Reklama

Reklama

Reklama video

Adam Korszun – „Obrazy malowane z natury”, wystawa w Galerii Podlaskiej

„Obrazy malowane z natury” to tytuł wystawy malarstwa Adama Korszuna, którą oglądać można jeszcze do 24 maja w Galerii Podlaskiej w Białej Podlaskiej (ul. Warszawska 12). Dziś relacja z rozmowy  z autorem prac i  próba analizy malarstwa zaprezentowanego na wystawie. 


Sztuka kieruje pędzlem, czy pędzel kieruje sztuką? –studium nad pojęciem prawdy

Adam Korszun, malarz, czasem aktor teatralny, muzyk-amator a niekiedy performer. Postać dobrze znana w bialskim środowisku twórców – artystów. Malarstwem para się od 1985 r. i choć z przerwami, ciągle maluje, czego dowodem jest ostatnia wystawa „Obrazy malowane z natury”. Choć twierdzi, że obecnie niewiele osób chce znać prawdę, to stara się ją prezentować za pomocą pędzla.

Jak dzieci zabierają się do malowania, to wychodzi drzewo z brązowym pniem, zielona korona, to jest taki najprostszy przykład, żeby pokazać, jak wiele nieprawdy w tym jest . Ten obrazek może być piękny, wszystkie drzewka mogą być z brązowymi pniami a jak się wyjdzie w plener to widać, że tak nie jest, że te drzewa są zupełnie inne. Pójść w plener i malować to jest tak naprawdę bardzo trudne, to konieczność zmierzenia się z pojęciem prawdy w przekazie.

Początki

– Moja ciocia często powtarzała, że pamięta Adasia, jak siedział pod stołem i coś tam kredkami rysował. Osobą, która pchnęła mnie w malarstwo to był prawdopodobnie mój wujek Edward Mikołajczuk pamiętam, jak rysowałem u niego martwą naturę. On powiedział mi wtedy – idź do liceum plastycznego do Lublina a potem też mi pomagał, jak próbowałem zdawać na studia ASP.

Talent

Talent, nie wydaje mi się żeby to było dobrym określeniem, na to wszystko, co robię. Rzemieślnikiem też nie jestem dobrym. Nie można na pewno się tym chwalić. Maluję najlepiej, najprawdziwiej, jak umiem.

Nauka

Jak się skończy te szkoły, pewne umiejętności trzeba posiąść. Pamiętam, był taki moment, że w końcu na pewnym plenerze razem z kolegami stwierdziliśmy, że zaczęliśmy naprawdę malować. Pamiętam, że po prostu zacząłem więcej mieszać te farby(…).
Po pierwszym roku studiów wybrałem sobie prowadzącego profesora Jana Tarasina. W okresie nauki, co roku robiłem zupełnie różne rzeczy, a to malowałem abstrakcje, potem sporo fowizmu (kierunek w malarstwie francuskim początku XX wieku – przyp. autora), malowałem też z zawiązanymi oczami. Jak przyszło do dyplomu to znowuż zacząłem używać tego, czego nie lubię, a więc czarnej farby, jednak tak już obecnie na szczęście nie maluję. 

Inspiracje

– Moje inspiracje to m.in. Vincent van Gogh, do któregoś kiedyś mnie wsadzono, do tej szufladki. Natomiast było tego oczywiście więcej, na studiach zachwycaliśmy Rembrandtem, Vermeerem czy Diego Velázquezem. Przez wiele lat byłem znany, jako malujący kobiece twarze i można powiedzieć, że jakoś mi się tak poszczęściło, że w jakimś momencie powstała moda na te moje twarze i je malowałem. Jak bowiem nie lubić malowania dziewczyn?  Jest jasne również, że normalny człowiek powinien kochać przyrodę, czyli starać się przybywać w miejscu, gdzie nie jeżdżą samochody, gdzie nikt nie hałasuje, gdzie śpiewają ptaki. Po tych kilkunastu latach doszedłem do wniosku, że trzeba by wrócić do tej natury, wrócić do tych korzeni.

Proces malowania z natury

Trzeba pojechać i zbliżyć się do tego obiektu, iść w plener i jest wszystko na miejscu. Po jakimś czasie ma się już dosyć czegoś, ja rzeczywiście malowałem kiedyś dużo w domu. Od jakiegoś jednak czasu moje działania polegają na tym, że idę w plener, stawiam sztalugę i maluję. Ważny jest dla mnie kontakt z modelem, krajobrazem i są to obecnie dla mnie bardzo ciekawe rzeczy (…).
U mnie ma znaczenie samo to, gdzie maluje i co maluje, że to wszystko szybko ucieka, jak w przypadku „Wschodu słońca w porcie w Hawr” (Claude Monet, przyp. autora), to te oleje są raczej w paście, jest tego dużo i robi się czasem z tego błotko. Jeśli już się człowiek zabierze do malowania i nagle trzeba szybko kończyć, czy coś szybko się zmienia to tych „brudów” może się narobić (…).
Dużo obrazów malowałem w przerwach, często mówię, że np. rąbie drzewo czy koszę trawę u mnie na wsi, albo robię jakieś inne takie gospodarskie rzeczy i jak jestem zmęczony to idę malować i wiele szczególnie pejzaży powstało w ten właśnie sposób
.

Technika

Maluję farbami olejnymi, kiedyś ta technika została stworzona, żeby nakładać jedną warstwę na drugą, wtedy te kolory się łamią, światło przenika przez te warstwy i jest to takie jakby jezioro. Jak jest czysta woda, to widać, co tam jest na dnie, wszystko jest jakby bardziej przestrzenne. Malowałem również wieloma innymi rzeczami, akrylami, co jest o wiele prostsze, bo farba szybko wysycha, można namalować obraz w godzinę i zanieść do galerii. Malowałem też bardzo ciekawą techniką z wykorzystaniem kurzego jajka, było tego naprawdę sporo.

Piękno i prawda

Każdy artysta zgodnie z definicją ma widzieć to piękno i pokazywać je, ale jeśli widzi piękno to nie może mieć jakiś dziur, bo to piękno jest między innymi rzeczami, które są również brzydkie. Ten artysta, załóżmy, że jest bardziej wrażliwy nie może przejść obojętnie obok czegoś strasznego a jak się już to widzi, to trzeba też odpowiednio na to reagować, czyli np. protestować. Ja jednak nie mam często już na to sił.

 Artyści 

Artystów strasznie dużo się namnożyło i ja doszedłem do wniosku, że jest dużo takich, co malują te konie czy tam kwiaty, czy tam jakieś inne „buły”, ale mogliby to robić przy pomocy stempelka albo szablonu a chyba nie o to w tym chodzi. Po co taki artysta „Facebookowy” maluje takie drzewo? Niech on nawet pójdzie w ten plener, widzi się takich osobników, którzy idą w plener, malują to drzewo, ale stoją tyłem do obiektu czy krajobrazu.

Pieniądze a uczciwość twórcza

– Chciałbym powiedzieć wszystkim tym, którzy załóżmy rozpatrują malarstwo bardziej w kategoriach finansowych, że właśnie nie musi o to chodzić. Ja oczywiście cieszę się, jak sprzedam jakiś obraz, ale dochodzimy do jakiejś prawdy i żeby ktoś, kto zaczyna malować obraz nie zakładał sobie, że pięknie namaluje konia czy kwiaty, bo to musi być prawdziwe. On musi namalować to, co widzi, to, co tam odczuje, znajdzie. 

Wolność

 – Dlaczego ja miałbym unikać czegoś, mówienia o czymś skoro ja uczyłem się przez te trzydzieści lat obserwować i widzieć, co się w koło dzieje, o co w tym wszystkim chodzi. Dlaczego ja miałbym sobie coś wyciąć cokolwiek w mózgu? Wiele malowałem np. nagich autoportretów lub innych nagich ludzi ma studiach czy gdzie indziej i dlaczego tego by nie pokazywać? Ja tworząc te obrazy nie mogę się ich wyprzeć. Jednak trzeba rozmawiać z tymi ludźmi, którzy mają coś przeciwko tym obrazom i im wyjaśniać wątpliwości, odpowiadać na pytania.

Wystawa

Te obrazy to taki impresjonizm – postimpresjonizm. Tą wystawą próbowałem trochę wrócić do mieszania farb, choć może tego nie widać, bo niektórzy twierdzą, że jest za kolorowa.

Obrazy i wrażenia

Na wystawie obejrzeć można prace namalowane głównie w okresie ostatnich minionych kilku lat. Na górnym poziomie Galerii obejrzeć można jednak również trochę prac z wcześniejszych okresów. Twórczość, jaką próbuje nam zaprezentować Korszun, to z pewnością naleciałości nurtu impresjonizmu a właściwie bardziej postimpresjonizmu, gdzie artysta odrzuca naśladownictwo, wierne odwzorowywanie natury a stawia na większą autonomiczność dzieła, wolność, przedstawia większą ekspresję w pociągnięciach pędzlem. Niewątpliwie w obrazach doszukać się można również inspiracji kierunkiem Kapizmu zwanego również koloryzmem (kierunek malarski, który wykształcił się i zdominował polską sztukę w drugiej dekadzie dwudziestolecia międzywojennego).

Mówi o tym chociażby tematyka obrazów a więc natura, krajobrazy, portrety a jednocześnie duże znaczenie barwy, która jest ważniejsza od konstrukcji. Korszun kształtuje formę obrazów przeważnie kolorami i nie używa w zasadzie czarnej farby. Trudno również doszukać się w obrazach jakiejś symboliki, ukrytego przekazu czy wpływów inspirowanych chociażby literaturą. Wszystko malowane jest w sposób prosty, bezpośredni, czytelny.
 Obiekty na obrazie tworzą płaszczyznę pozbawioną dekoracyjności i stylizacji, wzajemnie na siebie oddziałują tworząc jednolitą strukturę wyniesioną z natury i przetransportowaną za pomocą pędzla na płótno.

Adam Korszun o sobie

 – Trudno mi się współpracuje z ludźmi tak naprawdę, mój dziadek często mówił, że jestem fujara, więc jakiś lekko niewydarzony mogę być.

***

Adam Korszun – Urodził się w w 1970 roku Białej Podlaskiej i tu mieszka. W latach 1985-1990 uczęszczał do Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych imienia C.K. Norwida w Lublinie. W latach 1992-1997 studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie na Wydziale Malarstwa. Dyplom otrzymał w Pracowni Malarstwa profesora Jana Tarasina, aneks do dyplomu w Pracowni Rzeźby profesora Gustawa Zemly.

[foogallery id=”29746″]

 


materiał: Galeria Podlaska w Białej Podlaskiej
zdjęcia: Jakub(OvO)Sowa

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się ze znajomymi:

Udostępnij
Wyślij tweeta
Wyślij e-mailem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czytaj więcej o:

Reklama

Reklama

Zobacz więcej z tych samych kategorii

Reklama