Jak podkreślili w projekcie apelu jego inicjatorzy, „duża aktywność żołnierzy WP oprócz oczywistych pozytywnych aspektów przyniosła również pewne utrudnienia dla mieszkańców nadbużańskich miejscowości, szczególnie zamieszkałych w pobliżu rzeki Bug„. Na tym terenie znajduje się wiele dróg gruntowych, które były w stanie wytrzymać ciężar lekkich pojazdów, takich jak samochody terenowe, motocykle i quady. Sytuacja zmieniła się, gdy nasilił się ruch ciężkich wojskowych pojazdów ciężarowych. „Takie pojazdy bez problemu dojadą w każde miejsce nad rzekę Bug, niestety przy okazji niszcząc nieutwardzone drogi gruntowe dosłownie rozjeżdżając je i czyniąc nieprzejezdnymi nawet dla ciągników i maszyn rolniczych. (…) Większość tych dróg stanowi jedyne drogi dojazdowe dla okolicznych rolników do własnych pól i łąk, a niektóre stanowią drogi dojazdowe do gospodarstw rozrzuconych na obrzeżach nadbużańskich wsi.”
Radni poruszyli kwestię rekompensat za poniesione straty i zniszczone drogi lokalne, zauważając, że ten problem nie może być odkładany w czasie do momentu rozwiązania sytuacji na granicy z Białorusią ze względu na początek prac polowych rolników. „Koszt naprawy dróg przekracza możliwości miejscowych samorządów i bez wsparcia rządu RP sami sobie z tym problemem nie poradzimy.”
Przygotowany projekt uchwały zyskał negatywne opinie Komisji Rolnictwa, Gospodarki i Infrastruktury oraz zarządu Powiatu Bialskiego.
– Projekt uchwały jest niemerytoryczny, ponieważ jest skierowany do wszystkich instytucji, bez wskazania konkretnych. Wnioskodawca nie jest zorientowany, do jakich instytucji należy kierować projekt naszej uchwały – argumentował radny klubu Prawa i Sprawiedliwości Tomasz Bylina. Tłumaczył również, że podniesiona w apelu kwestia zniszczeń leży w gestii rad gmin i wójtów, którzy są w stałym kontakcie z wojewodą i odpowiednimi służbami. – Uważamy, że apel jest czysto populistyczny i pijarowy, co zdaniem członków naszego klubu nie powinno mieć miejsca. W tej chwili za płotem mamy wojnę, za granicą mamy nieprzyjazne państwo. Powinniśmy się skupić tylko i wyłącznie na służbie granicznej i obronie terytorialnej, dowartościowywać i pomagać im. Projekt tej uchwały to wbijanie kija w szprychy, próba destabilizacji naszego wojska.
Swoje stanowisko w tej sprawie przedstawił radny Wojciech Mitura. – Wojna wojną, a nasze problemy naszymi problemami – stwierdził. Jako przykład podał Gminę Kodeń, gdzie według podanych przez niego danych w tej chwili do naprawy jest około 20 kilometrów dróg gruntowych i około 10 kilometrów dróg twardych. Przypomniał, że w styczniu problem zgłoszony był do wojewody, który zadeklarował pomoc. – W dniu 15 kwietnia wojewoda skierował pisma do samorządowców, w którym podaje „W aktualnym stanie prawnym roszczenia za tego rodzaju szkody winny być dochodzone na zasadach prawa cywilnego. Wojewoda nie dysponuje prawnymi możliwościami rozpatrzenia wniosków o rekompensaty za wyżej wymienione szkody.” Pan Wojewoda robi dużo, ale nie ma możliwości prawnych ani finansowych, żeby ten problem załatwić. Stąd nasz apel skierowany do odpowiednich instytucji, do wszystkich decydentów z naszego terenu, aby ten problem załatwić raz na zawsze odpowiednim aktem prawnym. Chodzi o to, by jak największą grupę zainteresować problemem i podjąć konkretne działania. Jak zauważył radny Mitura, od stycznia nie zaszły żadne zmiany w tym temacie.
Na chwilę obecną projekt, pomimo zauważonej jego zasadności, nie zyskał aprobaty przewodniczącego Rady Powiatu Bialskiego. – Uważam, że ten projekt jest ciągle źle sformułowany i nie jest aktualny. Mam ogromny szacunek do Wojska Polskiego, bo robi dobrą sprawę. Ale trzeba uczciwie powiedzieć, że wojsko trochę psuje wizerunek swój i władz RP. O ile można wybaczyć, że jeździ ciężkimi samochodami w różnych warunkach pogodowych i psuje drogi, to uważam, że jeżdżenia po łąkach i polach co rusz to nowymi drogami i nienaprawiania, pomimo zapewnień, już nie. To najwyższa pora, żeby wojsko zaczęło te drogi naprawiać. Uważamy, że trzeba dać szansę wojewodzie i obiecujemy, że do tematu wrócimy, jeśli w ciągu 30-40 dni nie będzie z jego strony żadnej interwencji i przeniesienia tego na wyższy poziom – zadeklarował Mariusz Kiczyński, zaznaczając dodatkowo, że jego klub nie neguje samego apelu uważając go za trafny. Zasugerował, by uzupełniono go o kwestię strat ponoszonych przez rolników i leśników ze względu na zakaz łowiectwa na terenach przygranicznych.
– Kilkukrotnie wyjaśniałem, że sprawa jest w trakcie procedowania, wojewoda podjął stosowne działania, skierował stosowne pisma również do Ministerstwa. W chwili obecnej czeka na rozwiązania systemowe. Uważam, że one muszą zostać podjęte. Natomiast podjęcie takiego apelu nie rozwiąże problemu. Dajmy szansę wojewodzie, by mógł ten problem rozwiązać. Przestańmy go za każdym razem zarzucać kolejnymi dokumentami. Jeśli okaże się, że nie będzie żadnych rozwiązań, wówczas na pewno do tego tematu wrócimy – podsumował starosta Mariusz Filipiuk. Podkreślił, że w takiej sytuacji apel spotka się z pozytywnym odzewem i głosami poparcia podczas glosowania, tymczasem kwestia nie znajduje jego poparcia.
W trakcie głosowania sześciu radnych oddało głosy „za”, również sześciu – „przeciw”, dziesięciu wstrzymało się od głosu. Wobec takiego rozkładu z brakiem rozstrzygnięcia uchwała nie została podjęta.
O obowiązku uwzględnienia zniszczonych działek w trakcie ubiegania się o płatności na rok 2022. przypomniał radny Paweł Stefaniuk.
materiał: XLVII sesja Rady Powiatu Bialskiego z dnia 5 maja 2022
tekst i opracowanie: Anna Ostapiuk