Systematyczna drożyzna narasta
W lipcu pieczywo znalazło się w pierwszej piątce najbardziej drożejących kategorii w Polsce. W relacji rocznej podrożało średnio o ponad 20%, czyli bardziej niż w poprzednich dwóch miesiącach. W czerwcu podwyżka rdr. wyniosła blisko 18%, a w maju – niecałe 16%. To pokazuje, że dynamika wzrostu cen wyraźnie i niepokojąco przyspiesza. Warto też przypomnieć, że jeszcze nie tak dawno temu politycy straszyli opinię publiczną, iż bochenek chleba zacznie w końcu kosztować 30 zł. Jednak to się nie spełniło. Obecnie według „INDEKSU CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH” kilkogramowy bochenek chleba średnio kosztuje lekko ponad 10 zł.
– Ubiegły rok był bardzo nerwowy ze względu na uszczuploną podaż surowców do wypieku oraz obawy o dostępność gazu i energii elektrycznej. Rolnicy wstrzymywali sprzedaż pszenicy, licząc na zwyżkę cen, uzasadnioną wzrostem kosztów produkcji, w tym nawozów i energii, a także niepewną sytuację z ukraińskim ziarnem. Istniało realne ryzyko braku gazu w sezonie zimowym. To wiązałoby się z koniecznością wstrzymania produkcji, co wywołałoby panikę na rynku i ceny spekulacyjne, jakie obserwowaliśmy w przypadku cukru – komentuje Jacek Górecki, prezes Stowarzyszenia Producentów Pieczywa.
Z obserwacji eksperta wynika, że pieczywo drożeje systematycznie od 2022 roku. Napędzane jest to gwałtownym wzrostem cen pszenicy, gazu i prądu. Natomiast pszenica i gaz zaczęły drożeć już pod koniec 2021 roku. I te podwyżki zwielokrotniły się po wybuchu wojny w Ukrainie. Jednak ceny dla konsumentów podnoszone były z pewnym opóźnieniem, wynikającym z posiadanych zapasów i zawartych kontraktów na surowce oraz z oporu ze strony rynku, w szczególności sieci sklepów. – Oczywiście ceny pieczywa powiązane są też mocno z realnymi kosztami produkcji. A fakt, że wzrosły później niż w przypadku większości innych produktów na rynku, zdecydowanie odbił się na rentowności piekarni – wyjaśnia prezes Górecki.
Rządowa „tarcza” nie dała rady?
Pamiętajmy, że od prawie pięciu miesięcy br. obowiązują maksymalne ceny na gaz dla piekarni i cukierni, które teoretycznie miały wyhamować sklepowe podwyżki. – Chcąc skorzystać z tej tarczy, podmioty zajmujące się przemysłową produkcją pieczywa muszą złożyć wniosek. I co najważniejsze, nie mogą mieć zaległości w zobowiązaniach podatkowych i składkowych, a także powinny mieścić się w limicie wsparcia, który wynosi 200 tys. euro na przestrzeni 3 lat. Nie wszystkie firmy z tej branży mogą skorzystać z pomocy. Generalnie tarcza sama w sobie nie jest w stanie wymusić spadku ostatecznej ceny pieczywa w sklepie – zapewnia dr Justyna Rybacka z Uniwersytetu WSB Merito Gdynia.
W ocenie prezesa Stowarzyszenia Producentów Pieczywa, wprowadzona 1 kwietnia br. przez rząd maksymalna cena na gaz w wysokości 200,17 zł za MWh to istotna pomoc dla małych i średnich piekarzy. Ale nie dotyczy ona wielkich sklepów sieciowych. Duże piekarnie, odpowiedzialne za ponad 30% produkcji, również skorzystają tylko częściowo ze wsparcia, gdyż nie spełniają ww. limitu. Ekspert przypomina również, że zerowa stawka VAT na pieczywo obowiązuje tylko do końca roku. Branża przypuszcza, że potem rząd przywróci poprzednią stawkę, co oczywiście musi przełożyć się na cenę na półce sklepowej.
– Przez krótki czas konsumenci mogli odetchnąć z ulgą. Jednak już teraz muszą wydawać coraz więcej pieniędzy na pieczywo. Presja płacowa ze strony pracowników oraz chęć generowania zysków przez przedsiębiorców bezpośrednio przekładają się na dalszy wzrost cen produktów piekarniczych. W kolejnych miesiącach należy spodziewać się dalszych powolnych, ale stałych podwyżek – przewiduje dr Hubert Gąsiński z Uczelni WSB Merito Warszawa.
Wojna w Ukrainie z dużym wpływem na ceny
Według obserwatorów rynku retailowego, branża piekarnicza jest jednym z sektorów najmocniej dotkniętych wojną na Ukrainie. – Ma ona oczywisty wpływ na wahania cen na rynku zbóż. Zablokowanie i zniszczenie ziarna w ukraińskich portach spowoduje głód w biedniejszych krajach świata i wzrost cen. Coraz kosztowniejsze paliwo do maszyn rolniczych w oczywisty sposób też podnosi cenę mąki. Dodatkowo drożeją nawozy, bo Rosja jest ich dużym eksporterem. Zakończenie działań zbrojnych nie spowoduje, że wrócimy do dawnego handlu z tym krajem. Dlatego z jednej strony raczej będziemy musieli przyzwyczaić się do droższej energii i surowców. Z drugiej jednak nowa sytuacja przyniesie większą stabilizację – prognozuje Jacek Górecki.
Z kolei dr Gąsiński uważa, że konflikt za wschodnią granicą zawsze będzie mieć wpływ na ceny zdecydowanej większości produktów, a przede wszystkim pieczywa. Nie przestanie oddziaływać z uwagi na bardzo duży udział światowej wielkości produkcji zbóż przez Ukrainę. Ceny wyrobów piekarniczych na półkach sklepowych nie potanieją, ponieważ wynika to z wielu czynników, które w przyszłości zarówno bliskiej, jak i tej dalekiej nie zmienią się na korzyść konsumentów.
– W mojej opinii, wojna wpływa na ceny pieczywa tylko w początkowej fazie, kiedy podaż wielu surowców i produktów była ograniczona. Ukraina była wszak jednym z istotnych importerów pszenicy. Jednak jej import już w III kw. 2022 roku wzrósł o ok. 8-13% rdr. A cena importowa tego dobra była niższa o ponad 30% niż rok wcześniej. W ostatnich miesiącach widoczny był znaczący wzrost importu pszenicy, aż w końcu nadmierna podaż zza wschodniej granicy została ograniczona. Wciąż jednak jest wysoka i powoduje, że polscy rolnicy otrzymują dużo niższe ceny w skupie niż przed rokiem. Dlatego można stwierdzić, że nie przekłada się to na spadek cen chleba – podkreśla ekspertka z Uniwersytetu WSB Merito Gdynia.
Ceny będą rosły wolno, ale cały czas
Eksperci szacują, że na cenę pieczywa składają się głównie koszty surowców (m.in. mąki) – ok. 35%, marża sklepu – ok. 24%, koszty zatrudnienia i koszty stałe – ok. 18%, transportu oraz energii – ok. 14%, a także marża producenta – ok. 9%. Prezes Stowarzyszenia Producentów Pieczywa stwierdza, że te wszystkie składniki są odpowiedzialne za wzrost cen pieczywa.
– Żniwa w tym roku w Polsce nie należą do najlepszych. Susza z początków lata oraz ulewne deszcze pod jego koniec pogorszyły plony, a szczególnie jakość ziarna, które w wielu regionach nadaje się tylko na paszę. Koszty energii wprawdzie ustabilizowały się, ale są ponad dwa razy wyższe niż przed okresem wzrostów i nadal zawierają ryzyko ich niedostatku. Koszty płacy rosną podobnie jak inflacja, dodatkowo są wspomagane podnoszoną płacą minimalną. W 2022 roku wynosiła ona 3010 zł, a zaplanowana od lipca 2024 będzie już rzędu 4300 zł. To wzrost o prawie 40% – zwraca uwagę prezes Górecki.
Do tego dr Justyna Rybacka dodaje też, że piekarze wskazują na znaczne koszty po stronie cen rachunków za gaz i energię elektryczną. Ekspertka wnioskuje więc, że są to równie znaczące elementy jak sam surowiec. Co więcej, po wprowadzeniu zakazu importu pszenicy z Ukrainy mąka w skupie staniała, a zatem jej koszt przestał być już kluczowy w kontekście wzrostu cen. Jego generatorem stają się koszty pracy. Kolejne podwyżki płacy minimalnej oraz wynagrodzeń są odczuwalne dla branży piekarskiej, bo wiele zakładów zatrudnia do kilkuset osób.
– W najbliższej przyszłości branżę najbardziej mogą niepokoić koszty zatrudnienia i koszty stałe, a także transportu oraz energii. Czynniki te nie przyjmą tendencji malejącej, co bezpośrednio zdeterminuje dalsze skoki cen pieczywa. Trend wzrostowy będzie zjawiskiem powolnym, ale zdecydowanie rosnącym – prognozuje ekspert z Uczelni WSB Merito Warszawa.
materiał: MondayNews
tekst i zdjęcia: MondayNews
opracowanie: Gwalbert Krzewicki