Z relacji Długowskiego wynika, że 2/3 szerokości rzeki to mielizna, przez co tratwa wiele razy utykała, a jej ekipa musiała wypychać tratwę. W krytycznym momencie uczestnicy spływu spędzali więcej czasu na wypychaniu tratwy, niż płynięciu – w ciągu 4 godzin pokonano 1,5 km, zatrzymując się sześciokrotnie na płyciznach. Dlatego, twórca „Mikrowypraw” podjął decyzję o zakończeniu eskapady i 28 lipca zacumował tratwę pod Drohiczynem. „Zakończenie spływu było kwestią czasu, dalsza walka z naturą nie miała sensu. Jesienią, jeżeli poziom wody się podniesie, wyprawa będzie kontynuowana” – podsumował Łukasz Długowski.
Spływ zorganizowano w ramach protestu przeciwko planowanej regulacji Bugu, Odry, Wisły i Warty oraz utworzeniu wodnej drogi transportowej E40, łączącej Gdańsk z Odessą. „Rzeka Bug nie nadaje się do spływu tratwą, a co dopiero do ciężkimi barkami z towarem. Jej regulacja wymagałaby katastrofalnej w skutkach ingerencji w środowisko naturalne, a co za tym idzie, śmierć wielu gatunków zwierząt. Spływ Bugiem miał być protestem nagłośnionym w mediach, brak możliwości kontynuacji akcji protestacyjnej podsunął mi pomysł na organizację kajakarskiej masy krytycznej na Wiśle pod Warszawą” – dodaje Długowski. W najnowszym komunikacie Państwowej Akademii Nauk stwierdzono, że krysys klimatyczny jest faktem, a niski stan wody w rzekach jego skutkiem.
Spływ rozpoczął się 14 lipca pod Terespolem na granicy Polski z Białorusią. Część rzeki, która biegnie przez oba państwa, współzałożyciel fundacji „DZIKO”, określił jako „węższą Amazonkę” – jest ona tam znacznie głębsza i dziksza niż jej fragment znajdujący się tylko w Polsce. W okolicy Pratulina, załoga zauważyła 5 bobrów oraz wiele bocianów, żurawi, czapli siwych i białych. Na Nadbużańskim terenie żyje o wiele więcej stworzeń – około 100 gatunków motyli, 158 gatunków ptaków lęgowych (w tym chronionych i zagrożonych) oraz gatunki 44 ryb.
Nieuregulowana rzeka tworzy starorzecza, meandry, łęgi, bagna – ostoję m.in. dla bobrów, wydr czy różnych ptaków. Wartości naturalne rzeki potwierdza utworzenie w 1982 roku Obszaru Chronionego Krajobrazu „Dolina Bugu i Nurca”, w 1993 roku Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego, a rok później – Podlaskiego Przełomu Bugu. Ponadto, tereny Poleskiej Doliny Bugu, Zachodniowołyńskiej Doliny Bugu, Doliny Środkowego Bugu włączono do programu Natura 2000. Powstał on w 1992 roku i ma na celu zachowanie określonych typów siedlisk przyrodniczych oraz gatunków, które uważane są za cenne i zagrożone w skali całej Europy. Według Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, na tym obszarze występuje aż 7 zidentyfikowanych rodzajów siedlisk przyrodniczych, 176 gatunków ryjkowców, 14 gatunków zwierząt oraz jedno z dwóch znanych w Polsce stanowisk żmijowca czerwonego. Po regulacji rzeki, wiele z nich może wyginąć.
Prezes Fundacji „DZIKO” chce, aby Bug powrócił na turystyczną mapę Polski. Warszawiacy nie zawsze zdają sobie sprawę, że rzeka płynie pod ich miastem. A to właśnie pod stolicą rozciąga się jeden z piękniejszych odcinków rzeki – Dolina Dolnego Bugu wraz z jej zjawiskowymi rozlewiskami. „Chcemy uświadomić ludziom jak cenna jest to rzeka i jak katastrofalne dla nas i przyrody, będą konsekwencje jej regulacji. Chcę opowiedzieć o tym, dlaczego rządowy projekt regulacji rzek: Bugu, Wisły i Odry nie ma uzasadnienia ekonomicznego i nie warto w niego inwestować” – mówi Łukasz Długowski, prezes fundacji „DZIKO”.
Zdjęcia i relację z wyprawy można zobaczyć na:
www.facebook.com/fundacjaDZIKO/
www.instagram.com/mikrowyprawy
materiał: Kraj
tekst: Natalia Kuchta
zdjęcia: Filip Klimaszewski