Plecionkarstwem zainteresował się już w wieku szkolnym. Lubił zbierać stare kosze i przyglądać się nim, jak zostały wykonane. Pierwsze przedmioty uczył wyplatać się metodą prób i błędów. – W tym też okresie wyplatałem pierwsze koszyki wymyślone przez siebie ze trzciny, pałki wodnej i sitowia. Robiłem to przeważnie w wakacje, kiedy miałem więcej czasu – wspomina pan Piotr. Smykałkę i talent do wyplatania odziedziczył prawdopodobnie po swoim pradziadku ze strony matki Józefie Bagłaju, który mieszkał w miejscowości Swory. Choć nie poznał go osobiście (zmarł w wyniku odniesionych ran w 1941 roku), to z opowieści rodzinnych wiedział, że pradziadek wyplatał m.in. koszyki z wierzby oraz beczki i króbki (rodzaj pudełka lub skrzynki) ze słomy. – Pradziadek przez całą zimę ciężko pracował, aby na wiosnę wyruszyć po okolicznych wioskach i sprzedawać swoje wyroby. Nie przyjmował pieniędzy, tylko prosił np. o zboże, ziemniaki, tyle ile zmieściło się w koszu – opowiada pan Piotr.
Zaczął stopniowo rozwijać swój warsztat plecionkarski. W jego rękach pojawiła się dzika wierzba rosnąca nad brzegiem rzeki Krzny i okolicznych rowów melioracyjnych. Potrzebną wiedzę i tajniki wyplatania poznawał od mistrza rękodzielnictwa z Worońca Stanisława Tomczaka. – Do dzisiaj pamiętam swój pierwszy koszyk tzw. „kartoflak”, wykonałem go w wieczór Sylwestrowy, ale nie pamiętam, którego roku. Niestety koszyk po dwóch tygodniach uległ zniszczeniu, gdyż kabłąki nie były zbite gwoździami. Dokształcał się również w tym zakresie z dostępnych książek oraz z Internetu. W między czasie ukończył także kurs plecionkarstwa w Bordziłówce Starej. Wyplata głównie z dzikiej wierzby, rzadziej z wikliny. Z wikliny wykonuje m.in. kosz na ziemniaki tzw. „kartoflak”, bo jak mówi, wierzba jest zbyt krucha a wiklina dzięki dużej giętkości nadaje się do tego idealnie.
Wśród jego prac dominują koszyki i słomiane dzbanki. Dumny jest szczególnie z beczek ze słomy, których kunszt wykonawczy doceniany był na różnego rodzaju festynach i kiermaszach ludowych, w jakich kiedyś często uczestniczył. Obecnie rzadko prezentuje swoje prace a nowe wykonuje tylko na czyjąś prośbę.
Drugim konikiem pana Piotra jest historia, która towarzyszy mu również od wielu lat. Interesuje się głównie historią regionalną, szczególnie z okresu XIX wieku. Dużo czasu poświęca na badanie tematów związanych z unią brzeską i prawosławiem na Południowym Podlasiu. Może pochwalić się opublikowaniem kilku artykułów naukowych m.in. na temat kultu Jozafata Kuncewicza w Białej Podlaskiej, zaginionej kroniki do dziejów Białej [Podlaskiej], czy historii bialskiej świątyni przy ul. Brzeskiej z czasów, kiesy była prawosławną katedrą (obecnie kościół pw. Narodzenia NMP). W ubiegłym roku ukazało się jego obszerne wydawnictwo pt. „Zapomniana przeszłość Swór i okolicznych miejscowości w XIV – XX wieku”. W najbliższych planach zamierza wydać kolejną książkę, jeżeli tylko uda mu się zdobyć potrzebne fundusze. Jej tematem będzie historia prawosławnego klasztoru (monasteru) w Leśnej Podlaskiej w latach 1875-1915.
Tekst: Jakub Sowa
Zdjęcia: Piotr Sęczyk
2 Responses
Proszę o informację gdzie można nabyć wydawnictwo o którym mowa lub przeczytać opublikowane artykuły naukowe.
Powinna być dostępna w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Białej Podlaskiej w Dziale Regionalnym, proszę tam zapytać.