Organizatorzy Sosnowica Cross MTB Maraton – główny organizator – Paweł Blicharski, z którym przeprowadziliśmy rozmowę, opisał to co przygotowano dla uczestników podczas rowerowego wydarzenia. Czekały cztery różne dystanse uzależnione od wieku oraz wytrenowania: mikro, mini, fit i półmaraton. Dystans mikro przygotowany został dla najmłodszych kolarzy, którzy dopiero wkraczają w świat kolarstwa. Podczas wyścigu, jak i po jego zakończeniu, każdy mógł znaleźć chwile relaksu dla siebie. Po raz kolejny trasy wyścigów poprowadzone zostały przy współpracy z Nadleśnictwem Parczew leśnymi duktami przepięknych terenów zielonych pełnych grzybów, stawów, zalewów, cieków wodnych i drzewostanu zarówno starych wiekowych dębów jak i lasów iglastych.
Nawet pogoda w kratkę nie zniechęciła uczestników crossowego maratonu i w sobotni poranek licznie stanęli na linii startu, z uśmiechem, ogromną wolą walki i dużą dozą samozaparcia, by dotrzeć jak najszybciej na wyznaczoną metę. – Jeśli ktoś jest zapalonym kolarzem i pasjonatem roweru to przyjechał przede wszystkim po to, by się pościgać, niezależnie od pogody – zauważa Paweł Blicharski, organizator Sosnowica Cross MTB Maraton. Malowniczy teren wyścigów przyciągnął całe rodziny, nie przeraził dystans ani urozmaicone, miejscami dość trudne, odcinki trasy. Najmłodsi zawodnicy w kategorii Mikro pokonali odległość 0,2 km, Mini – 5 km, uczestnicy trasy Fit zmierzyli się z 26 kilometrami, a kolarze Półmaratonu pokonali ich aż 39. – Jeśli ktoś jest kolażem i ma dzieci, to swoją pasją zapala kolejne pokolenia. Zainteresowanie wciąż rośnie – dodaje Blicharski.
Jak przypomina organizator, w ubiegłym roku trasa była poprowadzona w zupełnie inny sposób, po terenach piaszczystych, tym razem dostosowano kolejne odcinki do panującej deszczowej pogody. – Trasa jest bardzo techniczna, dużo jest krętych tzw. oesów, nie brakuje błota, więc dla każdego było bardzo ciekawie – podkreśla Blicharski, a jego słowa potwierdza z uśmiechem i zadowoleniem jeden z młodszych uczestników wyścigów. – Jeżdżę od czterech lat, ale to był mój pierwszy wyścig. Pokonałem trzy kałuże, jedną rowerem, dwie pieszo – dzieli się wrażeniami młody kolarz Wojciech Szelest z Lublina wskazując wysokość wody w kałuży, która sięgała do połowy koła. O zabezpieczenie techniczne zadbał Mobilny Serwis Rowerowy Lublin, zatem nawet przy małej awarii można było szybko ruszyć w dalszą drogę.
Kolarze, którzy ukończyli wyścig, otrzymali pamiątkowe medale, a zwycięzcy trzech pierwszych miejsc w każdej kategorii dodatkowo atrakcyjne nagrody. Na mecie czekał pyszny bufet regeneracyjny.
materiał: Radio Biper Sosnowica
tekst: Leszek Niedaleki
zdjęcia i opracowanie: Gwalbert Krzewicki
