagrożenie dla osób starszych, których w społeczeństwie jest coraz więcej – scenariusze przewidujące 1,5 stopnia i 2 stopnie ocieplenia dzieli dwudziestoprocentowa różnica w przewidywanej częstotliwości fal upałów. Profesor przywołał w tym kontekście katastrofalną falę upałów w Europie latem 2003 r., która doprowadziła do śmierci 70 tys. osób, przede wszystkim starszych i samotnych. W Polsce takiej fali upałów jeszcze nie było, ale może nadejść. Wrocław doświadczył jednak innego katastrofalnego zjawiska – wielkiej powodzi w 1997 r. Raport IPCC mówi o tym, że wraz z ociepleniem klimatu wzrośnie intensywność i amplituda powodzi. Zmiany klimatu, według słów profesora Kundzewicza, wpłyną również na wody gruntowe. Czekają nas częściej bardzo suche lata powodujące susze przerywane powodziami. Pocieszające jest to, że natura jest w stanie w pewnym stopniu zaadaptować się do tych zmian – mimo bardzo suchego lata w tym roku w polskich lasach jesienią były grzyby.
Kolejne pytanie dotyczyło roli Polski i Unii Europejskiej w negocjacjach klimatycznych, a skierowane było do Marty Olender z Dyrekcji Generalnej ds. Klimatu.
Pani Marta Olender wyjaśniła, że kwestie klimatu są wspólną kompetencją Unii i państw członkowskich. Polityka energetyczna i klimatyczna UE jest ustalana wspólnie, podobnie Unia i państwa członkowskie wspólnie uczestniczą w negocjacjach klimatycznych. Mówią tam jednym głosem – na konferencjach klimatycznych UE reprezentowana jest przez tzw. „ekipę unijną” złożoną z przedstawicieli Komisji i ekspertów państw członkowskich. Stanowisko UE ustalane jest na wiele miesięcy przed konferencją. Dzięki temu UE wnosi w negocjacje silny przekaz, mówiąc jednym głosem, choć sam proces przygotowywania się do negocjacji jest przez to dłuższy.
Odnosząc się do celu COP24 Marta Olender wyjaśniła, że porozumienie paryskie to jedynie ramy, a to, co się wydarzy w Katowicach, zadecyduje, co porozumienie będzie oznaczało w praktyce, jaki będzie poziom ambicji i jaki poziom szczegółowości celów klimatycznych. Przez to katowicki COP jest konferencją bardzo techniczną, być może mniej atrakcyjną dla publiczności, ale równie istotną dla polityki klimatycznej w nadchodzących latach jak COP21 w Paryżu.
Następnie dyrektor Mariola Apanel odpowiedziała na pytanie, czy Wrocław jako miasto postrzega zmiany klimatu jako wyzwanie dla siebie, i co w tej sprawie robi.
Dyrektor Apanel przypomniała, że połowa społeczeństwa mieszka w miastach, w przyszłości będzie to nawet 70%, dlatego to miasta są generatorem emisji dwutlenku węgla i muszą czuć się zobowiązane do obniżania emisji. Wrocław ma politykę zrównoważonego rozwoju, politykę zieleni bez granic, traktowanej nie punktowo i nie jako uzupełnienie, lecz jako równoprawny element myślenia o zagospodarowaniu przestrzennym. Miasto rozwija także zrównoważony transport, oferując mieszkańcom możliwość wypożyczenia samochodu elektrycznego, budując ścieżki rowerowe czy parkingi P&R oraz wspiera budownictwo energooszczędne, zaczynając od siebie, czego przykładem jest zeroemisyjny budynek Wydziału Środowiska Urzędu Miejskiego przy ul. Hubskiej. Miasto realizuje również projekty adaptacyjne do zmian klimatu, dotyczące zagospodarowania wód opadowych, zielonych ścian czy parków kieszonkowych. W budżecie partycypacyjnym miasta 40 proc. zgłoszeń to zielone projekty. Zatem, chociaż przepisy prawnie często nie nadążają za zmianami, miasto powinno wyznaczać kierunki i rekomendować przyjazne dla klimatu rozwiązania, i robi to.
Odnosząc się do pytania o rolę oddolnej mobilizacji obywatelskiej, prof. Ryszawska opowiedziała o Green Teamie Uniwersytetu Ekonomicznego, czyli oddolnej grupie inicjatywnej powołanej by pokazać, że Uniwersytet Ekonomiczny nie jest jako uczelnia obojętny wobec zmian klimatu i modeli gospodarczych dewastujących klimat. Uniwersytet zobowiązał się, że do 2030 roku przejdzie w 100 proc. na energię odnawialną. Sama ta deklaracja wyzwoliła wielką energię społeczną, przyciągając do projektu licznych interesariuszy, w tym sąsiadującą z uczelnią Spółdzielnię Mieszkaniową Wrocław Południe, która posiada największą w Polsce elektrownię fotowoltaiczną zlokalizowaną na dachach dziesięciopiętrowych budynków. W przypadku spółdzielni budowa elektrowni okazała się bardzo ważnym eksperymentem społecznym – dała ogromny impuls dla wzrostu wiedzy i świadomości ludzi.
Zielona energia na uczelni również jest partycypacyjnym projektem społecznym opartym na podejściu co-creation, czyli włączaniu w dialog wszystkich. Projekt już przyciąga różne firmy, entuzjastów, a wszystko to stało się bez pieniędzy, bez decyzji władz, bez zobowiązań i teraz toczy się jak śniegowa kula. Już wiosną projekt społeczny przekształci się w inwestycyjny, bo powstaną pierwsze instalacje.
Zdaniem prof. Ryszawskiej warto robić projekty oddolne, bez władzy i pieniędzy, bez umocowania, po prostu dla klimatu i energii. Daje to radość, a po jakimś czasie poszczególne elementy przedsięwzięcia same zaczynają się składać.
Prof. Kundzewicz został następnie zapytany o drugi aspekt raportu IPCC, czyli polityczne rekomendacje dotyczące działań, jakie trzeba podjąć, by zatrzymać globalne ocieplenie na poziomie 1,5 stopnia.
Odpowiadając na pytanie stwierdził, że raport IPCC nt. 1,5 stopnia stawia konferencję katowicką w szczególnej sytuacji. Wiemy bowiem, jakie działania są potrzebne, ale te wnioski są dla decydentów trudne do przełknięcia.
– Jeśli celujemy w 1,5 stopnia to trzeba obniżyć emisje dwutlenku węgla o 45 proc. do 2030 r. względem roku 2010, zostało więc bardzo mało czasu. Do 2050 r. trzeba zaś osiągnąć zerowe emisje skuteczne, czyli w połowie wieku wszystko, co będzie emitowane, musi być pochłaniane. To niewyobrażalne zadanie – całkowicie odwęglić energetykę. Zero emisji w 2050 r. to szok dla większości słuchaczy i też wielki koszt. Scenariusz 2 stopnie jest trochę łatwiejszy do spełnienia. Oznacza redukcję emisji o 20 proc. do 2030 i zerowe emisje do w 2075 r. Osiągnięcie zerowych emisji jest możliwe i wszystkie kroki w tym kierunku są cenne, w tym zwłaszcza oszczędność energii. Jestem jednak zaniepokojony, jaki będzie efekt COP24 w Katowicach, bo myślę, że świat nie jest gotowy na takie wyzwanie. Ale trzymamy kciuki. Wyzwanie jest ogromne, nie wszystkie rządy są w stanie to wyzwanie podjąć, ale następuje zmiana świadomości, i dzięki temu ryzyko fiaska takiego jak w Kopenhadze jest mniejsze.
Odpowiadając na pytanie o wizję i stanowisko Unii w katowickich negocjacjach, Marta Olender przypomniała, że Komisja realizuje politykę klimatyczną już od 20 lat, i to z sukcesami. Wyznaczony na rok 2020 dwudziestoprocentowy cel redukcji emisji został przekroczony – emisje w UE zostały już obniżone o 23 proc., co znaczy, że polityka UE sprawdza się i działa. Dla UE polityka klimatyczna jest jednym z największych priorytetów, co potwierdzili wielokrotnie przywódcy wszystkich instytucji europejskich. Widać to również w tzw. mainstreamingu, czyli praktyce uwzględniania celów klimatycznych we wszystkich pozostałych politykach UE. Unia przeznacza również 20 proc. swojego budżetu na walkę o klimat – co jest światowym ewenementem.
Jednocześnie UE cały czas podnosi ambicje. Komisja Europejska 28 listopada przyjęła długoterminową wizję strategiczną dla dostatniej, nowoczesnej, konkurencyjnej i neutralnej dla klimatu gospodarki do 2050 r. – „Czysta planeta dla wszystkich”. Wizja ta obejmuje prawie wszystkie dziedziny polityki UE i i jest zgodna z celem porozumienia paryskiego, jakim jest utrzymanie wzrostu temperatury znacznie poniżej 2°C i próba obniżenia tego wzrostu do poziomu 1,5°C.
Marta Olender przytoczyła również wyniki badania Eurobarometr, zgodnie z którym 92 proc. obywateli UE ma świadomość zagrożeń wynikających z globalnego ocieplenia, a 79 proc. jest gotowych działać na rzecz klimatu. Jest to ogromy skok z 69 proc. w 2016 r. i widoczna oznaka rosnącej świadomości społeczeństwa. – To dla nas ogromna motywacja i sygnał, że nasza polityka zmierza w dobrą stronę. Podobne pozytywne sygnały dostajemy od biznesu – Komisja otrzymała budujący list od największych międzynarodowych firm wyrażający poparcie dla wyznaczenia celu zero emisji w 2050.
Odnosząc się do pytania, czy oddolna społeczna energia może wypełnić lukę między tym, co konieczne dla zatrzymania zmian klimatu a tym, co wydaje się politycznie możliwe, prof. Ryszawska odpowiedziała:
– Zmiana zachodzi, trochę bez względu na politykę. W Polsce nie ma przychylnych regulacji, ale zmiana dokonuje się oddolnie, w regionach, w miastach, w gminach. W rozwoju Polski ogromną rolę odgrywają fundusze unijne. Z tych pieniędzy finansuje się tylko rozwiązania niskoemisyjne. Konsumujemy miliardy na gospodarkę niskoemisyjną, a więc za unijne pieniądze faktycznie dokonujemy transformacji niskoemisyjnej. Oczywiście nie jest łatwo, ale ta zmiana się toczy – wiele gmin ma zaskakująco ambitne plany gospodarki niskoemisyjnej. W przyszłym budżecie EU będzie jeszcze więcej pieniędzy na klimat i na inwestycje niskoemisyjne, a samorządy już chcą z tych pieniędzy korzystać, bo wiedzą, jak fajnie te środki zmieniają miasta. W 2020 r. obudzimy się w gminach, które będą w głęboko zaawansowanej transformacji niskoemisyjnej, podczas gdy rząd będzie nadal się zastanawiał, czy wprowadzić bardziej elastyczną ustawę o OZE czy nie.
Ważne jest, żeby się za czymś opowiedzieć. Za transformacją energetyczną opowiadają się miasta, gminy, przedsiębiorstwa, konsumenci, uczelnie, szkoły. Za deklaracjami idą działania, ale sama deklaracja też niesie w sobie siłę. Do tego niskoemisyjna transformacja jest dziś opłacalna, wszystkie te inwestycje obniżają koszty, dlatego ochrona klimatu to nie jest zmiana kosztowna, ona przynosi oszczędności, i dlatego nie da się jej zatrzymać.
Transformacja energetyczna oznacza też decentralizację produkcji energii, a zatem również decentralizację gospodarki. To oznacza lokalny rozwój, lokalną energię – w ten sposób zabiera się władzę koncernom energetycznym, tworzy się lokalne źródła finansowania, lokalne inicjatywy gospodarcze.
Do tego stwierdzenia odniósł się z sali p. Janusz Bieńkowski, przedstawiciel jednego z dolnośląskich klastrów energii, przypominając o istnieniu licznych barier regulacyjnych utrudniających rozwój zielonej energetyki.
Prof. Ryszawska przyznała, że jest w tym racja, ale jesteśmy w procesie zmiany i trzeba dobrze odczytywać trendy mimo braku wsparcia i mimo trudności. Zdaniem profesor w Polsce w niedługim czasie wydarzy się przełom, jeśli chodzi o odnawialne źródła energii.
Marta Olender dodała, że unijne cele klimatyczne są wiążące dla wszystkich państw członkowskich, podobnie jak unijne regulacje zawarte w tzw. pakiecie na rzecz czystej energii, który przewiduje ułatwienia dla oddolnych, czystych projektów energetycznych i będzie musiał zostać wdrożony przez wszystkie państwa członkowskie.
Prof. Kundzewicz przywołał natomiast ogłoszony niedawno projekt polityki energetycznej państwa do 2040 r. stwierdzając, że to smutny dokument, który „płynie pod prąd”.
Czy mało ambitną politykę rządów jest w stanie zmienić na lepsze polityka miast?
Odpowiadając na to pytanie dyrektor Apanel przypomniała, że Wrocław podpisał porozumienie burmistrzów, z którym wiąże się zobowiązanie do ograniczenia emisji o 40 proc. do 2030. Wkrótce powstanie dokument, który będzie planem działania Wrocławia na rzecz klimatu. Miasta będą czyniły starania – strategię Wrocławia w tym zakresie opisuje hasło naszych działań na rzecz powietrza i bioróżnorodności, które można rozszerzyć również na ochronę klimatu. Brzmi ono: Małe kroki – wielkie zmiany.
– Jest w nas duży potencjał, nie wiem, czy uda się nam przeskoczyć politykę na szczeblu krajowym, ale bardzo ważna jest świadomość społeczna, dlatego prowadzimy różne projekty edukacyjne dla mieszkańców, dla szkół – uczymy, jak można małymi krokami przybliżyć się do celu, o który nam chodzi, informujemy też mieszkańców o dostępnych źródłach finansowania na projekty niskoemisyjne. Robimy wszystko bez względu na to, co się dzieje na szczeblu ogólnokrajowym.
Prof. Ryszawska dodała, że problem powietrza i klimatu w poprzednich wyborach samorządowych praktycznie nie istniał, podczas gdy w tych wyborach było to jedno z najważniejszych zagadnień. Zmienia się zatem myślenie, do tego będzie więcej unijnych pieniędzy na ochronę klimatu, a rząd nie będzie nam mógł zabronić z nich skorzystać.
Spotkanie zakończyło się sesją pytań od publiczności.
Padło pytania o margines błędu w prognozach klimatycznych. Zdaniem prof. Kundzewicza jest on o wiele mniejszy niż np. w prognozach ekonomicznych, ponieważ klimat to czysta fizyka i zmianę globalnych temperatur można precyzyjnie przewidzieć.
Zapytano również o potencjalnie negatywną rolę USA i Chin w wysiłkach na rzecz ratowania klimatu. Marta Olender zwróciła uwagę, że mimo nieprzyjaznej dla klimatu retoryki władz amerykańskich, oficjalna polityka rządu bardzo mija się z tym, co faktycznie realizuje społeczeństwo i biznes, które dalej rozwijają zieloną energię.
Do kwestii Chin odniósł się prof. Kundzewicz, mówiąc, że mimo iż wydaje się nam, że Chiny emitują bardzo dużo dwutlenku węgla, kraj ten robi bardzo dużo w kierunku odwęglenia. W Chinach istnieją już farmy wiatrowe rozciągające się na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów, jeżdżą tam miliony pojazdów elektrycznych – to jest kierunek, w którym idzie Państwo Środka. Niestety też ciągle budują elektrownie węglowe, ale bardzo wyraźnie widać zwrot w stronę energetyki odnawialnej. Dlatego należy być ostrożnym z potępianiem Chin.
Były szef WIOŚ pan Stanisław Janik przyznał z satysfakcją, że energetyka przechodzi głęboką przemianę, oraz poprosił prof. Kundzewicza o komentarz do stwierdzenia, że działalność człowieka odpowiada jedynie za niewielki procent czynników zmieniających klimat, podczas gdy przeważającą rolę odgrywają zjawiska naturalne, takie jak cykle słoneczne oraz podwodne wybuchy wulkanów. Profesor wyjaśnił, że mimo iż wybuchy wulkanów i aktywność Słońca mają wpływ na klimat, istotną rolę w jego kształtowaniu odgrywa też skład chemiczny atmosfery. Został on przez człowieka zmieniony w takim stopniu, że wpływ tej zmiany na klimat jest obecnie o wiele istotniejszy niż wybuchy wulkanów, które zresztą przejściowo ochładzają klimat ze względu na emisje pyłów, a nie ocieplają go.
Debata odbyło się w formie Dialogu Obywatelskiego, gdyż wzięła w niej udział pani Marta Olender reprezentująca Dyrekcję Generalną ds. Klimatu. Dialogi Obywatelskie to inicjatywa Komisji Europejskiej, mająca na cele umożliwienie publicznych debat urzędnikom KE z obywatelami Unii Europejskiej.
WIĘCEJ INFORMACJI NA TEN TEMAT <<==>> LINK
materiał: Komisja Europejska Przedstawicielstwo w Polsce
tekst: Wydział Prasy Komisja Europejska Przedstawicielstwo w Polsce
opracowanie: Radio Biper Biała Podlaska