Kiedy rozpoczęła pani pracę w szkolnictwie?
Pracę zawodową rozpoczęłam w 1983 roku, jako nauczyciel w Szkole Podstawowej w Styrzyńcu po ukończeniu studiów w zakresie nauczania początkowego na wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Miałam 23 lata, mnóstwo marzeń i nadziei na przyszłość.
Dlaczego akurat Styrzyniec?
Podjęłam pracę w Styrzyńcu ponieważ moim marzeniem było od zawsze mieszkać w tej wsi, tu są bowiem moje rodzinne korzenie ze strony mamy. Dodatkową przyczyną zamieszkania w pobliżu Białej Podlaskiej był fakt, że korzystałam przez dwa lata studiów ze stypendium ufundowanego przez Kuratorium Oświaty w Białej Podlaskiej. Student korzystający z tego stypendium, miał obowiązek po ukończeniu studiów trzy lata odpracować na terenie danego kuratorium.
Czy przed podjęciem pracy mieszkała pani w Styrzyńcu?
Tak, spędziłam tutaj, cztery lata wczesnego dzieciństwa. Potem mieszkałam i uczyłam się w Kraśniku, z okolic którego pochodzi rodzina mojego ojca. Następnie wyjechałam na studia do Lublina. Spędziłam wtedy poza Styrzyńcem 18 lat, ale zawsze wiedziałam, że wrócę do wsi mojego dzieciństwa. W międzyczasie przyjeżdżałam do dziadków, jak często się dało, na wakacje letnie i ferie zimowe, tu ładowałam akumulatory, tu zawsze było moje szczęśliwe miejsce na Ziemi.
Skąd w ogóle wziął się pomysł na to, aby swoją karierę zawodową związać ze szkolnictwem?
Zostać nauczycielką, to było moje dziecięce marzenie. Był rok 1966, styrzyniecka szkoła była w rozbudowie, a lekcje odbywały się w domach mieszkańców. Między innymi u mojego dziadka w domu dwa pomieszczenia były przeznaczone na sale lekcyjne. Pewnego razu babcia poprosiła nauczycielkę, która prowadziła w jednym z pokoi lekcje, abym mogła zostać na jakiś czas pod jej opieką. Wtedy pierwszy raz zobaczyłam nauczyciela w akcji i bardzo mi się to spodobało. Miałam sześć lat i postanowiłam, że będę nauczycielem.
Wróćmy do początku pani pracy w szkole, jak wyglądała wówczas ta placówka?
W budynku nie było centralnego ogrzewania, nie było kanalizacji ani bieżącej wody. W każdej sali był tzw. kącik czystości. Uczniowie posiadali swoje ręczniki, było wiadro z czystą wodą i miednica. Sale były ogrzewane piecami. Inaczej wyglądały też podłogi, były to deski ropowane lub malowane farbą olejną. Szkoła miała już trzy kondygnacje.
Jak wyglądała wówczas liczebność klas?
W pierwszym roku mojej pracy w szkole uczyło się 83 dzieci. Pamiętam, że do oddziału przedszkolnego uczęszczało 6 dzieci, a do mojej klasy pierwszej 11 uczniów. Przeciętnie w klasach było 8 – 9 uczniów.
Jak wspomina pani okres pracy jako nauczyciel w szkole w Styrzyńcu?
Najbardziej utkwiło mi w głowie, że nauczyciele tworzyli bardzo zgrane, ambitne grono pedagogiczne. Mimo, że w latach osiemdziesiątych wielu ludzi przychodziło do pracy zaraz po maturze, bez konkretnych kwalifikacji, robili wszystko, aby wypełnić swoje zadania jak najlepiej i jak najszybciej ukończyć studia kierunkowe. Ja też doskonaliłam swoje kompetencje zawodowe. Kończyłam odpowiednie kursy, studia podyplomowe, uzyskałam pierwszy stopień specjalizacji zawodowej, mianowanie . Przez kilka lat prowadziłam lekcje pokazowe w systemie klas łączonych dla studentów Studium Nauczycielskiego, które funkcjonowało wówczas w Białej Podlaskiej. Byłam opiekunem praktyk studenckich. Wszystkie te działania dawały mi wiele satysfakcji, chociaż bywały obciążające, stresujące. Czułam się lubiana przez uczniów i mimo bardzo młodego wieku rozumiana, wspierana i szanowana przez ich rodziców, to dodawało mi skrzydeł.
W którym roku została pani dyrektorką szkoły?
Dyrektorem szkoły zostałam w 2002 roku. Miał się wówczas odbyć konkurs na stanowisko dyrektora. Kiedy dowiedziałam się że dotychczasowa pani dyrektor Lucyna Gustyn nie będzie już kandydowała, złożyłam dokumenty i przystąpiłam do tego konkursu.
Z czego jest pani szczególnie dumna z okresu, kiedy była pani dyrektorką szkoły?
Najbardziej dumna jestem z tego, że szkoła w Styrzyńcu w ogóle istnieje, że dzieci lokalnych mieszkańców mogą być tu posyłane, a także, że jest cały czas instytucją kulturotwórczą i że dzięki niej zadziało się wiele ciekawych inicjatyw prospołecznych. Jestem dumna z naszych uczniów, którzy potrafią godnie reprezentować swoją szkołę w każdej sytuacji. Chociaż jako wymagający nauczyciel zawsze powtarzam, że powinni wyżej stawiać sobie poprzeczkę, jeśli chodzi o osiągnięcia edukacyjne, bo potencjał intelektualny wielu ma ogromny.
Jaki był najtrudniejszy okres działalności szkoły ?
Najtrudniejszy okres, jaki sobie przypominam, to 36 dzieci w klasach I- VI i sześcioro dzieci w zerówce. To był najgorszy moment. Od tego czasu liczba dzieci w szkole prawie się podwoiła, w 2009 roku przybył szkole Punkt Przedszkolny, a tym samym więcej niż do tego czasu przedszkolaków. Styrzyniec w ostatnich latach rozbudowuje się w błyskawicznym tempie, przybywa rodzin. Część dzieci z nowych rodzin trafia do naszej szkoły i zasila ją liczebnie, a ja marzę, żeby wszyscy nowi mieszkańcy dostrzegli jej wieloaspektową wartość dla rozwoju młodego człowieka.
Co wyróżnia szkołę w Styrzyńcu?
W małych zespołach klasowych gwarantujemy w sposób naturalny indywidualizację pracy z uczniami, zapewniamy bezpieczniejsze niż w miejskich wielkich szkołach warunki pobytu. Wszyscy uczniowie biorą aktywny udział we wszelkich realizowanych przez szkołę przedsięwzięciach, zdobywają umiejętności sceniczne, są pomysłowi, twórczy, chętnie występują z własnymi inicjatywami, nie boją się wyzwań. Posiadamy wykwalifikowaną kadrę pedagogiczną i systematycznie unowocześnianą bazę wyposażenia i pomocy naukowych. Szkoła jest położona, co rzadko się spotyka, w parku. Uczniowie stale mogą korzystać z niepowtarzalnych walorów przyrodniczych otoczenia.
Proszę powiedzieć coś o sukcesach szkoły.
Nasi uczniowie odnoszą wiele sukcesów w konkursach zewnętrznych: proekologicznych, recytatorskich, przedmiotowych, literackich, plastycznych, czy fotograficznych.
Cieszą mnie liczne osiągnięcia sportowe na szczeblu gminnym i międzygminnym, ale i powiatowym. W bieżącym roku, na przykład, satysfakcjonującym osiągnięciem sportowym naszych uczennic było zajęcie drugiego miejsca w zawodach międzygminnych w piłkę koszykową. Wspominam z satysfakcją roczniki uczniów, którzy uzyskiwali bardzo wysokie wyniki egzaminu szóstoklasisty w skali ogólnopolskiej, mieliśmy np. trzecie miejsce w województwie, było to w tym trudnym dla okresie, o którym wspominałam, kiedy takie sukcesy były jednym z argumentów do przetrwania szkoły.
Czy jest coś, co się nie udało przez te 39 lat pracy?
Piętą achillesową tej szkoły jest stan elewacji budynku i najbardziej mi żal, że nie udało się przez te 20 lat przeprowadzić remontu elewacji, żeby z bliska wyglądał tak samo pięknie, jak z daleka. Jest jednak dobra wiadomość, otóż dzięki środkom pozyskanym przez gminę na remont obiektów zabytkowych, w końcu budynek szkoły w Styrzyńcu ma odzyskać z zewnątrz należny blask.
Proszę jeszcze powiedzieć czym interesuje się pani poza pracą?
Od zawsze lubiłam czytać książki. Do tego w czasie wolnym od pracy i obowiązków aktywnie uczestniczę w działalności ludowego zespołu śpiewaczego „Barwinek”. Powiem nieskromnie, że gdyby nie moje zamiłowanie do śpiewania, to możliwe, że ten zespół by nie powstał. Wokół siebie skupiłam ludzi, którzy znaleźli czas i chęć dołączyć do tego projektu. Ja miałam takie marzenie, a oni mi pomogli je zrealizować i zespół powstał ku mojej radości w 2005 roku. Ponadto lubię podróżować, kiedy nie byłam jeszcze dyrektorem zorganizowałam kilka wycieczek szkolnych. Bardzo lubię zwiedzać przede wszystkim Polskę, która jest przepiękna, potrafi zaskoczyć i oczarować.
Co zamierza pani robić na emeryturze?
Będę miała więcej czasu na czytanie. Bardziej zaopiekuję się swoją rodziną, swoim domem i ogródkiem. Na pewno też dopóki starczy mi siły, jeżeli zaistnieje potrzeba, chętnie będę wspierać swoją miejscowość.
Czego życzy pani nowej dyrektor Agnieszce Kakietek?
Życzę, żeby wszystkie cele i marzenia, które sobie w tej chwili w głowie układa, choć w 90 procentach się spełniły, a najlepiej w 100 procentach. Życzę jej dużo zdrowia, odporności na stres, siły do działania i wytrwałości w realizacji planowanych przedsięwzięć. Życzę, żeby mogła odczuć zewsząd sympatię, zrozumienie i wsparcie, które pomogą jej góry przenosić.
Czy chciałaby pani komuś na koniec podziękować?
Najbardziej chciałabym podziękować mojej rodzinie. Mężowi, dzieciom, nieżyjącej już teściowej, za zrozumienie mojej potrzeby aktywności zawodowej, za wyrozumiałość, gdy pochłonięta sprawami szkoły nie nadążałam czasem z wypełnianiem powinności domowych, za wszechstronne wsparcie, za podtrzymywanie na duchu, gdy z różnych powodów bywało trudno. Jestem wdzięczna mojej poprzedniczce pani Lucynie Gustyn. Była moim jedynym dyrektorem, jedynym przykładem, na obserwacji działań którego nauczyłam się wiele, mogłam analizować jej styl pracy i wyciągać wnioski. Lata spędzone pod czujnym okiem pani Gustyn wpłynęły znacząco na model dyrektora, który prezentowałam przez dwadzieścia lat. Na pewno jestem wdzięczna za dobrą współpracę panu wójtowi Wiesławowi Panasiukowi oraz pani sekretarz Grażynie Majewskiej, a także wszystkim osobom z którymi współpracowałam na przestrzeni lat w szkole, w Urzędzie Gminy Biała Podlaska, w Kuratorium Oświaty. Zwykle od swojego otoczenia otrzymywałam wsparcie i dobro i za to jestem wszystkim wdzięczna i dziękuję.
Dziękujemy za rozmowę.
Wójt gminy Wiesław Panasiuk, Rada Gminy Biała Podlaska oraz pracownicy Urzędu Gminy serdecznie dziękują pani dyrektor za ogromny wkład pracy, poświęcenie każdej chwili szkole, a nade wszystko za ciepło i tak wyjątkowy lokalny patriotyzm.
Zdjęcia: Radio Biper / arch. Bogumiły Chodun
Jedna odpowiedź
Super dyrektor, może rady trochę dlugie, poza tym wspaniały człowiek, bo dyrektorem się bywa.