W miniony piątek 11 września, uczniowie Zespołu Szkół Muzycznych oficjalnie odtrąbili początek imprezy. Pogoda dopisywała, więc do parku przybyła dość liczna grupa koneserów zainteresowanych ofertą artystyczną. Obecni byli też przedstawiciele władz miasta w osobach zastępcy prezydenta Macieja Buczyńskiego i naczelnika wydziału edukacji i kultury Stanisława Romanowskiego. Kierownik Galerii Podlaskiej, zarazem kurator wystawy Renata Sobczuk przedstawiła tegorocznych uczestników, a oni sami nie omieszkali powiedzieć o inspiracjach towarzyszących powstaniu prac. Publiczność odwiedzająca park radziwiłłowski może je podziwiać do niedzielnego wieczoru (13 września). Niektóre instalacje wywołują silne emocje i mają wyraźnie prowokujący charakter, a nadana im nazwa stanowi zaledwie drogowskaz prowadzący gimnastyce umysłu.
Sławomir Matyjaszewski, absolwent wydziału artystycznego UMCS z Lublina, nadał swej przestrzenno- plastycznej pracy nazwę „Szpulki”. Przypominają one kłody drewna pomalowane w abstrakcyjne barwy, sugerujące malunki nowozelandzkich Maorysów. Niektórym zwiedzającym kojarzą się one ze zwojami papirusów, innym z hebrajską Torę. Jaka naprawdę jest ich interpretacja, wie zapewne tylko autor.
Andrzej Męczyński z Międzyrzeca Podlaskiego, absolwent poznańskiej ASP, który w ubiegłym roku pokazywał olbrzymi pąk rozkwitającego kwiatu z blach i płótna, skonstruował tym razem potężną zabawkę. Niby dla dzieci, choć nie do końca. „Latawiec” z blachy, stalowej liny i metalowych sterowników ogona może sugerować, że technika bywa niebezpieczną dźwignią dla głupoty. Stalowy latawiec można też potraktować, jako nieudaną ucieczkę od dziecięcego infantylizmu.
Na ciekawą formę „Muralu efemerycznego” zdobyła się Agnieszka Wojas z Bochni, studentka wrocławskiej ASP. Rozwiesiła w przestrzeni parkowej płótna z recyklingu, na które z pomocą farb akrylowych i sprayu nanosiła fragmenty architektury z dawnego zespołu Radziwiłłów. Zafascynowały ją one tak bardzo, że usiłowała przywołać muralem ducha nieistniejących już budowli.
Z kolei Ryszard Litwiniuk, absolwent rzeźby w gdańskiej ASP we współpracy z malarką Ewą Suprun z Warszawy przedstawili instalację interaktywną „Sztuka, której nie ma”. W ich odczuciu pandemia koronowirusa sprawiła, iż miejsce sztuki staje się niedostępne dla zwiedzających, ale też osaczonego nią artysty. Autorzy umieścili w ogrodzonej taśmą przestrzeni sztalugę z pustą, złoconą ramą obrazu, a tuż obok niej zniszczony blejtram. Naklejono nań usta z palcem wskazującym zachowanie ciszy. Wiszący na sąsiednim drzewie piktogram z uchem przeciętym piorunem można odczytać jasko symbol szumu informacyjnego. Instalacja z nieobecną sztuką robiła duże wrażenie na zwiedzających.
Tomasz Zjawiony, absolwent łódzkiej ASP, wykonał wielobarwny „Kokon” z odpadów tekstylnych, powstałych w czasie produkcji odzieży. Zawieszony wysoko w parku kokon wypełniony został odpadami papierowymi i plastikiem. Kołysany przez wiatr kokon sugerował zerwanie się z uwięzi i przytłoczenie ciężarem zwiedzających. Zdaniem kreatywnego artysty, zaniepokojonego brakiem pomysłu na zagospodarowanie resztek tekstyliów kokon jest sygnałem do szukania sensownego sposobu recyklingu. W przeciwnym razie świat utonie kiedyś w zalewie niepotrzebnych nam szmat.
Katarzyna Zielazek -Szeska, absolwentka ASP z Poznania, zaproponowała niepokojącą instalację „Ziemia jałowa”. Nawiązała nią do historii swego dziadka, zmuszonego po II wojnie światowej opuścić ojcowiznę na Białorusi i przenieść się do Polski. Choć formalnie zmienił miejsce pobytu, mentalnie pozostał w miejscu narodzenia i często tam wracał myślami. Wspominał, że po pożarze rodzinnego domu pozostała tylko potłuczona porcelana. Jest ona symbolem „jałowej ziemi”, na której mimo starań, nie odrodzi się nowe życie. Dla większej ekspresji instalacji autorka użyła fragmenty strzaskanej łodzi i pobitej zastawy stołowej.
Oryginalną formę dialogu z mieszkańcami Białej Podlaskiej podjął absolwent poznańskiej ASP, teraz mieszkający w Świnoujściu Tomasz Sudoł. Nawiązując do dawnej piosenki Elżbiety Wojnowskiej „Zaproście mnie do stołu”, usiłował namówić odwiedzanych ludzi do uczestnictwa w jego instalacji „Talerze” z własnymi elementami domowej zastawy, zarazem kruchymi świadkami codzienności. Opowieści zgromadzonych talerzy ( a każdy ma swoją historię) są zdaniem artysty opowieściami o nas samych. Specjalnie na czas instalacji Sudoł przywiózł z domu dwie cenne pamiątki: talerz ze ślubnej zastawy jego rodziców i własny talerz z czasów pierwszej komunii.
Instalacjom wystawionym w parku towarzyszyły dwa nietypowe zdarzenia twórcze. Patryk Pykacz z Białej Podlaskiej, student edukacji artystycznej na UMCS, zaproponował performance „Edyp”, odnoszący się do wewnętrznej podróży człowieka. Ciągnąc na sznurze drewnianą łódź z masztem napotykał na drewniane kłody, symbolizujące życiowe przeciwności. Pochylał się nad nimi i pakował je do łodzi, nim nie wywróciły się przy kolejnej przeszkodzie. Mim o rosnącego ciężaru i znoju udało mu się dotrzeć do celu życiowej wędrówki.
Natomiast prof. Marian Stępak z Torunia zaproponował słuchaczom wykład „Identyfikacja i odrealnienie przedmiotu w performance” oraz eksperymentalne przedstawienie „Wspomnienie”. Skupiło się ono na symbolicznym temacie nieuchronnego przemijania, odchodzenia z grona żyjących. Wspomnienie korzystało z artefaktów sugerujących, że śmierci nie da się odwieść i kończy ona mniej lub bardziej owocny czas aktywności życiowej człowiek
materiał: Radio Biper Biała Podlaska
tekst: Istvan Grabowski
opracowanie: Gwalbert Krzewicki