10 grudnia 1948 r. został uchwalony jeden z najdonioślejszych dokumentów w historii Europy i świata, Powszechna Deklaracja Praw Człowieka. 70 lat później, mając tę rocznicę w pamięci, w Domu Europy we Wrocławiu odbyła się debata „Z Widokiem na Człowieka”. Rozmawialiśmy o godności, podstawowych prawach uchodźców oraz o polityce migracyjnej Unii.
Spotkanie odbyło się we wtorek, 11 grudnia. Otworzył je gospodarz debaty – Dyrektor Przedstawicielstwa Regionalnego Komisji Europejskiej z siedzibą we Wrocławiu, Jacek Wasik. Punktem wyjścia do rozmowy była książka „NOWE ŻYCIE. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji” dziennikarza Dionisiosa Sturisa. W dyskusji wzięła również udział Alina Czyżewska, aktorka Teatr Miejskiego w Gliwicach oraz aktywistka obywatelska, m.in. wolontariuszka w obozie dla migrantów na wyspie Lesobos. Trzecim gościem był Syryjczyk Feras Daboul, który do 2012 roku pracował w biurze UNHCR w Damaszku, dziś jest edukatorem międzykulturowym w Fundacji Ocalenie w Warszawie oraz nauczycielem i tłumaczem z języka arabskiego i angielskiego. Debatę prowadziła Agnieszka Lichnerowicz z Radia TOK FM.
Dionis Sturis w ostatnich latach wielokrotnie, jako reporter, podróżował na południe Europy, skąd relacjonował losy uchodźców szukających schronienia w Europie. Jak opowiadał, inspirowała go prawdopodobnie historia jego przodków. Członkowie jego rodziny byli wśród 14 tysięcy Greków, którzy uciekając z kraju z powodu wojny domowej trafili po 1948 r. do Polski. O nich właśnie jest książka „Nowe Życie ”. – Mam w sobie uchodźczy gen, tą książką spłacam swoisty dług. Ale też chciałem, żeby była ona głosem w dzisiejszej dyskusji. Historia greckich uchodźców w Polsce jest z wielu powodów zapomniana. Pomyślałem, że może jak przypomnimy sobie, jak kiedyś biedna i zdewastowana Polska pomagała, to być może uda nam się odwołać do tego doświadczenia i być może łaskawszym okiem spojrzymy na tych uchodźców, którzy docierają do Europy, a których Polska nie chce wpuszczać. – mówił Sturis. Autor podkreślał, że Grecy, którzy wrócili potem do swojego kraju do dziś pozostają wdzięczni Polsce. Dziś natomiast to Grecy są jednymi z pierwszych Europejczyków, których spotykają przedzierający się przez morza migranci.
Feras Daboul już w ojczyźnie pracował z uchodźcami, m.in. Libańczykami, czy Irakijczykami. W 2011 r. w Syrii wybuchły pokojowe protesty przeciwko reżimowi Baszara al-Asada. – Ludzie chcieli więcej wolności. – mówił. Do Polski przyjechał z powodów osobistych, ale potem nie mógł już wrócić do Damaszku, bo tam zostałby powołany do wojska. – Ale ja nie chcę bić się po żadnej z walczących dziś stron, nie wierzę, że przemoc rozwiąże problemy Syrii. Daboul opowiadał też o swoich spotkaniach i rozmowach z Polakami, a więc o stereotypach, o wpływie Hollywood na postrzeganie Syryjczyków, o orientalizmie, antysemityzmie i ksenofobii. Stosunek do obcokrajowców – jak relacjonował – wyraźnie zmienił się w 2015 r., wtedy to w mediach społecznościowych zaczęła się pojawiać masa hejtu i nienawiści.
Ta rosnąca niechęć i agresja wobec uchodźców oraz poczucie bezsilności wpłynęły na decyzję Aliny Czyżewskiej, by pojechać, jako wolontariuszka do obozu Moria na greckiej wyspie Lesbos. Sytuacja tam, jak wskazują organizacje pozarządowe, jest tragiczna. – Dwie zimy temu kilka osób zamarzło. To jest byłe więzienie wojskowe, które zostało zamienione w dramatycznie przepełniony obóz, sytuacja jest na granicy epidemii, co chwila dochodzi do rozruchów, gangi, przemoc, jak alarmują Lekarze bez Granic, dzieci podejmują próby samobójcze. To niby obóz przejściowy, ale mój kolega z Kamerunu, czeka na pierwszy wywiad 14 miesięcy, bez możliwości pracy i decydowania o własnym życiu. W związku z wyjazdem na Lesbos stworzyła też blog „Listy z wakacji do Jarka i Beaty”, gdzie w oparciu o własne doświadczenie chciała walczyć z kłamstwami i nienawiścią w internecie. Zwracała też uwagę na brak wiedzy o historii i na niewystarczającą edukację w szkołach. – O tym, że w mojej rodzinie też byli uchodźcy dowiedziałam się dopiero kilka miesięcy temu. – dodała.
Agnieszka Lichnerowicz pytała o znaczenie Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka dziś. – Podpisując powszechną deklarację oraz europejską konwencję, Polska chciała się wpisać w porządek oparty na prawach człowieka. Na nich oparta jest też nasza konstytucja. My tu stworzyliśmy cywilizację opartą właśnie na prawach człowieka, nie na wojnach, nie na rywalizacji, tylko na wspólnym rozwoju. Powszechna deklaracja nie głosi, że celem świata jest jak najwyższe PKB, tylko pokój i wolność, a te są możliwe tylko dzięki temu, że uznajemy, że wszyscy – niezależnie od rasy, kształtu nosa, czy tego z kim sypiają – mają te prawa. Pomaganie oczywiście nie jest wygodne, ale na pomaganiu polega człowieczeństwo. W konstytucje mamy wpisaną kwestie godności i dążenie do pokoju na rzecz rodziny ludzkiej, nie rodziny polskiej. – odpowiadała Alina Czyżewska. – Oczywiście, możemy się z tego wypisać. Tylko wtedy ze wszystkimi konsekwencjami, stajemy się wówczas krajem, który nie szanuje praw człowieka, mieliśmy taki kraj przed 89 r. Nie można być trochę w ciąży. Albo respektujemy prawa człowieka, albo nie. Oczywiście, nie chodzi teraz o to, żeby przyjmować wszystkich, bez żadnych warunków. Potrzebna jest mądra polityka migracyjna integracyjna. Ale i przemodelowanie świata, w którym żyjemy. Bo my również mamy korzyści z tego, że w innych krajach jest źle. To co mamy przy sobie jest w większości produkowane tam, gdzie nie są szanowane prawa człowieka. Chodzi o to, żebyśmy sobie uświadomili, że nasz dobrobyt zbudowaliśmy również na tym, że gdzie indziej pozwoliliśmy na wyzysk. Taka świadomość może zmienić nasze myślenie o tym jak bardzo jesteśmy powiązani ze światem. Czyżewska zwracała też uwagę na wspólne wyzwanie związane z dramatycznymi zmianami klimatycznymi.
Feras Daboul dał kolejny przykład podwójnych standardów, wskazując na Niemcy, które przyjęły setki tysięcy uchodźców, ale jednocześnie są jednym z większych eksporterów broni. Kolejne pytanie dotyczyło Unii Europejskiej, czego uczestnicy dyskusji by od niej oczekiwali. – Nie jestem politykiem, ale z perspektywy osoby, która pracuje z uchodźcami kluczowe wydają mi się programy integracyjne. – mówił Daboul w odpowiedzi na wątpliwości podniesione przez jednego z gości z publiczności, który wyraził obawę, że imigranci nie będą przestrzegać zasad, również kulturowych, kraju przyjmującego. – Oczywiście imigrant musi się zaadaptować. Do tego potrzebuje jednak nauki języka, wsparcia ludzi wokoło czy rządu. Po to są program integracyjne, które niestety nie funkcjonują w Polsce zbyt dobrze. Tym zajmuje się m.in. nasza fundacja. Słowo asymilacja nie jest najwłaściwsze, raczej chodzi o integrację, czyli o to, żeby osoba, która przyjechała mogła zrozumieć jak funkcjonuje rzeczywistość wkoło, co to znaczy być Polakiem. Nie możemy dopuszczać do powstawania gett. Moi rodzice mieszkają w Niemczech, bardzo zadbano o to, żeby mieszkali między Niemcami, żeby się poznali i wspierali. Dlatego moim rodzicom było łatwiej zaadaptować się do nowej rzeczywistości. To jest niezwykle ważne.
Dionis Sturis dodał, że konieczne jest usprawnienie procedur migracyjnych, tak, by uchodźcy nie czekali na decyzje miesiącami, czy nawet latami. Wyraził też jednak sceptycyzm:
– Obawiam się, że stworzenie rozsądnej polityki uchodźczej i integracyjnej nie jest w interesie polityków. To jest problem wykorzystywany przez polityków, którzy straszą w czasie kampanii wyborczych.
Rozmowa wywołała wiele pytań, spory i żywą reakcję gości z publiczności. Niektórzy wyrażali obawy związane z islamem i innymi kulturami. Rozmowa dotyczyła też różnicy między uchodźcami, a imigrantami z Ukrainy, różnic między prawami i statusem, jakie mają te dwie grupy, oraz pobudek, które kierują krajami przyjmującymi. – Jeśli chodzi o imigrantów z Ukrainy, to nie jest nasza szlachetność, ale nasz interes. – argumentowała Czyżewska.
Debata dotyczyła też tego jak imigranci wpływają na rynek pracy. – Najpierw trzeba pomóc naszym, myślę konkretnie o kobietach – to kolejny głos z sali. – W Polsce setki kobiet giną w wyniku przemocy domowej. – Kwestie uchodźców i kobiet nie są rozdzielne. Można robić i to i to, jednocześnie – odpowiadali paneliści. Czyżewska zwracała przy tym uwagę na to, że media czy politycy znacznie więcej uwagi poświęcają kilkunastu ofiarom zamachów w innym kraju europejskim, niż kilkuset śmiertelnym ofiarom przemocy domowej w Polsce.
– Uważam, że główny wysiłek powinien być skierowany na wygaszenie wszelkich konfliktów zbrojnych. To jest podstawa. – przekonywała inna uczestniczka. – Wszystkie procesy o, których tu mówimy zachodzą jednocześnie. Walczyć o pokój – jak najbardziej. Ale, obozy dla uchodźców, przepełnione, już są – odpowiadał z kolei Sturis. – To o czym tu rozmawiamy to są skutki. Jakie są przyczyny? Nierównomierność rozwoju gospodarczego i społecznego. Potężne różnice w interesach państw imperialistycznych, które wywołują wojny. – zwracał potem uwagę gości z sali. Wtórował mu Fares Daboul, kto zwracał uwagę, że strony konfliktu syryjskiego uzbrajane były przez wiele innych państw. – Wojna to są interesy – podsumował.
Jeden z uczestników na sali zwrócił też uwagę na antyuchodźcze materiały, propagandę, która jest w telewizji i na portalach społecznościowych. – Jeśli w polskim społeczeństwie zakorzeniona jest myśl, że uchodźcy są źli i niebezpieczni, to przez najbliższe lata nie możemy ich przyjąć bez narażenia ich na niebezpieczeństwo. Sturis odpowiadał, że Polska może i jest w stanie zrobić wszystko, żeby im nie stała się krzywda.
Niektórzy uczestnicy odwoływali się również do swojego doświadczenia.
Głos zabrał m.in. syn polskiego uchodźcy z lat 80 tych (wyrażał obawy przed przyjazdem uchodźców). Na sali była też córka uchodźców z Grecji. – Chciałabym żebyście podziękowali swoim rodzicom i dziadkom, za to że przyjęli moich rodziców. Chciałam wszystkim podziękować, bo jestem dzieckiem uchodźców.
Uczestnicy panelu polecali portal uchodzcy.info, jako oparte na liczbach i badaniach źródło informacji. Przekonywali, że nierzetelne informacje i propaganda podsycają strach i kształtują opinie Polaków.
Dyskusja była kontynuowana w kuluarach.
WIĘCEJ INFORMACJI NA TEN TEMAT <<==>> LINK
materiał: Komisja Europejska Przedstawicielstwo w Polsce
tekst: Wydział Prasy Komisja Europejska Przedstawicielstwo w Polsce
opracowanie: Radio Biper Biała Podlaska