Węgierskie statystyki opisujące stan podstawowej opieki zdrowotnej w tym kraju wywołują przerażenie i współczucie. Brak lekarzy rodzinnych powoduje, że ich opieki jest całkowicie pozbawionych 440 tysięcy Węgrów. W związku z narastającym niedoborem kadr medycznych również w Polsce, Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych – Pracodawców nadesłał na nasz adres tekst dotyczący poparcia stanowiska pikietujących rezydentów.
Na Węgrzech, w ciągu ćwierćwiecza ilość lekarzy rodzinnych zmniejszyła się o 66 % i niedobór ten wzrasta. Prawie połowa z tych, którzy pracują ukończyła 60 rok życia. Dostępność do opieki lekarskiej jest dla węgierskiego pacjenta bardzo trudna, ale perspektywa wygląda daleko gorzej niż chwila obecna. Powód jest jeden: w ciągu 10 lat opuściło Węgry 10 tysięcy lekarzy.
Współczując Węgrom nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że polska sytuacja w podstawowej opiece zdrowotnej jest tylko krok przed węgierską. Szczuplejące wciąż kadry lekarskie jeszcze obejmują opieką wszystkich, ale pojawiają się przychodnie, w których nie ma lekarza. Ci, którzy umierają lub odchodzą na emeryturę nie znajdują następców.
Jeszcze szeregi podstawowej opieki zdrowotnej zasilają lekarze – emeryci wypełniający lukę, której nie uzupełnia młodzież. System funkcjonuje, ale kiedy im zabraknie sił, gwałtownie się zawali. Średnia wieku polskich lekarzy rodzinnych wciąż rośnie. W niektórych województwach wynosi 59 lat – zaledwie krok do emerytury.
Młodzieży nie interesuje paca w poz (podstawowej opiece zdrowotnej). W wiosennej sesji na 324 miejsca rezydenckie z medycyny rodzinnej zgłosiło się tylko 55 chętnych. W województwie lubelskim na 15 przydzielonych rezydentur znalazło się tylko 2 zainteresowanych medycyną rodzinną, gorzej jest tylko na Opolszczyźnie, bo tam nie zgłosił się nikt.
Sygnały ostrzegawcze dotyczące sytuacji w polskiej medycynie rodzinnej są poważne. Wymagają pilnego podjęcia działań. Zlekceważenie ich grozi katastrofą. Wprawdzie wiceminister zdrowia Zbigniew Król publicznie obiecuje, że w ciągu 8 lat ilość lekarzy rodzinnych w Polsce zwiększy się o 12 tysięcy, jednak nie podaje sposobu jakiego użyje, by to osiągnąć. W kontekście bieżących realiów zapewnienie ministra brzmi jak zaklęcie. Niestety, Abrakadabra moc sprawczą ma wyłącznie w bajkach.
Wygląda na to, że polskich pacjentów w niedalekiej przyszłości czeka los podobny do Węgrów, choć w przysłowiu o bratankach nie było nic o medycynie rodzinnej.
materiał: Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych – Pracodawców w Lublinie
www: http://www.facebook.com/lzlrp/
opracowanie: Mariusz Maksymiuk