Przejechał na rowerze około 1700 km, pokonując ten dystans w trzy tygodnie. Meta wędrówki znajdowała się w pięknym mieście portowym Konstancji w Rumunii. – Nie jestem typem sportowca, był to dla mnie bardzo duży wynik, mimo skręconej kostki udało mi się dojechać do celu. Cały czas żałuję, że nie tratwą, ale jestem. Ogarnia taka euforia i duma, że dojechałem, że nawet nie wiem co mam wam napisać, bo tego nie da się opisać. Woda w Morzu Czarnym jest super, piwko smakuje jak chyba jeszcze nigdy, to chyba przez ten widok i szum morza. Czas wracać do domku, do żony – mówi Andrzej Łagowski.
Z uwagi na zmianę środka transportu, podróż wydłużyła się i pan Andrzej potrzebuje pomocy w szybkim powrocie do kraju, ponieważ kończy mu się urlop. – Jestem w Konstancji, ale mogę dojechać do Bukaresztu. Mam prawko ce i oczywiście mogę też nieodpłatnie prowadzić, pracuje jako kierowca i kończy mi się urlop. Proszę o kontakt telefoniczny +48 602 754 994 – zwraca się do obserwatorów swojej podróży.
Skontaktować można się również przez prywatną wiadomość na stronie wyprawy na Facebooku >>> LINK
Źródło / zdjęcie: Andrzej Łagowski