Diagnoza złośliwego raka żołądka w 4 stadium zmieniła moje życie w jednej chwili i zburzyła wszystkie plany. Proszę Ciebie o pomoc w walce z chorobą abym miała szansę na wychowanie mojego 7-letniego synka.
Nazywam się Eliza, mam 37 lat i niedawno usłyszałam dramatyczną diagnozę – rak żołądka IV stadium – obecne przerzuty. Pogodzenie się z diagnozą jest dla mnie tym trudniejsze, gdyż mam cudownego syna, który ma tylko 7 lat! (To dlaczego zdecydowałam się zwrócić do każdego z Was o wsparcie w leczeniu oraz Moją historię przeczytasz poniżej).
Ale uwaga! – Po 4 cyklach chemioterapii i immunoterapii pojawiła się nadzieja – zmiany rakowe zaczęły się cofać! To ogromny zastrzyk motywacji do walki i energii do poszukiwania Waszego wsparcia i pomocy w walce z chorobą. Postępy w leczeniu dają mi nadzieję i perspektywę na podjęcie skutecznego leczenia. Jeżeli terapia będzie w dalszym ciągu szła w dobrym kierunku, to mam nadzieję, że operacja będzie kiedykolwiek możliwa. Aktualnie jestem po 6 cyklu wlewów. Schemat leczenia wygląda tak, że pierwszego dnia, w szpitalu, dostaje wlew chemii i immunoterapii, następnie przez 14 dni przyjmuje chemie w tabletkach (te dwa tygodnie chemii jest najgorsze, trzeci tydzień funkcjonuję prawie normalnie). Taki intensywny model leczenia wymaga ode mnie ogromu siły, jaką muszę włożyć na regenerację, chyba nikt nie jest wstanie sobie wyobrazić jak bardzo jest ona w stanie dewastacyjnie wpłynąć na nasz organizm, jakie to może być uczucie bezsilności i okropnych skutków ubocznych… wydawało mi się, że jestem w stanie sobie to wyobrazić, ale to nie prawda, rzeczywistość okazała się zdecydowanie gorsza..
Jestem młodą, energiczna i pełna życia kobietą, która mimo choroby nie traci wiary. Gdy tylko lepiej się poczuje, staram się zapominać o chorobie i cieszyć się każdym dniem. Jednak styl życia i swoją codzienność musiałam dostosować do restrykcyjnego planu dnia, diety, suplementacji, czasu wyłączenia się z życia codziennego na regeneracje po wlewach, szukania możliwości, konsultacji…. szukania ratunku!
Na ten moment nie dostałam z ZUS zgody na świadczenie rehabilitacyjne, w uzasadnieniu napisano, że „jest Pani całkowicie niezdolna do pracy i do samodzielnej egzystencji…” oraz , że „nie rokuje odzyskania zdolności do pracy po leczeniu w trakcie trwania 12-m-cy tego świadczenia” . Muszę więc wnioskować o rentę, co zdecydowanie ograniczy mój budżet na walkę z chorobą.
W związku z tym, muszę prosić o pomoc każde dobre serduszko, które zechce mnie wesprzeć.
Nie jest to dla mnie łatwe, bo zawsze byłam bardzo samodzielną osobą, nie umiem prosić o pomoc, więc jest to dla mnie tym bardziej trudne…. Przekraczam swoje granice, ale robię to dla syna, chcę być przy nim tak długo, jak to jest możliwe i dać mu godne życie i nie zniszczyć mu dzieciństwa. Tak, czasem obwiniam również siebie, gdyż może mogłam zrobić coś więcej, coś lepiej, coś szybciej? to pytanie dudni w moim sumieniu, w moim wnętrzu i nigdy nie ucichnie!
Jeżeli zechcesz mnie wesprzeć, to środki te chcę wykorzystać na:
* konsultacje w Izraelu,
* specjalną suplementację,
* rehabilitację,
* dalszą terapię wspomagającą,
* metody niekonwencjonalne pomagające organizm (typu komora hiperbaryczna, normobaryczna, wlewy witaminowe, ozonowe),
* dedykowaną dietę,
* jeżeli pojawi się jakaś lepsza metoda leczenia zagranicą, również biorę pod uwagę wyjazd zagraniczny.
* konsultacje prywatne u specjalistów
Każda, nawet najmniejsza wpłata, ma znaczenie. Pomóżmy Elizie wrócić do zdrowia i do życia, które tak bardzo kocha! Nie możesz wpłacić, udostępnij, to nic nie kosztuje, a moja wdzięczność będzie płynęła do Ciebie zawsze. Dziękujemy za każdą pomoc – wierzę, że razem możemy zdziałać cuda!
Moja historia?
Czymże ona różni się od innych onkologicznych przyjaciół? Przecież nikt nie napisze sobie scenariusza- RAK, w tym kierunku idź. Niecałe dwa lata przed diagnozą miałam zrobioną gastroskopię, miałam powierzchowne zapalenie błony śluzowej żołądka. Oczywiście brałam na to leki. Bóle pojawiały się ale zdecydowanie rzadziej. Tu muszę wtrącić, że w tym czasie miałam kilka razy USG brzucha- prawidłowe, badania krwi- prawidłowe, badania USG tarczycy, piersi i narządów rodnych- prawidłowe, badania cytologiczne- prawidłowe. Niestety w czerwcu 2024 pojawił się silny ból i nie ustawał. Jeden internista, drugi internista, SOR…. kolejne leki, wyniki badań USG i krwi nie zdawały się przynosić odpowiedzi. Kolejny internista i skierowanie na CITO na gastroskopię. Udało się znaleźć termin na pierwszą połowę lipca 2024. Trafiłam na wspaniałego, empatycznego pana profesora z Warszawy (ogromnie jestem wdzięczna za pomoc), z holistycznym podejściem do pacjenta. Początkowo, podczas badania, nie było widać przyczyny mojego bólu, jednak lekarz nie odpuścił i pod koniec badania zauważył przyczynę. Między fałdami na krzywiźnie mniejszej znalazł wrzód ok. 6cm! z którego pobrał próbki do badań. Pan prof. już wtedy chyba widział naocznie co to jest. Przekazał informacje co do odżywiania się, zapewnił, że jak najszybciej postarają się o histopatologie, dał do zrozumienia, że dobrze, że inne organy są czyste (wg USG), dał jeszcze kilka wskazówek. Po powrocie do domu zaczęłam czytać i zagłębiać się w temat, zaczęłam domyślać się co Pan prof. mógł mieć na myśli, jednak nie dopuszczałam tego do głowy, przecież to niemożliwe, to tylko wrzód. Minął tydzień i dostałam telefon. Odebrałam wyniki… szok, ogromne zderzenie z rzeczywistością, jakbym zderzyła się ze ścianą przy ogromnej prędkości – rak śluzowokomórkowy typ rozlany wg Laurena. Rzadki rodzaj raka, często związany z gorszym rokowaniem, ponieważ jest agresywny i trudniejszy do leczenia.
→ Kolejno skierowanie na tomografię, w międzyczasie rozmyślanie, jak to będzie żyć bez żołądka, oswajanie się z tą myślą (już wtedy wiedziała, że taki nowotwór kończy się usunięciem żołądka).
→ Wyniki tomografii i kolejny cios, powiększone węzły chłonne- na ten moment operacja jest niemożliwa, trzeba czekać na chemioterapie.
→ Pani dr podejrzewa, że komórki rakowe mogły już pójść dalej, więc zleca badanie PET (dokładniejszy niż tomografia).
→ Wyniki PET- niejednoznaczne.
→ Konsylium, kolejna decyzja, trzeba zrobić laparoskopię zwiadowczą, przecież trzeba dobrze zacząć leczenie, a nowotwór rozsiany (z przerzutami) leczy się inaczej.
→ Przyszedł dzień laparoskopii- NAJGORSZY DZIEŃ W MOIM ŻYCIU, który przekreśla wiele możliwości, w tym operację- nowotwór dał przerzuty do otrzewnej i do jajników….
… nie pytajcie o uczucia, tego nie da się opisać słowami, bo każde słowo będzie puste wobec tragedii, jaką przeżywa człowiek słysząc takie wiadomości, że moja wędrówka po tym pięknym świecie może skończyć się już niebawem… Topór zawisł nad moją głową. Pierwsza myśli, która do dziś jest w mojej głowie: co mój kochany synek będzie czół, gdy mnie zabraknie? Jak sobie poradzi beze mnie? Tak zaczęła się moja podróż z leczeniem paliatywnym. W międzyczasie oczywiście odbyłam wiele konsultacji u różnych lekarzy, wiele nocy spędziłam (nie tylko ja) na czytaniu i szukaniu możliwości, rozwiązań…. ratunku…. Nie udało mi się również zakwalifikować do badań klinicznych nad nowymi rodzajami leków (…)
Jak pomóc?
Na stronie zrzutka.pl trwa zbiórka pieniężna – Pomóż Elizie w walce z rakiem
Prowadzona jest również licytacja różnorodnych przedmiotów na rzecz chorej – Pomóżmy Elizie w walce z rakiem – licytacje charytatywne
Można również przekazać 1,5% w rozliczeniu rocznym PIT.
_____
materiał: zrzutka.pl / Katarzyna Czebreszuk
opracowanie: Anna Ostapiuk
4 Responses
Bardzo dziękuję redakcji Radio Biper oraz autorce artykułu, Annie Ostapiuk, za opublikowanie mojej prośby o udostępnienie apelu oraz wszystkich informacji „Pomóżmy Elizie w walce z rakiem”.

Pamiętajmy, że dobro zawsze wraca do tych, którzy dzielą się nim że światem
Pani Katarzyno, Pani Anno bardzo Wam dziękuję ♥️♥️

Cieszę się, Że mam Was Wśród ludzi o dobrych sercach, Którzy bezinteresownie niosą pomoc…. Bo pomóc to nie tylko wpłata… Pomoc, to też takie działanie, jak Wasze. Życzę każdemu, żeby spotkał na swojej drodze tak pięknych ludzi, jak Panie ♥️♥️♥️♥️
Jeszcze raz z całego serca dziękuję ♥️♥️
Pani Elizo, to tylko nasza drobna pomoc, która, mamy taką nadzieję, zachęci naszych czytelników do wsparcia i przemnoży dotychczas zebrane środki na leczenie. Życzymy Pani zdrowia i sił do pokonania trudności. Słowa, które skierowała Pani do redakcji, upewniają nas w tym, że nawet drobny gest może być dla drugiej osoby wielkim skarbem, a nasza praca ma dzięki temu sens. Życzymy powodzenia!
Serdecznie dziękujemy za te miłe, ciepłe słowa. Staramy się pomóc w miarę naszych możliwości.