– Bardzo dobrze, że to spotkanie odbyło się w Białej Podlaskiej. Ostatnie dwa lata to był bardzo trudny czas, zarówno dla rolników, jak i pozostałych grup społecznych. Funkcjonowaliśmy w dobie pandemii i obostrzeń, a teraz po ich zniesieniu można się spokojnie spotykać, dyskutować o problemach – stwierdza starosta Mariusz Filipiuk. – Dziś, gdy wszyscy widzimy, w jakich trudnościach funkcjonują rolnicy z racji wysokich cen środków ochrony roślin czy paliwa, trzeba się spotykać i dyskutować. Bardzo dobrze, że parlamentarzyści znajdują czas, by spotykać się z rolnikami, wsłuchiwać się w te problemy, o których mówią. Trzeba szukać lepszych rozwiązań.
W spotkaniu wziął udział Poseł na Sejm Stefan Krajewski. – Dziękuję, że skorzystaliście państwo z zaproszenia, by porozmawiać o tym, co dzisiaj jest ważne i konieczne. Sytuacja mająca miejsce w rolnictwie jest trudna. Powstała inicjatywa tzw. „Zielonej niedzieli” i tak jak dziś w województwie lubelskim, tak będziemy spotykać się we wszystkich województwach, by rozmawiać o problemach rolnictwa, o wyzwaniach na najbliższy czas – mówił poseł. – W debacie publicznej za mało miejsca poświęcamy rolnictwu. Przed wyborami partia jest w każdym najmniejszym siole, a potem zapomina o tych problemach, o rolnikach.
Podczas dyskusji poruszono m.in. temat zabezpieczenia żywnościowego Polski i Europę wobec trwającej wojny na Ukrainie. – Nie chcemy nikogo straszyć, nie na tym rzecz polega, ale jak widzimy, że dziś z polskich portów wypływają statki pełne zboża, to powinna nam się zapalić lampka i powinniśmy pomyśleć: a co będzie, kiedy Ukraina swoich pól nie obsieje, kiedy nie sprzątnie tego, co zostało zasiane na jesieni, kiedy będą obowiązywać embarga z Rosją. Trzeba monitorować, jak ta sytuacja wygląda – zauważył Krajewski.
Wielokrotnie podkreślano znaczący wpływ wydarzeń na Ukrainie na sytuację w Polsce. – Ukraina była spichlerzem Europy. Obecne ceny środków ochrony roślin, nawozów są tak ogromne, że rolnicy, z którymi rozmawiałem, deklarują nawet konieczność ugorowania swoich pól z racji tego, że po prostu nie będzie ich stać na to, by je uprawiać. Ceny nawozów wzrosły o 300 i więcej procent, a ceny wieprzowiny czy wołowiny pozostają praktycznie niezmienne – stwierdza starosta Mariusz Filipiuk. – Dzisiaj trzeba sobie zadać pytanie, skąd rolnicy mają brać pieniądze, żeby mieć za co uprawiać pola? To jest dziś poważne zadanie dla resortu rolnictwa, żeby usiąść do dyskusji i zastanowić się nad konkretną pomocą rolnikom. Dziś mówimy o dopłatach 250-500 zł do hektara, tylko te pieniądze są śladową pomocą, która nie poprawi sytuacji rolników.
Warto podkreślić, że temat rolnictwa bezpośrednio dotyczy też mieszkańców miast, dla których wraz z pogłębiającym się kryzysem rolników wzrosną ceny produktów dostępnych na rynku. – Osoby, które na co dzień nie mają związku z rolnictwem nie do końca zdają sobie sprawę z tego, że kiedy rolnik nie wyprodukuje określonej ilości zboża to wówczas trzeba je będzie drożej sprowadzić, co sprawia, że finalny produkt też będzie droższy. Tego powinniśmy mieć świadomość.
Do sytuacji polskiego rolnika odniósł się również radny Powiatu Bialskiego Marek Sulima, który wielokrotnie dał się poznać jako działacz w kierunku poprawy funkcjonowania rolnictwa. – Bez żywności nie ma życia. To jest najważniejsze odniesienie i o tym trzeba rozmawiać. Ale musi się też zmienić język. Wyzbyliśmy się rzeczy, dzięki którym kiedyś przetrwali nasi dziadkowie – zauważył radny Sulima odnosząc się do braku m.in. trzody chlewnej w gospodarstwach. – Przetrwali, bo była kurka i świnka. Dziś zarządzenia rządowe stworzyły sytuację, że nie możemy produkować trzody chlewnej, ze względów finansowych ludzie wyzbywają się krów, wieś ubożeje w żywność. Dziś nasze gospodynie nie sadzą ziemniaków i warzyw, jesteśmy potężnie zubożeni, skazani na sklepy i ogromne markety.
Faktem jest, że część przeciętnych obywateli nawet nie zastanawia się nad tym, że tej żywności może w pewnej chwili zabraknąć lub drastycznie wzrosną ceny produktów. – Chciałbym zaapelować po mieszkańców miast: jedźcie na wieś, szukajcie gospodarzy i namawiajcie ich, by posadzili nawet wam kilka rządków, bo to mądry sposób. Sam mogę przekazać komuś 15 arów, żeby je zagospodarował. Naprawdę dużo nie potrzeba. Worek posadzonych kartofli daje wyżywienie dla 100-200 osób. To drobne rzeczy, ale o tym trzeba rozmawiać, z tego się nie wolno śmiać – zaznacza radny.
materiał: Radio Biper Powiat Bialski
zdjęcia: Mariusz Maksymiuk
film: Mariusz Maksymiuk
tekst i opracowanie: Anna Ostapiuk