Farmaceutyki z przemytu – czy warto ryzykować?
Można powiedzieć, że luty był rekordowy jeśli chodzi o przemyt różnego rodzaju farmaceutyków. Mimo że Służba Celno-Skarbowa regularnie przypomina o podstawowych zasadach przewozu leków przez granicę – tj. nie więcej niż 5 najmniejszych opakowań leku i to wyłącznie na własny użytek – funkcjonariusze cały czas spotykają się z próbami przemytu.
W lutym 2024 roku funkcjonariusze lubelskiej Służby Celno-Skarbowej zakwestionowali legalność wwozu do Polski około 350 opakowań i fiolek medykamentów medycznych. To m.in. środki stosowane w leczeniu nadciśnienia tętniczego, niewydolności serca, niewydolności trzustki, leki rozszerzające oskrzela i ułatwiające oddychanie, stosowane w leczeniu astmy oskrzelowej i choroby płuc, przeciwbólowe, przeciwgorączkowe i inne.
Wśród zajętych przez Służbę Celno-Skarbową specyfików były też takie, których nie można przewozić bez odpowiednich zezwoleń, np. środki odurzające i psychotropowe czy też specyfiki wykonane z użyciem chronionych gatunków. Funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej zabezpieczyli m.in. 700 tabletek zawierających ekstrakt z konika morskiego – gatunku chronionego na podstawie Konwencji Waszyngtońskiej (CITES). Przewożenie takiego lekarstwa przez granicę Unii Europejskiej wymaga odpowiednich zezwoleń CITES. Nielegalny przewóz przez granicę UE, a także wewnątrzwspólnotowy handel okazami gatunków zagrożonych wyginięciem jest przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Spore ilości farmaceutyków funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej znajdowali w przesyłkach pocztowych. Odbiorcy i nadawcy takich paczek muszą jednak pamiętać, że przesyłanie produktów medycznych za granicę i do Polski w przesyłkach pocztowych między osobami fizycznymi jest zabronione.
Hurtowe ilości przejmowanych każdego roku przez Służbę Celno-Skarbową medykamentów mogą sugerować, że przynajmniej część z nich miała trafić do nielegalnego obiegu. I tu pojawiają się pytania – czy osoby nabywające takie specyfiki mają pewność co tak naprawdę kupują, jaki jest faktyczny skład leków z „bazarowej apteki” czy też w jakich warunkach były przechowywane? Nie bez powodu zatrzymane w przemycie leki są obligatoryjnie niszczone. Badania laboratoryjne niejednokrotnie potwierdzały w ich składzie niedozwolone substancje, wysoce toksyczne zanieczyszczenia albo nieodpowiednią ilość substancji czynnej – co wykluczało skuteczność leku.
Kosmetyki z CITES
Nie tylko leki, ale też kosmetyki niejednokrotnie produkowane są z użyciem chronionych okazów CITES. Zasady przewozu są takie same – by móc legalnie wwieźć takie preparaty przez granicę UE należy zgłosić towar do kontroli celnej i posiadać odpowiednie zezwolenia CITES. Takich zezwoleń nie miała podróżna z Ukrainy, którą na próbie przemytu zatrzymali funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej z przejścia granicznego w Hrebennem. Kobieta ukryła w swoim bagażu kilkanaście opakowań kremów i balsamów, wśród których były też produkty z ekstraktem z żółci niedźwiedzia i pijawek lekarskich – czyli chronionych gatunków CITES.
Przemytniczy mini-bazarek – czyli coś, co nie mieści się w bagażu osobistym.
Prezenty i zakupy przywożone przez podróżnych do Polski z państwa trzeciego w bagażu osobistym co do zasady zwolnione są z należności celno-podatkowych. Jest jednak kilka warunków, o których podróżni muszą pamiętać – m.in. muszą być to towary na własny użytek lub na prezenty, ich łączna wartość nie może przekraczać 300 euro (w ruchu lądowym), nie mogą mieć charakteru handlowego i nie mogą należeć do grupy towarów, co do których obowiązują określone limity przywozowe (jak np. alkohol czy papierosy).
Trudno uznać, że na własne potrzeby ktoś przewozi 260 obieraczek do warzyw czy 45 masażerów. A właśnie hurtowe ilości tego typu towarów (łącznie ponad 400 szt.) znaleźli w bagażu podróżnego funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej z przejścia granicznego w Hrebennem. Mężczyzna, chcąc uniknąć opłacenia należności przywozowych, w kwocie około 1 tys. zł, nie zgłosił przewożonych rzeczy przy kontroli celnej. Na poczet kary za popełnione wykroczenie skarbowe wpłacił 500 zł.
Sfałszowane świadectwa ATP – seria o tych samych numerach.
Podczas odprawy w Oddziale Celnym w Lublinie kierowca zestawu ciężarowego, obywatel Turcji, próbował posłużyć się podrobionym świadectwem ATP* (świadectwo zgodności środka transportu). Mężczyzna jechał do Azerbejdżanu z ładunkiem 22 ton mrożonych owoców. Weryfikując dokumenty dołączone do zgłoszenia celnego funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej natrafili na sfałszowany certyfikat ATP.
Co ciekawe, identycznym sfałszowanym świadectwem – o takim samym numerze – próbował posłużyć się w styczniu tego roku inny turecki kierowca, który odprawiał się w Oddziale Celnym w Lublinie. Tymczasem każde oryginalne świadectwo ma swój indywidualny numer.
Kierowca pojazdu został zatrzymany przez policję. Ponadto, w związku z naruszeniem przepisów ustawy o transporcie drogowym, ukarany został przez funkcjonariuszy Służby Celno-Skarbowej karą w wysokości 3,5 tys. zł.
Certyfikat ATP (Autoryzacja Techniczna Pojazdu), potwierdza, że pojazd przystosowany jest do międzynarodowych przewozów łatwo psujących się artykułów żywnościowych (np. ryby, mięso, owoce, produkty mrożone) i spełnia wszystkie niezbędne wymagania termiczne (chłodzenie/grzanie). Każde świadectwo ATP ma określony termin ważności, po upływie którego muszą być przeprowadzone badania kontrolne danego środka transportu. Bywa, że przewoźnicy chcąc uniknąć tych formalności i ponoszenia kosztów badań, fałszują certyfikaty ATP. Zdarzały się też przypadki fałszowania świadectw ATP na pojazdy, które w ogóle nie były przystosowane do przewozów łatwo psujących się produktów spożywczych.
W tym przypadku pojazd był sprawny technicznie. Mrożonki, po skontrolowaniu przez inspekcję sanitarną, mogły zostać odprawione i wyjechać do Azerbejdżanu.
Grzybki o działaniu psychodelicznym
Funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej z Lublina, kontrolując przesyłki pocztowe, trafili w jednej z nich na suszone grzyby o działaniu psychoaktywnym, zawierające związki psychodeliczne. Nielegalne psychodeliki ukryte były w etui na telefon. Przesyłka nadana została w Wielkiej Brytanii i miała trafić do mieszkańca Lublina. Teraz może mieć on problemy. Towar wraz z dokumentacją funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej przekazali policji do dalszego postępowania.
KAS monitoruje transgraniczne przemieszczanie odpadów
Funkcjonariusze z Oddziału Celnego w Białej Podlaskiej nie dopuścili do obrotu w Polsce 5 ton odpadów. W ramach prowadzonych czynności kontrolnych wytypowali do szczegółowej kontroli złom miedzi rafinowanej. Towar przypłynął z Chin do Słowenii, a następnie został przywieziony do Polski i zgłoszony do procedury dopuszczenia do obrotu w Polsce. Szczegółowa rewizja towaru i analiza dokumentów dołączonych do zgłoszenia celnego wskazywały, że funkcjonariusze mogą mieć do czynienia z nielegalnym przywozem odpadów. Potwierdził to Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska w Lublinie, do którego – zgodnie z procedurą obowiązującą w przypadku transgranicznego przemieszczania odpadów – wystąpiono o ocenę towaru.
W przesłanej ocenie WIOŚ stwierdził m.in., że polski importer towaru nie posiada zezwolenia właściwego organu na przetwarzanie odpadów, więc nie może być odbiorcą żadnego rodzaju odpadów pochodzących z zagranicy.
Służba Celno-Skarbowa złożyła zawiadomienie do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska w Warszawie o nielegalnym przemieszczaniu odpadów. Sprawę prowadzi komórka dochodzeniowo-śledcza Lubelskiego Urzędu Celno-Skarbowego. Do zakończenia postepowania odpady pozostają pod dozorem celnym. Za nielegalny przewóz odpadów grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 2 lat.
materiał: Izba Administracji Skarbowej w Lublinie – 0601
tekst i zdjęcia: Michała Derusia Referat Komunikacji Izba Administracji Skarbowej w Lublinie – 0601
opracowanie: Gwalbert Krzewicki