Reklama

Reklama

Reklama video

W maju się nie umiera… (galeria)

28 listopada drelowska publiczność miała okazję obejrzeć spektakl "W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej" produkcji Domu Spotkań z Historią, który został zaprezentowany na scenie Gminnego Centrum Kultury w Drelowie jako druga odsłona ogólnopolskiego programu Teatr Polska.

Teatr Polska to ogólnopolski program promocji teatru wśród mieszkańców miejscowości mających ograniczony dostęp do oferty teatralnej. Miesiąc wcześniej drelowska publiczność oglądała „Matecznik” w wykonaniu aktorów Teatru Łątek z Supraśla, a tym razem na przejmującą, dramatyczną historię matki szykującej się na pogrzeb syna, Grzegorza Przemyka, wspominającej jego i swoje życie od momentu narodzin dziecka.

W roli Barbary Sadowskiej, działaczki opozycji antykomunistycznej kilkakrotnie aresztowanej przez Służbę Bezpieczeństwa, matki brutalnie pobitego przez milicję i zmarłego Grzegorza Przemyka, wystąpiła Agnieszka Przepiórska. Reżyserii spektaklu do słów Piotra Rowickiego podjęła się Anna Gryszkówna. 

Kilka lat temu w wieloobsadowym spektaklu „Żeby nie było śladów” grałam Barbarę Sadowską i już wtedy poczułam, że chciałabym jej dać więcej przestrzeni, że ona w tym spektaklu nie mieści się ze swoją opowieścią, występuje w nim jako mama Grzegorza Przemyka, ale nie zaistniała jako poetka, opozycjonistka, z tym wszystkim, co miała do zaoferowania światu. Słynęła z tego, że była pięknym kolorowym ptakiem, zresztą wychowanym we Francji, a jej pięćdziesięciometrowe mieszkanie w Warszawie było miejscem, gdzie zbierała się cała opozycja, ale także bezdomni z dworca, koledzy i koleżanki Grzegorza, tam nie było klucza do drzwi, był to dom otwarty. Było to wtedy w Warszawie takie miejsce wolności, a ona była kultową postacią, co wiem od osób, które ją znały – mówiła już po spektaklu, podczas spotkania z publicznością, aktorka Agnieszka Przepiórska, której wspaniała gra aktorska, pełna emocji i dynamiki scenicznej, niewątpliwie wprawiła widzów w zachwyt – jej występ nagrodzili owacją na stojąco. Chętnie też zostali na spotkaniu i włączyli się, zadając ciekawe pytania, w rozmowę na temat historii, prób jej przekłamywania oraz wartości, jaką niesie ze sobą podnoszenie tematów, nawet niewygodnych politycznie, dla przyszłych pokoleń.

Barbara Sadowska urodziła się w 1940 r. w Paryżu. Po wojnie przyjechała do Polski i zamieszkała w Sopocie, następnie przeniosła się do Warszawy. Skończyła Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych, a w 1957 debiutowała jako poetka opublikowanym w tygodniku „Nowa Kultura” wierszem „Matka”. Sześć lat później wyszła za mąż za Leopolda Przemyka. W maju 1964 r. urodziła syna Grzegorza. Na początku lat siedemdziesiątych Barbara zaczęła działać w opozycji antykomunistycznej, z tego powodu została kilkukrotnie aresztowana przez Służbę Bezpieczeństwa, a wiosną 1983 r. milicjanci pobili ją w komitecie pomocy internowanym, który mieścił się przy kościele św. Marcina w Warszawie. Niedługo później Grzegorz świętując z przyjaciółmi zdawaną właśnie maturę, został zatrzymany przez milicję i brutalnie pobity przez funkcjonariuszy z komisariatu przy ul. Jezuickiej. W wyniku ciężkich urazów jamy brzusznej zmarł w szpitalu, trzy dni przed dziewiętnastymi urodzinami. Sama Barbara, która skupiła się na procesie i walce o sprawiedliwość, zachorowała na raka płuc i zmarła w 1986 r., trzy lata po śmierci Grzegorza.

To okres moich studiów. Bardzo to wtedy przeżywaliśmy, popełniłam nawet jakiś wierszyk, w którym była strofa „nie zginąć tak jak Przemyk, maturzysta Grześ”. On się kończył słowami „tchórze o czystych rękach”… Bo wtedy należało dużo więcej zrobić, ale każdy się bał. W naszej historii mamy prześladowania dotyczące działaczy i ich synów, w samym Międzyrzecu mamy przykład braci Tokarskich. Trzeba było studiować w latach 80-tych, by dowiedzieć się, że to, co dzieje się na lekcjach historii, jest fałszem totalnym. W zasadzie w okresie powojennym z bandytów zrobiono bohaterów, a z bohaterów bandytów. Odkłamanie tego jest trudne. Spektakl jest cudowny. Oddaje atmosferę, autentyzm tamtej sytuacji. To coś niesamowitego. Tak było, chociaż komuś się wydaje, że artysta stworzył jakąś wizję, ale to jest prawda. Rzeczywiście tę historię należałoby upowszechnić, tylko w jaki sposób zainteresować młodzież historią, skoro wiele zrobiono, by jej historię obrzydzić. To smutne. To nasza tożsamość, jeżeli nie znamy swojej historii, to nie mamy prawa mówić o przyszłości narodu. To jest głębokie, historii należy się uczyć – podzieliła się swoja refleksją jedna z osób oglądających tego dnia spektakl, mieszkanka Międzyrzeca Podlaskiego Grażyna Puszkarska, przewodnicząca Organizacji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” pracowników oświaty.

Galeria zdjęć – poniżej.

 

_____
materiał: Radio Biper Gmina Drelów
zdjęcia: Anna Ostapiuk
opracowanie: Anna Ostapiuk

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się ze znajomymi:

Udostępnij
Wyślij tweeta
Wyślij e-mailem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czytaj więcej o:

Reklama

Reklama

Zobacz więcej z tych samych kategorii

Reklama