Jak podaje Ministerstwo Finansów, od stycznia do listopada 2022 roku wpływy z tzw. podatku Belki wyniosły prawie 5,5 mld zł. To o 31,8% więcej niż w całym 2021 roku (wówczas to było ponad 4,2 mld zł). Natomiast porównując wyniki z pierwszych jedenastu miesięcy ub.r. i z pełnego 2020 roku (3,1 mld zł), widać wzrost aż o 80%. Choć dane z ubiegłego roku są jeszcze niepełne, to już można wnioskować, że był on wyjątkowo korzystny dla fiskusa pod względem wpływów z tego podatku.
– To może zaskakiwać ze względu na bardzo słabą kondycję polskiej giełdy oraz niskie stopy procentowe lokat bankowych w pierwszej połowie roku. Wygląda na to, że po raz pierwszy od 2016 r. wpływy te przekroczą 1% wszystkich dochodów podatkowych budżetu państwa. W ubiegłym roku wyniosły 0,83%. Oczywiście to jest dobrą informacją dla budżetu, ale złą – dla inwestorów indywidualnych, którzy prawie 20% swoich zysków kapitałowych oddają fiskusowi – mówi prof. Paweł Wojciechowski, były minister finansów.
Dane jednak nie dla wszystkich są zaskakujące. Według niektórych ekspertów, wynikają ze zmieniających się tendencji i koniunktury rynkowej. – W mojej ocenie, o wzroście wpływów z tego podatku mogło zdecydować kilka czynników. Po pierwsze, wśród Polaków widać większą chęć oszczędzania na rachunkach oszczędnościowych czy też lokatach. Po drugie, w miarę wzrostu stóp procentowych zwiększało się oprocentowanie lokat i rachunków oszczędnościowych. W ub.r. sięgało 6-8%, a w roku 2021 było na poziomie około 1% – wskazuje doradca podatkowy Natalia Stoch-Mika.
Z kolei dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Instytutu Finansów Publicznych, a także były dyrektor Departamentu Polityki Makroekonomicznej Ministerstwa Finansów, przekonuje, że podatek Belki jest mało istotny z perspektywy całego budżetu. Wzrost od 2020 roku wyniósł niecałe 2,5 mld zł. I ta kwota, choć jest imponująca, to jednak stanowi tylko nieco ponad 1% dochodów z VAT-u.
Z danych resortu wiadomo, że w ciągu 11 miesięcy ub.r. ponad 3,5 mld zł wyniosły wpływy z podatku dochodowego od dochodów z odpłatnego zbycia papierów wartościowych lub pochodnych instrumentów finansowych, w tym z realizacji praw z nich wynikających, z odpłatnego zbycia udziałów (akcji) oraz z tytułu objęcia udziałów (akcji) za wkład niepieniężny w postaci innej niż przedsiębiorstwo lub jego zorganizowana część. Z kolei 1,9 mld zł to dochód ze zryczałtowanego podatku dochodowego od przychodów z odsetek lub innych przychodów od środków pieniężnych, zgromadzonych na rachunku podatnika lub w innych formach oszczędzania, przechowywania lub inwestowania, a także od dochodu z tytułu udziału w funduszach kapitałowych.
Analizując strukturę wpływów z podatku Belki, prof. Wojciechowski dostrzega, że od dwóch lat wzrasta zainteresowanie inwestorów papierami wartościowymi, w tym instrumentami pochodnymi, od których pobierany jest podatek od zbycia. Jednocześnie nastąpił spadek popularności lokat bankowych i funduszy inwestycyjnych, od których ściągany jest podatek zryczałtowany. Były minister finansów zauważa też, że w ubiegłym roku część oszczędnościowa (lokaty i fundusze) wyniosła 1/3 całego podatku Belki, a w okresie pierwszych 15 lat jego funkcjonowania było dokładnie odwrotnie.
– Inwestowanie w akcje jest bardziej opłacalne niż przechowywanie swoich oszczędności na lokatach. Oczywiście wiąże się to z większym ryzykiem, ale jednak zysk ze sprzedaży dobrze dobranych papierów wartościowych może być wielokrotnie większy w porównaniu z odsetkami uzyskanymi z lokat. Dlatego właśnie wpływy z podatku od sprzedaży papierów wartościowych powinny być wyższe – uważa Natalia Stoch-Mika.
Natomiast dr Dudek wyjaśnia, że obecnie mamy do czynienia z realizacją zysków inwestorów giełdowych. Część z nich sprzedawała akcje, chcąc zrealizować wzrosty kursów obserwowanych w 2021 roku. Niestety, w 2022 roku GPW znalazła się w trendzie spadkowym. A to z kolei oznacza, że w tym roku dochody z podatku kapitałowego raczej spadną.
Warto dodać, że zwykłemu Kowalskiemu tzw. podatek Belki kojarzy się przede wszystkim z lokatami bankowymi, które są powszechnie uznawane za nisko oprocentowane. A jednak wpływy z tej daniny rosły rok do roku, choć od 2020 roku mówiło się o ubożeniu Polaków. Oczywiście nie brakowało też opinii, że część społeczeństwa zgromadziła oszczędności w okresie lockdownów, ze względu na ograniczone możliwości wydawania pieniędzy. Natalia Stoch-Mika tłumaczy ww. zjawisko raczej wzrostem świadomości finansowej Polaków, dot. konieczności posiadania oszczędności. Zdaniem ekspertki, lokaty i dobrze oprocentowane rachunki bankowe należą do bezpiecznych form przechowywania swoich pieniędzy. Dlatego cieszą się powodzeniem. I dzięki temu w kolejnych miesiącach wpływy z podatku Belki mogą się powiększyć.
Odmienną opinię wyraża główny ekonomista IFP. – Moim zdaniem, pilnie potrzebna jest rzetelna debata i analiza ze strony resortu finansów na temat podatku Belki. Nie jest on kluczową pozycją w budżecie, a rodzi się pytanie o to, czy sam fakt jego istnienia nie zniechęca znacznej części Polaków do oszczędzania i finansowania rozwoju gospodarczego poprzez giełdę. A jest to szczególnie istotne przy dramatycznie niskiej stopie inwestycji, która według planu Morawieckiego miała wynosić 25% PKB, a sięga nieco ponad 16% – alarmuje dr Sławomir Dudek.
materiał: MondayNews
zdjęcia i zdjęcia: MondayNews
opracowanie: Gwalbert Krzewicki