Dantejskie sceny rozgrywały się wczoraj w Husince w Gminie Biała Podlaska. I tak jest już od kilku dni. W jednym z gospodarstw stwierdzono bowiem występowanie Afrykańskiego Pomoru Świń (ASF). Bezduszna, a i bezmyślna i niekonsekwentna w wielu przypadkach urzędnicza maszyna ruszyła. – Jeden z lekarzy mówił nam, że powinniśmy się cieszyć, że ASF jest, i niech będzie jeszcze przez wiele lat. – pada z ust producentów trzody chlewnej w Woskrzenicach i Husince. Jak to? Dziś obszerny tekst i zdjęcia. Niebawem film!!
– Dlaczego macie takie zdanie – pytamy jako redakcja. Przecież to ogromne straty w gospodarstwach. Niepewność. Załamanie planów życiowych. Problemy z utrzymaniem. Brak środków do życia. Cisnące raty kredytów. – Panie. My to wiemy. Kase na ASF zbija państwo Polskie, laboratoria i weterynaria. Oni na tym zarabiają!! A z nas robią dziadów!! – daje się słyszeć w odpowiedzi.
Postanowiliśmy sprawdzić jak wygląda walka z ASF na terenie obecnie wykrytego ogniska choroby w Woskrzenicach Małych oraz na terenie określonym przez Powiatowego Lekarza Weterynarii w Białej Podlaskiej – Radomira Bańko – jako zapowietrzony.
To, co zastaliśmy na miejscu – przeraża. Zarówno działaniami Powiatowego Lekarza Weterynarii, jak i osób wyznaczonych do usypiania – zabijania świń w strefie zapowietrzonej powinni zainteresować się zarówno przełożeni – jeśli w ogóle tematem tym się interesują – a i Prokuratura miałaby tu wiele do powiedzenia.
Rolnicy pozostawieni sami sobie.
– Stwierdzono u nas, w Woskrzenicach Małych w środę wieczorem, 7 czerwca, Afrykański Pomór Świń. Już w dniu kolejnym, 10 czerwca powołano Sztab Kryzysowy do walki z ASF na terenie gminy. Tego samego dnia powiadomieni zostaliśmy przez Powiatowego Lekarza Weterynarii o decyzji, że w ciągu 48. godzin nastąpić ma wybicie wszystkich świń i tuczników w Woskrzenicach Małych, Woskrzenicach Dużych i Husince. Uwaga – z wyjątkiem dużej fermy w Woskrzenicach Małych. – mówi Marek Sawczuk, radny Gminy Biała Podlaska.
Już wtedy postanowiono zwołać w piątek, 9 czerwca na wieczór zebranie mieszkańców Woskrzenic i Husinki. Na spotkaniu tym pojawili się przedstawiciele Sztabu Kryzysowego z gminy oraz Powiatowy Lekarz Weterynarii wraz z zastępcą.
Powiatowy Lekarz Weterynari: – Kupujcie od dziś mięso w Kauflandzie
– Nie spodziewaliśmy się tego, co nas na tym spotkaniu czekało. Wystąpiliśmy z prośbą o odłożenie terminu na ubój przymusowy, aby dać czas ludziom na ubicie świń przynajmniej na własne potrzeby. Do tej chwili nie zostały wyłożone jeszcze wszystkie maty dezynfekcyjne, nie oznaczono obszaru zapowietrzonego ASF, ale już została podjęta decyzja o wybiciu świń. Jeden z lekarzy weterynarii ośmielił się nawet powiedzieć do nas, żebyśmy nie stwarzali problemu tylko zaczęli kupować mięso w Kauflandzie!! – informuje radny Sawczuk.
W piątek pojawiła się we wsiach komisja. Odwiedzali wszystkie gospodarstwa. Wszystkie świnie, dosłownie, zakwalifikowane zostały do uspania i utylizacji. Nie pomogły aktualne badania krwi. Nie pomogły tłumaczenia, że to wyłącznie na własne potrzeby. Lekarze Weterynarii pojawiali się z aparaturą do „humanitarnego uśmiercania„ zwierząt wszędzie. I tam, gdzie świń jest kilka czy kilkadziesiąt. I tam, gdzie trzymana jest jedna czy dwie sztuki wyłącznie dla siebie.
– Zwracaliśmy się do Powiatowego Lekarza Weterynarii z prośbą o kilka dni karencji. Aby móc mieć czas uboju dla siebie. Nic z tego. Po powiatowej weterynarii spływały nasze argumenty jak woda po kaczce. Padła nieodwołalna decyzja, że od dziś – soboty rano 10 czerwca – rozpoczyna się usypianie zwierząt. Rolnicy są zdesperowani. Szukamy wszędzie pomocy. Rolnik został ponownie pokrzywdzony. Mamy sianokosy. Nikt nie pyta rolnika, za co kupi paliwo, zapłaci ratę podatku, zapłaci ratę w banku. – informuje Sawczuk.
– Mam konie, krowy, świnie. Sam jestem rolnikiem. Rolników krzywdzi się. To, co dziś, tutaj mówią mieszkańcy to szczera prawda. Sprawy w Polsce postawione są na głowie. To, co będzie miało dziś miejsce, usypianie, zabijanie zdrowych zwierząt – to usuwanie skutków! To nie jest usuwanie przyczyny!! To z dzikami trzeba zrobić porządek. To one są nośnikami choroby ASF. Polski Związek Łowiecki to państwo w państwie. Rząd ma narzędzia w rękach. Poprzez rozporządzenia może w ciągu kilku tygodni zrobić z tym porządek. Krótko i na temat. Zamiast tego spychane jest to na samorządy, gminy i powiaty. My nie mamy żadnych narzędzi. Żle jest też z procedurami stosowanymi w walce z ASF. Wygodniej jest Powiatowemu Lekarzowi Weterynarii nakazać ubój w 48 godzin wszystkich zwierząt niż nawet pozwolić zagospodarować te, zdrowe, z ważnymi badaniami, które właśnie dziś miały być ubite na własne potrzeby. – podsumowuje wypowiedzi Arkadiusz Maksymiuk, radny powiatowy.
Rolnicy i tu narzekają na dziki i myśliwych
– Od trzech lat mamy problem z dzikami. Za własne pieniądze grodzimy pola. Nie pomagają nam w tym ani Koła Łowieckie, ani Powiatowy Lekarz Weterynarii. Sami pilnujemy, nie śpimy po nocach. Ostatnio w rejonie Kaliłowa na łączniku z Woskrzenicami naliczono 44. sztuki w stadzie dzików, które stało przy drodze wieczorem. Nikt się tym nie zajmuje. Wszyscy umywają ręce. – opisuje sytuację radny Sawczuk.
– Jestem producentem bydła. Trzodę trzymamy jedynie na własne potrzeby. Ubolewam nad tym, że Polska wieś jest odgórnie w ten sposób niszczona. Narzucane są nam dyrektywy unijne. Urzędnik powinien jednak obstawać za polskim rolnikiem. Rozwiązany powinien być też problem z dzikami. Obecnie pozostawieni zostaliśmy na łaskę i niełaskę tych zwierząt. Dziki notorycznie niszczą nam zasiewy. Gdy zwracamy się do myśliwych z Koła Ponowa o oszacowanie strat i pokrycie kosztów zniszczonych upraw, to pan myśliwy proponuje nam za 4. hektary zdewastowanych przez dziki zasiewów – 50 (pięćdziesiąt) zł odszkodowania. – opowiada Edyta Darecka – Kalisz.
– Rozmawiałem z łowczym. Pytam, czy mamy się z wami spotkać w Sądzie? Odpowiedział mi: „Fiu…. wygrasz. Bo prokurator i sędzia też myśliwy”. Rozmawiałem z ludźmi z Białorusi. Tam do walki z dzikami zaangażowano wojsko, milicję i myśliwych. Problem rozwiązano w ciągu kilku dni. Nie ma chorych zwierząt w kołchozach ani szkód na polach. Osobiście, dla mnie Powiatowy Lekarz Weterynarii jest gorszy od faszysty. Faszyzm niszczył wroga, powiatowy lekarz weterynarii niszczy własny naród. O pomstę do nieba woła usypianie prośnej maciory i prosiaki. One zdrowe. Niech pomogą przebadać, zdezynfekować i dopiero wtedy podjąć decyzje. Podejrzewam, że robią to dla zarobienia pieniędzy. – mówi nam Czesław Darecki.
– Jestem już załamany. Powiatowy Lekarz Weterynarii jest bez serca. Ci, co rządzą niech się wezmą za chorobę. – mówi Stanisław Jasieńczuk z Woskrzenic Dużych.
– Do tej pory część rolników z okolic Leśnej Podlaskiej do dziś nie dostała pieniędzy za usypianie i uboje sanitarne. Już się sądzą. Przecież to nie oto chodzi, żeby zniszczyć polskiego rolnika. Chodzi o to, żebyśmy mogli się tu rozwijać. Żeby wschód kwitł. I tak skazali nas na zalesienie, na zagładę. Czy my jesteśmy jakąś drugą kategorią ludzi??? – pyta Edyta Darecka – Kalisz.
Niekonsekwentne i urągające wszelkim standardom działania Powiatowego Lekarza Weterynarii w Białej Podlaskiej
Sami rolnicy zauważają braki i niedociągnięcia w działaniach lekarzy weterynarii. Natychmiastowe przystąpienie do wybijania zwierząt, ale niedopilnowanie terminu wyłożenia mat, ich szerokości i długości, ustawienia oznakowania, brak utrzymania zasad higieny.
Słowo „odkażenie„ w rozporządzeniach Powiatowego Lekarza Weterynarii w Białej Podlaskiej wymieniane jest prawie w każdym punkcie. Wypadałoby sądzić, że to właśnie jedna z najważniejszych i najpewniejszych sposobów walki z chorobą ASF i jej dalszym rozprzestrzenianiem. Tymczasem procedury, jakie stosują lekarze weterynarii w Woskrzenicach i Husince odbiegają od wszelkich norm i zasad, jakie sami wyznaczają. Pytanie, czy to nie lekarze weterynarii sami roznoszą ASF po chłopskich zagrodach? Bo na pewno zasad dezynfekcji, oczyszczenia, odkażania i zasad higieny lekarze weterynarii uczestniczący w usypianiu zwierząt podczas walki z ASF na terenie strefy zapowietrzonej nie zachowują.
Brak zasad higieny
W rozporządzeniu czytamy też m.in. o odkażaniu rąk i obuwia przez osoby wchodzące do gospodarstw lub z niego wychodzących. Tymczasem „na papierosa„, „po telefon„, „do samochodu„ lekarze weterynarii wchodzą i wychodzą bez żadnych zasad bezpieczeństwa. Nie zdejmują i nie odkażają kombinezonów i obuwia. Kombinezony „fachowców„ – ludzi odpowiedzialnych za walkę z ASF i jej dalsze nierozprzestrzenianie się są uszkodzone i porwane. W takim to ubiorze bialska powiatowa weterynaria walczy z ASFem.
Pytania do Powiatowego Lekarza Weterynarii wiążą się też z wyznaczonym obszarem zapowietrzonym. W rozporządzeniu Powiatowego Lekarza Weterynarii w Białej Podlaskiej czytamy o 3 (trzy) kilometrowym promieniu, jaki wyznacza się wokół stwierdzonego ogniska. Tymczasem ekipa od usypiania i utylizacji pojawiała się w sobotę i w gospodarstwach położonych prawie 6 (sześć) kilometrów od ogniska. Czy to zgodne z prawem? Czy to działanie na rzecz dobra rolnika i minimalizowania strat? Ten problem powinien trafić do Prokuratury. Dlaczego przekroczono wbrew przepisom limit kilometrów.
Dlaczego też została – bez wizyty ekipy od usypiania zwierząt – chlewnia na 1000 sztuk, która od ogniska oddalona jest o niecały kilometr? Mówi się, że akurat ta ferma zachowuje zasady bioasekuracji.
Powiatowy Lekarz informuje o zakładach mięsnych które nie płacą rolnikom!!
Na stronie internetowej Powiatowego Lekarza Weterynarii w Białej Podlaskiej wymienione są też i polecane zakłady mięsne do odbioru świń i tuczników. Również tu, rolnicy wytykają Lekarzowi Weterynarii przekłamania i wprowadzanie w błąd. Narażanie rolników na koszty i sprawy sądowe. Część z zakładów podanych na stronie internetowej Powiatowego Lekarza Weterynarii nie płaci rolnikom w czas za odebrane sztuki. Część z rolników czeka już po 3. miesiące. Pieniędzy nie widać. Problem dotyczy głównie zakładu Netter w Bielsku Podlaskim.
Sam ubój – usypnianie – zwierząt przez ekipę z Powiatowej Weterynarii w Białej Podlaskiej wygląda tak: Brak jakichkolwiek zabezpieczeń bioasekuracyjnych. Uszkodzone kombinezony ochronne. Brak zasad higieny i roznoszenie środków mikrobiologicznych po całym gospodarstwie, jak i poza jego obręb. Wsiąkająca krew i płyny ustrojowe padłych zwierząt w podłożę chlewni, podwórka i ziemię. Brak na miejscu specjalistycznych ekip do odbioru i wywozu martwych zwierząt. Padłe sztuki po kilka, kilkanaście godzin leżą na terenie gospodarstw. Brak psychologów, lekarzy na miejscu uboju. Bardzo często pozbawia się producenta w ciągu kilku godzin nawet kilkuset zwierząt, jedynego źródła dochodu i utrzymania. To trauma, załamanie psychiczne i fizyczne, początek rodzinnych tragedii. Brak jakiegokolwiek podejścia z tej strony. Jest za to obecny patrol Policji.
Strefa niebieska
W obrębie strefy niebieskiej możliwe jest przemieszczanie świń między gospodarstwami i do ubojni bez przeprowadzania badań laboratoryjnych, wymagane są natomiast świadectwa zdrowia oraz badanie kliniczne świń przeprowadzone nie wcześniej niż 24 godziny przed planowanym transportem. Przemieszczenie świń pomiędzy dwoma powiatami w obrębie strefy „niebieskiej” odbywa się za zgodą obu terenowo właściwych Powiatowych Lekarzy Weterynarii (PLW). Przemieszczanie świń poza obszar strefy niebieskiej możliwe jest tylko do rzeźni dodatkowo wyznaczonej przez terenowo właściwego PLW na wniosek właściciela zatwierdzonej do tego celu rzeźni. W tym celu świnie muszą zostać poddane następującym procedurom:
– należy przeprowadzić badanie laboratoryjne stada w ciągu 15 dni przed planowanym przemieszczeniem,
– badanie kliniczne 24 godziny przed ubojem,
– wystawienie świadectwa zdrowia przez lek. wet.
Transport żywych świń (wyłącznie do uboju) ze strefy „niebieskiej” do innych stref odbywać się może wyłącznie wcześniej ustalonymi trasami, bez możliwości ich zmiany.
Odszkodowania
Za świnie zabite lub poddane ubojowi z nakazów organów Inspekcji Weterynaryjnej albo za takie zwierzęta padłe w wyniku zastosowania zabiegów nakazanych przez te organy przy zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt podlegających obowiązkowi zwalczania przysługuje odszkodowanie ze środków budżetu państwa.
Odszkodowanie przysługuje w wysokości wartości rynkowej zwierzęcia.
Wartość rynkową określa się na podstawie średniej z 3 kwot oszacowania przyjętych przez powiatowego lekarza weterynarii oraz dwóch rzeczoznawców wyznaczonych przez tego lekarza z prowadzonej przez niego listy rzeczoznawców (rozporządzenie MRiRW w sprawie rzeczoznawców wyznaczonych przez powiatowego lekarza weterynarii do przeprowadzania szacowania).
W przypadku zwierząt poddanych ubojowi, których mięso jest zdatne do spożycia przez ludzi, odszkodowanie pomniejsza się o kwoty uzyskane ze sprzedaży mięsa i ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego.
Odszkodowanie przysługuje również za zniszczone z nakazu organu IW przy zwalczaniu chorób zakaźnych: produkty pochodzenia zwierzęcego, pasze oraz sprzęt, który nie może być poddany odkażeniu.
Podmiotowi, który poniósł koszty związane z zabiciem lub ubojem zwierząt, transportowaniem zwierząt lub zwłok zwierzęcych albo unieszkodliwieniem zwłok zwierzęcych, wykonując zakazy IW (zabicie/ubój zwierząt, zniszczenie pasz, produktów, sprzętu niepodlegającego odkażeniu) przysługuje ze środków budżetu państwa zwrot faktycznie poniesionych wydatków.
[foogallery id=”41830″]
materiał: Radiobiper Biała Podlask
zdjęcia: Małgorzata Mieńko
tekst i opracowanie: Leszek Niedaleki
4 Responses
Oj coś mi się zdaje, że Chłopy zaczną obsadzać kosy na sztorc.
Jak zwykle napiszę jedno: ludzie dzielą się na wiedzących i wierzących. Wiedzących, czyli mających wiedzę pozyskaną ze źródeł; wierzących czyli ufających w to co im się powie lub napisze.
A piszą jak zwykle nie mające żadnej wiedzy pismaki. Przykro czytać, że lekarze weterynarii na tym zarabiają. Każdy logicznie myślący człowiek zauważyłby, że raczej pozbawiają się zarobku. Bo wybicie trzody to jednorazowy niewielki zarobek, ale kosztem tego, że potem nie ma już co leczyć – przecież potencjalni pacjenci właśnie zostali wybici. Dlaczego ani jednego zdania o tym, że lekarze przypłacają to życiem. Napiszcie pismaki o lekarzu z Leśnej, który zmarł dwie godziny po skończonej pracy przy ubijaniu trzody. Na pewno nie z radości…
Sorry ludzie, ale mała sugestia: są trzy prawdy: prawda jednych, prawda drugich i prawda właściwa. Chcecie znać prawdę to zapytajcie u źródeł a nie wierzcie w prawdę jednych lub drugich. Pismaki zawsze piszą tak, aby było ciekawie czytać. Dla nich nie ma znaczenia czyja to jest prawda.
A ASF roznoszą nie lekarze, lecz sami rolnicy: brak obowiązkowych mat przy wjazdach do gospodarstw, brak podstawowych środków ochrony, brak rozsądku, karmienie zielonką czy świeżą kukurydzą przyniesioną wprost z pola na którym zdychają chore dziki. Przez jednego wieśniaka, który ma gdzieś zabezpieczenia cierpią i tracą inni hodowcy, cierpią i tracą lekarze, traci państwo, gospodarka i każdy podatnik docelowo.
Nie prawdą jest też, że są osoby, które nie dostały odszkodowań w gminie Leśna Podlaska. Te 3 czy 4 przypadki braku wypłat odszkodowań są na własne życzenie zainteresowanych. Jeśli pomimo próśb przez kilka miesięcy nie byli w stanie zarejestrować swoich świń w Agencji to za co niby mają dostać odszkodowanie? Niech się cieszą, że kar nie dostali.
Prawda jednych, prawda drugich i prawda właściwa…
Pozdrawiam.
Zizi wszystko ładnie pięknie napisane… Ale nie trzeba dużo myśleć, że są usuwane skutki nie przyczyny, czyż nie jest tak? Może gdyby tak wziąć się za przyczyny czyli dziki od których to się zaczęło, to u nich było najpierw stwierdzone ASF, ale koła łowieckie mają to w du** żeby odławiać dzicz.. Myślę, że gdyby tym się zajęto nie było by tego zamieszania wśród rolników i nie odbierano by im utrzymania. Myślenie nie boli, ale widać zdaniem wyedukowanych uczonych, lepiej usunąć skutki niż przyczyny…