Reklama

Reklama

Reklama video

80. rocznica akcji „Reinhardt” i zagłady łomaskich Żydów (film) (galeria)

W roku 2022 przypada 80. rocznica akcji "Reinhardt" i zagłady łomaskich Żydów, w związku z czym w miejscu kaźni oraz na cmentarzu żydowskim w dniu 18 sierpnia odbyły się uroczystości upamiętniające te tragiczne wydarzenia. Uczestnicy spotkania, które miało miejsce w lesie Hały, wzięli udział w złożeniu kwiatów, wysłuchali również wspomnień świadka zagłady. W Małym Kinie Łomazy tego samego dnia został wyświetlony film "Studium zbrodni - zagłada sztetla w Łomazach".

Celem akcji „Reinhardt”, którą rozpoczęto w nocy z 16 na 17 marca 1942 r. było wymordowanie ludności żydowskiej z pięciu dystryktów Generalnego Gubernatorstwa (warszawskiego, radomskiego, krakowskiego, lubelskiego i galicyjskiego). Niemcy wywozili Żydów z gett w do obozu zagłady w Sobiborze. Wymordowali 1,5 mln osób. W samych Łomazach istniało getto utworzone w 1940 r., do którego przesiedlono w 1942 r. Żydów z sąsiednich miejscowości. 17 sierpnia tego samego roku Niemcy, likwidując getto i licząc się ze zbyt dużymi kosztami przewozu ludności do obozu zagłady, wymordowali w lesie pod Łomazami blisko 1700 Żydów, w tym kobiety i dzieci.

Już w trakcie wypędzania Żydów z ich własnych domów Niemcy dokonali wielu mordów, po czym w ciągu dwóch godzin zgromadzili niemal 1700 osób na szkolnym placu i boisku. Wybrano kilkudziesięciu mężczyzn, których przewieziono do lasu Hały, tam mieli wykopać zbiorowe mogiły. „Kiedy grób był już prawie gotowy, a Hiwi oraz funkcjonariusze skończyli posiłek, rozpoczął się kilometrowy „marsz na spotkanie śmierci”. Część policjantów pojechała chłopskimi wozami do lasu, gdzie utworzyli kordon. Inni wyruszyli na miejsce kaźni z liczącymi po 200-300 osób grupami Żydów. Ci Żydzi, którzy padali po drodze, byli po prostu na miejscu rozstrzeliwani. (…) Kiedy pochód maszerujących dotarł do lasu, uwięzionych podzielono według płci i wysyłano do jednego z trzech punktów zbiorowych. Tam kazano im rozbierać się do naga. Kobiety mogły pozostać w halkach. W niektórych grupach mężczyźni stali zupełnie goli, w innych pozwolono im zostać w bieliźnie. Policjanci otrzymali polecenie zebrania ubrań i wszelkich kosztowności. (….) Żydzi (…) po złożeniu kosztowności w wielkim pojemniku lub rzuceniu ich na rozpostarty koc, musieli położyć się twarzą do ziemi i czekać, często godzinami. (….) Żydzi zostali zmuszeni do biegu pomiędzy dwoma rzędami strażników. Musieli pokonać dystans około czterdziestu metrów z miejsca, gdzie zdjęli ubrania, do wykopanej mogiły. (…) Zamroczeni alkoholem Hiwi z początku otworzyli ogień do Żydów dopiero schodzących do grobu. W rezultacie zastrzeleni Żydzi zablokowali dojście do wykopu. Kilku uwięzionych musiało wejść do grobu i odciągnąć zwłoki z przejścia. Do dołu natychmiast pędzono dużą grupę Żydów, a Hiwi zajęli pozycje na usypanych nad krawędziami wykopu górach. Stamtąd rozstrzeliwali ofiary. (…) Po pewnym czasie trupów było tak wiele, że ofiary musiały przed śmiercią na czworakach wdrapywać się na zwłoki. Grób wypełnił się niemal po same brzegi.” – tak w swojej książce „Zwykli ludzie. 101 Policyjny Batalion Rezerwy i <ostateczne rozwiązanie> w Polsce” opisał te wydarzenia Christopher R. Browning. (tekst: Las Hały w Łomazach – miejsce egzekucji)

Egzekucja zakończyła się w godzinach wieczornych, kiedy to pozostawiona grupa około dwudziestu pięciu młodych, silnych Żydów zakończyła zakopywanie grobu, po czym i te osoby zamordowano w drugim z wykopanych dołów. Według relacji świadków tamtych wydarzeń część osób zakopano żywcem, ponieważ przez dłuższy czas zauważano poruszające się złogi ziemi. Szczątki ofiar ekshumowano w 1949 r. i przeniesiono je na cmentarz żydowski w Łomazach do dwóch zbiorowych mogił. W miejscu egzekucji oraz na cmentarzu wzniesiono pomniki.

W miejscu kaźni zwanym lasem Hały znajdującym się na obrzeżach Łomaz oraz na kirkucie-cmentarzu żydowskim w dniu 18 sierpnia miały miejsce uroczystości upamiętniające wydarzenia sprzed 80 lat. Społeczność Gminy Łomazy na czele z wójtem Jerzym Czyżewskim i przewodniczącym Rady Gminy Andrzejem Wińskim oraz dyrektor ZPO Bogumiłą Wińską przybyłą wraz ze szkolną delegacją złożyła kwiaty i zapaliła znicze, wysłuchano wspomnień świadka zagłady. – Przedwojenna Polska, w tym także Łomazy, tętniła życiem i również obecnością społeczności żydowskiej. W Łomazach była bożnica, synagoga, sklepy, można było usłyszeć śpiewy kantorów, modlitwy rabinów. Była swoista symbioza z mieszkańcami pochodzenia polskiego, z katolikami, prawosławnymi czy unitami. To wszystko zmieniło się za sprawą III Rzeszy Niemieckiej, która w 1939 r. zaatakowała Polskę. Wówczas wymordowano 6 mln obywateli, w tym 3 mln Żydów polskiego pochodzenia. Dziś w Polsce nie ma miast żydowskich, ocalały nieliczne synagogi, ale są miejsca pamięci takie jak to, w którym się dziś znajdujemy – mówił w trakcie uroczystości wójt Jerzy Czyżewski. – Nie przywrócimy życia zamordowanym, ale naszym obowiązkiem jest pamiętanie o tych trudnych, tragicznych wydarzeniach. Temu służą te pomniki i cmentarze, o które dbamy.

Jednym ze świadków tragicznych wydarzeń był sześcioletni wówczas mieszkaniec gminy. – W tym czasie, gdy tutaj odbywała się kaźń, byłem na łące za lasem, około kilometra stąd. W pewnej chwili, a było to między godziną dziesiątą a jedenastą w dzień słoneczny, sierpniowy jak dziś, usłyszałem niezrozumiały dla mnie i po raz pierwszy słyszany krzyk. To był krzyk dzieci i kobiet, bo to były soprany. Krzyk trwał kilkanaście sekund, a w jego trakcie i po nim słyszałem strzały, salwy z karabinów. Chwila ciszy i znowu krzyk. I znowu strzały z karabinów. Stałem jak wryty, tak to pamiętam. Kilka razy się to powtórzyło, ogarnął mnie lęk i uciekłem do domu. Matka mi wytłumaczyła, że tam mordują dzieci takie jak ja, żebym się nie oddalał od domu. To taka migawka z dzieciństwa – wspomina ze smutkiem Mieczysław Trochimiuk. Według jego relacji, po zakopaniu mogił Niemcy ponownie przeszukiwali domy upewniając się, że nie ma w nich ukrytych Żydów. – Istotnie, trzydzieści kilka osób złapano, przyprowadzono tutaj i rozstrzelano. Zasypywanie nakazano zapewne sołtysom. Te ciała nie zostały stąd ekshumowane. 

Tego samego dnia w Małym Kinie w Łomazach został wyświetlony film „Studium zbrodni – zagłada sztetla w Łomazach”, który jest opowieścią o zagładzie Żydów mieszkających w getcie w Łomazach, bestialsko wymordowanych przez żołnierzy 101. Rezerwowego Batalionu Policji oraz członków oddziału Hilfswillige – tak zwanych Hiwis w ramach akcji Reinhardt. Tragiczne wydarzenia opisał miejscowy kronikarz Antoni Kutnik, który pełnił wówczas w gminie rolę tłumacza. Po wojnie, w latach 60. zbrodniami dokonanymi przez batalion zajął się sąd w Hamburgu. Sam film został zrealizowany na terenie gminy Łomazy, wzięli w nim udział między innymi Romuald Szudejko oraz Mieczysław Trochimiuk. Twórcami dokumentu są Małgorzata Orłowska i Tadeusz Doroszuk. „Ten świat przeminął. Nie ma. W ciągu jednego pięknego, sierpniowego, słonecznego dnia Żydzi łomascy odeszli bezpowrotnie, zamordowani przez ludzi…” – tymi słowami rozpoczyna się filmowe wspomnienie wydarzeń, jakie rozegrały się na oczach mieszkańców Łomaz. 

Film dostępny m.in. na YouTube:
Zagłada Łomaskich żydów w Hałach – 1942. (Zagłada Sztetla w Łomazach) <<==>> LINK

Uroczystości upamiętniające zagładę odbyły się z inicjatywy władz Gminy Łomazy, Gminnego Ośrodka Kultury i Gminnej Biblioteki Publicznej w Łomazach. W leśnym spotkaniu wzięli udział harcerze I Drużyny Harcerskiej w Łomazach oraz członkowie grupy rekonstrukcyjnej.

 

materiał: Radio Biper Gmina Łomazy
zdjęcia: Krzysztof Lewczuk / Gmina Łomazy
film: Krzysztof Lewczuk
tekst i opracowanie: Anna Ostapiuk

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się ze znajomymi:

Udostępnij
Wyślij tweeta
Wyślij e-mailem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czytaj więcej o:

Reklama

Reklama

Zobacz więcej z tych samych kategorii

Reklama