Kapliczka powstała w latach ’90 XX w. w miejscu objawienia w Zabłociu, wiosce znajdującej się w gminie Biała Podlaska, blisko Swór. Do tego uświęconego miejsca można dojechać kierując się z Zabłocia w kierunku Osiennik. Prowadzą do niego tabliczki informacyjne.
Na miejscu znajdujemy kapliczkę z figurą Matki Bożej, a przy niej wiatę, w której mogą spocząć modlący się przybysze. Są ławeczki, klęcznik, a przede wszystkim cisza i spokój, w których można odnaleźć ukojenie.
Przy kapliczce znajdujemy tabliczkę informacyjną, na której spisano przekazywane z pokolenia na pokolenie przekazy dotyczące powstania tego miejsca oraz fakty historyczne związane z troską miejscowej ludności o ten wyjątkowy zakątek:
Historia objawienia
Najprawdopodobniej przed datą 27 czerwca 1877 r. w tym miejscu, jak podaje historia przekazywana z pokolenia na pokolenie, na rosnącej na skraju lasu rosochatej sośnie, na długim konarze kierowanym na zachód, ukazała się Matka Boża. Siedziała ubrana w przepiękne królewskie szaty z dzieciątkiem na kolanach, z twarzą skierowaną w kierunku wsi Swory. Ukazywała się w tym miejscu rozmawiając z pewnym mężczyzną, o nazwisku w obecnym przekazie zapomnianym, najprawdopodobniej pastuchem bydła, kilkanaście razy, mówiąc, że przybyła tu, aby umocnić lud w wierze przed prześladowaniem. Przed objawieniem się na wspomnianej sośnie w Zabłociu, z opowieści pani Stanisławy Plech, najpierw ukazała się w Sworach w studni w centrum wsi jako „jasność” jednemu z mieszkańców. Powiadomił on pobliskich gospodarzy i na ich oczach owa „jasność” skierowała się do lasu zwanego „Łysochy”. Kiedy rozeszła się wieść, że na sośnie w Zabłociu objawia się Matka Boża, ludzie z okolicznych miejscowości zaczęli się w tym miejscu gromadzić. Był to czas wielkich prześladować unitów, a w Sworach stacjonowały dwie sotnie Kozaków. Zaczęli oni rozpędzać gromadzące się tłumy, bijąc ich nahajami. Gonieni ludzie uciekali w bagna i w głąb lasu. Kozakom nie udało się zbliżyć do sosny, bowiem konie same klękały przed nią na kolana, skłaniając łby i oddając pokłon. Kozacy w końcu stwierdzili, że jest w tym miejscu „coś świętego”. Po tych wydarzeniach Matka Boża powiedziała, że udaje się do Gietrzwałdu i obiecała, że wróci za 100 lat, jeśli ludzie będą dobrzy.
Podczas objawienia w Gietrzwałdzie Matka Boża powiedziała, że nie została przyjęta na Podlasiu z powodu wprowadzenia siłą prawosławia (ówczesne tereny zaboru rosyjskiego), ale lepiej by jej było „na Mirszczyźnie” niż na „Gietrzwałczyźnie”.
Po odejściu Matki Bożej na sośnie pozostały znaki związane z jej objawieniem – wypalone ślady stóp jej i małego Pana Jezusa. Na zimę ślady te blakły, a wiosną jakby na nowo wypalały się, stając się wyraźne. Matka Boża idąc w kierunku zachodnim w stronę Worońca również zostawiła na dwóch kamieniach ślady, swoje i dzieciątka Jezus. Były one tak wyraźne, że było widać nawet opuszki palców nóg. W 1965 r. prowadzone były prace melioracyjne na okolicznych łąkach. Wtedy właśnie owe kamienie zniknęły. Ksiądz proboszcz Kurowski prosił wiernych, aby te kamienie zwrócić i przywieźć pod cudowną sosnę. Niestety, tak się nie stało.
Pod koniec lat ’50, po II wojnie światowej, dwie parafianki będąc w Gietrzwałdzie przywiozły wody z cudownego źródełka. Na tej wodzie jedna z nich przygotowała wywar z kory sosny z Zabłocia dla mężczyzny chorego na złośliwy nowotwór wargi. Chory pił ten wywar oraz robił okłady i został całkowicie uzdrowiony. Ludzie dowiadując się o codzie uzdrowienia zaczęli obrywać korę z sosny, wskutek czego sosna zaczęła usychać.
W latach ’90, chcąc ratować miejsce kultu, mieszkańcy Zabłcoia ścięli uschniętą część drzewa i obudowali jej pień. Powstała Kaplica Matki Bożej Niepokalanej.
Obecnie do kaplicy udają się ludzie w różnych intencjach. Są dowody na świętość tego miejsca. Człowiek, który remontował kapliczkę, chorował na łuszczycę. W 2009 r. jego schorzenie zniknęło bezpowrotnie. Dwa małżeństwa nie mogące mieć dzieci, dzięki modlitwom przy kapliczce doczekały się upragnionego potomstwa.
Profesor Józef Gieresz pisząc książkę „Z dziejów wsi i parafii Swory” z okazji 100-lecia parafii w 2008 r. napisał:
Wspólnie z kolegą zrobiliśmy zdjęcie na miejscu objawień. Po wywołaniu okazało się, że nad Matką Bożą unosi się coś przypominającego świecący krążek. Początkowo przypuszczałem, że to światło słoneczne, ale fotograf wykluczył taką możliwość.
materiał: Radio Biper Gmina Biała Podlaska
tekst: tablica informacyjna przy kapliczce
zdjęcia: Mariusz Maksymiuk
opracowanie: Anna Ostapiuk