Reklama

Reklama

Reklama video

Koszoły: Odsłonięcie pomnika upamiętniającego miejsce męczeństwa rodziny Remeszów (film) (galeria)

15 listopada w Koszołach odbyło się odsłonięcie nowego pomnika ustanowionego w miejscu pamięci męczeńskiej śmierci sześciu członków rodziny Remeszów, którzy podczas II wojny światowej zginęli z rąk hitlerowców za to, że pomagali, tak jak wielu mieszkańców Koszoł i okolicznych miejscowości, partyzantom i uciekinierom z obozów jenieckich utworzonych w okolicach Białej Podlaskiej przez wojska III Rzeszy. Była to największa zbrodnia we wsi Koszoły w czasach okupacji, a pamięć o niej jest wciąż żywa, czego wyrazem stał się nie tylko nowy pomnik, ale też aktywny udział gminnej społeczności w samej uroczystości.

W spotkaniu w miejscu pamięci wzięli udział wójt Gminy Łomazy Jerzy Czyżewski, prezes Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego „Tłoka” z Koszoł Cezary Nowogrodzki oraz społeczność Zespołu Placówek Oświatowych w Łomazach wraz z dyrektor Bogumiłą Wińską. Wspólnie oddano hołd zmarłym członkom rodziny Remeszów, złożono kwiaty i zapalono znicze pamięci. Wspominano tych, którzy 28 lipca 1942 r. zostali zamordowani przez hitlerowców tylko za to, że sami nieśli wcześniej pomoc potrzebującym. – Tego dnia w czasie II wojny światowej zginęła w tym miejscu sześcioosobowa rodzina Remeszów. Za pomoc partyzantom groziła wówczas kara śmierci i właśnie za tę pomoc przypłacono tu najwyższą cenę – wspomina wójt Jerzy Czyżewski. Jak wyjaśnia, w okresie PRL w miejscu tym stał kamień z tablicą upamiętniającą wydarzenie, natomiast dzięki działaniom Stowarzyszenia „Tłoka” w ciągu ostatnich dwóch lat udało się wykonać i postawić nową tablicę oraz krzyż, a także specjalną pamiątkową tablicę z wierszem Feliksa Czubli, będącym zapisem tragicznej śmierci Remeszów. – Dziś spotkaliśmy się tutaj, by to wydarzenie upamiętnić, złożyć kwiaty i zapalić znicze. W Gminie Łomazy podobnych miejsc pamięci jest wiele, bo wojna silnie doświadczyła Południowe Podlasie, gdzie ludzie charakteryzują się gościnnością i otwartością. Często udzielana była pomoc partyzantom i uciekinierom, jeńcom radzieckim i Żydom. Rok 1942 był wyjątkowo tragiczny, w różnych miejscowościach ginęły całe rodziny, palono domy i zabudowania. 

Wójt Gminy Łomazy Jerzy Czyżewski opowiada o miejscu pamięci rodziny Remeszów <<==>> LINK

Nowy pomnik upamiętniający męczeńską śmierć rodziny Remeszów powstał w ramach projektu „W Koszołach pamięć o rodzinie Remeszów trwa” – „Czuwamy! Pamiętamy!” – edycja 4/2021, realizowanego od czerwca do października 2021 r., którego celem była rewitalizacja miejscowego miejsca pamięci. Zadanie zostało dofinansowane kwotą 7.000 zł. Projekt realizowany przez Stowarzyszenie „Tłoka” oraz Fundację Orlen.

Miejsce pamięci, położone tuż na obrzeżu wsi Koszoły, to wciąż żywy zapis śmierci Jana Remesza lat 66, Jakuba Remesza lat 43, Elżbiety Remesz lat 40, Stanisława Remesza lat 13, Józefa Remesza lat 7 i Józefa Pradiuszyka lat 45. Wyciągnięci nocą z zacisza własnego domu i brutalnie zamordowani strzałem w tył głowy (Jan spłonął żywcem w podpalonej oborze) ponieśli z rąk hitlerowców śmierć jako pierwsze ofiary na tym terenie. Dla przykładu, bo taką taktykę przyjęli okupanci, by zniechęcić innych mieszkańców do udzielania jakiejkolwiek pomocy potrzebującym. Zabudowania na terenie gospodarstwa zostały doszczętnie spalone, co dodatkowo potęgowało grozę.

Ciała członków rodziny pochowano we wspólnej mogile, by później, po wojnie, przenieść je na cmentarz parafialny w Huszczy. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku działająca ówcześnie Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce potwierdziła fakt zbrodni dokonanej w Koszołach, a w 1970 r. z betonu i lastryka wykonano upamiętnienie, którego zły stan techniczny zainspirował przedstawicieli Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego „Tłoka” do działań mających na celu rewitalizację pomnika. Przed dwoma laty postawiono wysoki krzyż oraz tablicę informacyjną z wierszem poety Feliksa Czubli (1913-1996) – ułana, żołnierza września 1939 roku, świadka historii. W wierszu “Rodzina Remeszów” wiernie opisał okoliczności zbrodni niemieckiej. W miejsce starego pomnika stanął duży, wielotonowy głaz narzutowy z granitową tablicą epitafijną. 

Miejscem upamiętniającym wydarzenia z 1942 r. od dwóch lat opiekują się uczniowie szkoły podstawowej w Łomazach, którzy również tego dnia wzięli udział w uroczystości. Młodzi ludzie z czcią i godnością oddali hołd zmarłym, odczytali także słowa wiersza Feliksa Czubli zawarte na pamiątkowej tablicy. Dla nich to jedna z najważniejszych lekcji historii, dla starszych natomiast – nadzieja na dalsze pielęgnowanie pamięci o minionych wydarzeniach.

Live na profilu FB Radia Biper:
Uczniowie odczytują fragment wiersza Feliksa Czubla <<==>> LINK

Rodzina Remeszów
Biegnąc myślą śladami zbrodni hitlerowskiej,
chcę wspomnieć o pewnej rodzinie koszołowskiej.
Otóż we wsi Koszoły, a w gminie Łomazy
żyła zacna rodzina Remeszów bez skazy.
On miał na imię Jakub, a Elżbieta ona,
byli wzorem dla innych jako mąż i żona.
Pracowici, rzetelni, szlachetni, uczciwi,
a chociaż małorolni, czuli się szczęśliwi!
Mając rolniczym trudem spracowane dłonie,
pracowali uczciwie na swoim zagonie.
Szli do pracy o świcie, nim słońce zaświeci,
by zdobyć chleb dla siebie i dla swoich dzieci.
A dzieci mieli dwoje, dwóch synków kochanych:
starszy Staś, młodszy Józio – o buziach rumianych.
Był też ojciec Jakuba we własnym mieszkaniu,
starszy dziadek Jan Remesz na swym utrzymaniu.
Gospodarzem – rolnikiem był z dziada pradziada,
więc rad był mu syn Jakub i synowa rada.
Był to człowiek, co wszystkich uprzejmością darzył,
z każdym chętnie żartował i mile pogwarzył.
Słowem – był on człowiekiem dobrym i wspaniałym.
Pamiętam, kiedy byłem jeszcze chłopcem małym,
on mnie chwytał z radością jakąś ujmującą,
i tarł mą twarz chłopięcą, swą brodą kłującą.
Był też wśród tej zacnej Remeszów rodziny,
szwagier Jakuba z wioski pod nazwą Rowiny.
Zwał się Pradiuszyk Józef, u teścia pracował,
bo dom miał daleko, więc tu zanocował.
Po skończonym dniu pracy, kiedy noc zapada
rodzina na spoczynek udaje się rada.
Nie wiedząc, że zbliża się tak straszliwa bieda,
matka już czule swe dzieci do snu układa.
I wnet cała rodzina, nie czując nic złego,
usnęła najspokojniej snem sprawiedliwego.
Po znojnym dniu wypocząć trzeba należycie,
aby jutro do pracy znów wstać o świcie.
Nie wiedzieli, że to ich spoczynek ostatni,
że za chwilę się znajdą w hitlerowskiej matni,
z której niestety wcale się nie wydobędą
i hitlerowskiej zbrodni ofiarami będą,
że ich czeka los straszny i bardzo niebezpieczny,
wyrwani ze snu przyjdą na spoczynek wieczny.
Straszny demon nad Polską mścił się umęczoną,
więc i oni powiększą męczenników grono.
Oto wśród ciszy nocnej, zbóż i kwiatów woni,
słychać złowrogi terkot maszynowej broni.
Straszny odgłos zamącił uszy letniej nocy,
strach i groza, krzyk, lament, wzywanie pomocy.
Sypią się gęsto kule, już płonie stodoła
i ktoś w panicznej trwodze o ratunek woła.
Słychać pośród pożaru płomieni syczących
rozpaczliwy jęk dzieci „mamo!” wołających.
Lecz cóż mogła poradzić ich nieszczęsna mama,
gdy ze ściśniętym sercem szła też na śmierć sama?
Bestialscy faszyści, okrutni bez miary,
już wywlekają z domu niewinne ofiary.
Jak drapieżne sępy w swe potworne szpony
chwytają swe ofiary, wlokąc na zagony.
I gdy na śmierć okrutną wszystkich wywleczono,
na polu jakby snopki rzędem ułożono.
Już stosują swój system hitlerowcom znany:
wylot lufy w tył czaszki już wycelowany.
Wtem rozległa się salwa, lufy ogniem błysły,
z pięciu głów męczenników krwi fontanny trysły
w górę, jakby o pomstę do nieba wołając.
Potem krew wsiąkła w piasek, ziemię uświęcając.
Padł Jakub na tę ziemię przez siebie oraną
wraz ze swą Elżbietą, żoną ukochaną,
na ziemię, co uprawiał własnymi rękami.
Padł wraz z żoną, szwagrem i małymi synkami.
Wszyscy śpią już snem śmierci, już na nic nieczuli,
a ta ziemia jak matka ich wszystkich utuli.
I chociaż noc się skończy i przyjdzie świtanie,
już ani mąż ani żona do pracy nie wstanie.
Pracowitej, rolniczej rodzinie Remeszów
nie trzeba już narzędzi, broni, pługów, lemieszów,
bo spoczywają teraz w śmierci majestacie,
zakończywszy swe życie w straszliwym dramacie.
Lecz najstraszliwszy dramat, brzmiący wprost piekielnie,
a który muszę teraz opisać oddzielnie,
przeżył dziadek Jan Remesz, zacny ojciec Jakuba.
W tym dramacie nań spadła najstraszliwsza próba.
Ach, kogóż dziś okropny ten fakt nie rozczuli?
Staruszek, chcąc uniknąć hitlerowskiej kuli,
myśląc, że swoje życie uratować może,
w ogólnym zamieszaniu ukrył się w oborze.
Lecz ledwie poczynił heroiczne kroki,
krwawa łuna pożaru już barwi obłoki.
Już słup czarnego dymu pod niebo się wzbija,
a starzec w strasznej kaźni jak robak się zwija.
Cierpiał straszliwe męki nim ducha wyzionął,
bo w płonącej obórce żywcem wraz z nią spłonął.
Paląca obórka słomą kryta, mała,
krematoryjnym piecem dla niego się stała.
Czyjś głos, nabrzmiały trwogą, wrzasnął gdzieś w oddali:
„Ratujcie dobrzy ludzie, tam dziadek się pali!”
Ale ludziom trwającym na tym posterunku
nie było żadnej szansy myśleć o ratunku.
Każdy dygotał ze strachu jak liść osinowy,
drżąc o swe własne życie, o swe własne głowy.
Jedynie pomoc bliźnim nieść zawsze ofiarna,
przybyła gasić ogień nasza straż pożarna,
bo wskutek straszliwego, zbrodniczego dzieła,
byłaby może cała nasza wieś spłonęła.
Ciała pomordowanych, we krwi ubroczonych,
jak również zwłoki dziadka przez ogień zwęglone
w nastroju przygnębienia, w powszechnej żałobie
złożono tymczasowo w jednym wspólnym grobie.
Potem dalsza rodzina wśród wielkiej żałości
przeniosła stąd poległych męczenników kości.
Chociaż wielkie trudności z przeniesieniem miała,
lecz na cmentarzu w Huszczy ze czcią pochowała.
Na samym końcu wioski, przy samym lasku,
stoi pomnik wspaniały na wzgórku, na piasku,
który po wieczne czasy ludziom przypomina,
że tu zamordowana Remeszów rodzina.
Że ich krew wsiąkła na tym miejscu właśnie,
że pamięć wśród rodaków o nich nie wygaśnie.
W odrodzonej ojczyźnie jest już czas spokojny,
a więc Państwo Ludowe dziś ofiarom wojny,
fundując te pomniki, cześć należną głosi
i jako bohaterów na piedestał wznosi.
Tych pomników jest gęsto po miastach i siołach
i wzniesiono go również Remeszom w Koszołach.
Pewnej pięknej niedzieli przy jakimś święcie
Właśnie było tego pomnika odsłonięcie.
Wśród wielkiej rzeszy ludu, dostojnych gości,
sam również brałem udział w tej uroczystości.
Gdy spadała zasłona, co pomnik skrywała
rozszumiały się wierzby, orkiestra zagrzmiała,
ludzie z wielkim szacunkiem schylili swe głowy.
Wtem orkiestra zagrała nasz hymn narodowy,
a potem nastąpiło piękne przemówienie
i na płycie złożono ze wstęgami wieniec,
i zapalono znicze, a lud ze wzruszeniem
uczcił pamięć poległych chwilowym milczeniem.
I niejeden łzę uronił dla poległych w darze,
a zaciągnięto także honorowe straże
z OSP oraz z dzielnej harcerskiej drużyny,
które miały się tu zmieniać co pół godziny.
A w pobliskim gaiku ptaszki wciąż śpiewały,
jakby one wraz z ludźmi cześć swą oddawały
przedziwną kołysanką. Wciąż ich szczebiot płynie
uśpionej już snem wiecznym Remeszów rodzinie.
Kiedy tylko przechodzę tam, obok pomnika,
jakieś dziwne uczucie me serce przenika
i przystanąwszy przed nim na chwilkę w bezruchu
takie sobie pytanie wciąż zadaję w duchu:
za co ich naznaczono strasznej śmierci znakami?
Czy za to, że się w Polsce urodzili Polakami?
Hitlerze! Nie skończyłeś potwornego dzieła,
bo mimo tylu ofiar Polska nie zginęła!

autor: Feliks Czubla (ur.1913r., zm. 1996r.)
wiersz powstał w latach 70.– 80. XX w.

 

Więcej o działaniach Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego „Tłoka” oraz wydarzeniach z 1942 r. na terenie Koszoł:
Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne „Tłoka” z Koszoł <<==>> LINK

 

materiał: Radio Biper Łomazy
tekst i opracowanie: Anna Ostapiuk
film/zdjęcia: Mariusz Maksymiuk

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się ze znajomymi:

Udostępnij
Wyślij tweeta
Wyślij e-mailem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czytaj więcej o:

Reklama

Reklama

Zobacz więcej z tych samych kategorii

Reklama