Potem prezentowały niecodzienne umiejętności na ogólnopolskich kiermaszach, jarmarkach, warsztatach i festiwalach sztuki ludowej. Zawsze z ogromną widownią. Podziwiano ich zdolności w: Lublinie, Warszawie, Płocku, Białymstoku, Bydgoszczy, Zaborku, Zakopanem i Niort (francuski departament Deux Sevres). W 1998 r. staraniem ówczesnego dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury Bożenny Pawliny – Maksymiuk udało się stworzyć pierwszą w powiecie bialskim pracownię tkacką, korzystającą ze starych, jeszcze przedwojennych krosien. Teraz ta pracownia promienieje w kraju, służąc doskonale promocji gminy. Goszczą w niej zresztą często wycieczki szkolne, turyści z różnych stron i przedstawiciele mediów.
Stare urządzenia drewniane przeniesione ze strychu do klubu kultury GOK okazały się bardzo przydatne. Obecnie w pracowni tkackiej, oprócz wspomnianych już krosien, oglądać można wszystkie przyrządy związane z obróbką lnu. Najpierw rosi się go na polu. Dopiero po uzyskaniu miękkiego włókna i pozbawieniu go resztek stwardniałych łodyg, można przystępować do przędzenia. Wykonywano go niegdyś na prostych narzędziach z drewna. Najpierw kobiety przędły garście włókna na cienkie nici. Potem wzmacniały je żywicą i zwijały w kłęby, aby starannie nanieść na wieloramkową osnownicę. Na niej przyszła tkaczka ustalała ilość pasem wykorzystywanych do tkania płótna. Zwykle na jedno takie pasmo należało przygotować minimum 60 nici. Pozwala to uświadomić sobie czas poświęcany na to zajęcie. Przygotowana osnowa stanowiła zalążek przyszłej pracy tkaczki.
Dziś w Hrudzie wykonuje się na krosnach z powodzeniem: pasiaki podlaskie, krajki, ozdoby, etui na telefony komórkowe i zakładki do książek, kolorowe chodniki zwane szmaciakami oraz perebory. Te zrobiły niesamowitą furorę. Wpisane zostały nawet na listę UNESCO, jako niematerialny produkt dziedzictwa kulturowego.
Tutejsze tkaczki poznały perebory dzięki nieżyjącej już Stanisławie Baj, artystce ludowej z Dołhobrodów w gminie Hanna. Kiedyś ornament ten zdobił lniane koszule, bluzki, spódnice, a nawet ręczniki. Teraz stanowi ozdobę strojów ludowych większości zespołów śpiewaczych w gminie Biała Podlaska i jest wykorzystywany do strojów współczesnych. Pięknem ludowego pereboru zachwyciła się m.in. Barbara Chwesiuk, właścicielka firmy odzieżowej Bialcon i włączyła go do ubiorów z cenionej przez młode elegantki kolekcji odzieżowej Rabarbar.
Etnografowie nie są jednoznaczni w ocenie, czy nazwa perebor dotyczy haftu, ornamentu czy może techniki tkackiej. Nie ulega jednak wątpliwości, że unikalny wzór, uznawany pod koniec XIX wieku za całkowicie wymarły, udało się odtworzyć w okolicach nadbużańskich Dołhobrodów i przenieść na kostiumy używane m.in. przez zespoły ludowe.
Perebory wykonuje się na krosnach barwnymi nićmi bawełnianymi w kolorze: czerwonym, czarnym, granatowym i białym. To żmudne i pracochłonne zajęcie, wymagające dużej wprawy, dokładności i dobrego wzroku. Najpierw na krosnach trzeba przebrać deseczką nitki przyszłego ornamentu. Za płochą umieszcza się za nicielnicami drugą, tym razem szeroką deskę. Tkaczka pracuje rękami i pomaga sobie nogami, naciskając pedały. Wzory pereboru są symetryczne. Do połowy przebierane i zaznaczane sznureczkiem, a od połowy tkane w odwrotny sposób. Tkaczka za każdym razem musi uważnie liczyć nitki, aby uzyskać pożądaną gwiazdkę, przeplatając czółenko z czerwoną, granatową i białą nitką. Rezultaty owych starań dają wyraźny, kolorowy wzór.
Zdobyte w ciągu 22 lat doświadczenia umożliwiają tkaczkom z Hruda organizowanie pokazowych lekcji dla dzieci z gminy i powiatu (na małych krosienkach) oraz warsztatów dla dorosłych, dzięki którym liczba osób zainteresowanych tkactwem stale rośnie. Spotkania w wiejskiej pracowni tkackiej mają specyficzny urok. Gospodynie wykazują, bowiem wyjątkowe zdolności manualne, wokalne i gawędziarskie. Fantastycznie opowiadają o zwyczajach panujących w podlaskich wsiach, wykazując znajomość narzędzi, jakimi posługiwały się kiedyś kobiety. Godzinami można słuchać, do czego służyły łamanki, przecieraczki, drapuszki, kądziołki, motowidła, witusze i snownice. Dla młodego pokolenia są to pojęcia wyjęte niemal z baśni.
Przy okazji warsztatów z udziałem mistrzyń rękodzieła Stanisławy Kowalewskiej z Nowego Holeszowa i Magdy Papakul z Mordów odbywają się oryginalne pokazy mody wyrobów lnianych z wykorzystaniem pereborów. Trzeba przyznać, że robią wrażenie. Mistrzynie krosna są nie tylko cenionymi rękodzielniczkami. Z powodzeniem udzielają się w zespole obrzędowo – śpiewaczym z Hruda, który propaguje obrzędy i tradycje podlaskie związane z różnymi porami roku i tradycyjnymi pracami rolników.
– Tkactwo to niełatwa sztuka, wymagająca cierpliwości i dokładnego liczenia splotów oraz nitek, ale daje mi dużą satysfakcję. Cieszę się, że mogłam osobiście poznać Stanisławę Baj. To dzięki niej poznałam sekrety wzorów, których piękno zachwyca wielu specjalistów folkloru nadbużańskiego. Przez lata uważano ten ornament za wymarły, a my zdołaliśmy go odtworzyć na nowo. Liczę, że uda mi się znaleźć jeszcze wiele ciekawych przykładów jego wykorzystania. Moje starania odnotowane zostały w Atlasie polskich strojów ludowych (klocki, snutki, perebory)– mówi mistrzyni tkacka Zofia Jówko, laureatka wielu nagród ogólnopolskich.
Należy dodać, że pracownią tkacką w Hrudzie kieruje od początku jej istnienia Jolanta Zając, udzielająca się przy krosnach i w zespole śpiewaczym Sokotuchy.
materiał: Radio Biper Biała Podlaska
tekst: Istvan Grabowski
film: Biper TV
zdjęcia i opracowanie: Gwalbert Krzewicki