Reklama

Reklama

Reklama video

Istvan Grabowski wspomina zmarłego Kazika Kusznierowa

W godzinach wieczornych 21 marca po długiej i ciężkiej chorobie odszedł na wieczną wartę Kazimierz Kusznierów, samorodny talent z Lubenki gm. Łomazy. Miał 69 lat. Pozostawił w nieutulonym żalu liczną rodzinę i członków teatru obrzędowego Czeladońka, któremu poświęcił 37 lat życia.

Był postacią wyjątkowo barwną. Wszędzie, gdzie się pojawiał z zespołem, wzbudzał sensację. Zasłynął jako autor wierszy i scenariuszy teatralnych, kostiumolog, reżyser i aktor w jednej osobie. Kazimierz do niedawna tryskał energią, która przekładała się na nietuzinkowe wyczyny artystyczne. Mało kto przysłużył się kulturze ludowej Południowego Podlasia, co właśnie on. Ludzie podziwiali go za świetne zorganizowanie, nietypowe pomysły i wiarę w ich powodzenie. Optymizmu mu nigdy nie brakowało. Kazimierza Kusznierowa znali nie tylko w rodzinnej Lubence, gdzie uchodził za miejscowego guru. Znał się na wszystkim, a najwięcej na wiejskiej kulturze. Można powiedzieć, że zjadł na niej zęby.

W latach 1971 r. otworzył w budynku zamkniętej szkoły punkt biblioteczny, a później klub kultury. Na początku była to placówka podległa Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej „Prasa-Książka- Ruch”. W latach 90. przemianowano ją na Wiejski Dom Kultury. Żadna wieś powiecie bialskim nie mogła pochwalić się tyloma osiągnięciami, co Lubenka. Bez inicjatywy Kazimierza nie byłoby widowiska „Herody”, z którymi miejscowa młodzież objechała połowę Polski, widowisk obrzędowych nagradzanych m.in. na Sejmiku Wsi Polskiej w Tarnogrodzie, ani wielopokoleniowego zespołu Czeladońka. Utworzył go w 1980 r. Czeladońka to w dawnej gwarze grupa ludzi, która chodziła po wisi i pomagała innym. Teatr, przez który przewinęło się 300 osób, wielokrotnie wystawiał cieszące się rozgłosem: „Sobótki”, „Zielony Gaik”, „Wereję” i „Obchód pól” (chodzenie z Królewną). Kazimierz na podstawie wspomnień z dzieciństwa sam pisał scenariusze, które potem były częściowo improwizowane.

Członkowie zespołu wybudowali w Lubence plenerowy amfiteatr i miniskansen. Dostali na start kilka tysięcy złotych dofinansowania od Bialskopodlaskiej Lokalnej Grupy Działania. I tak teren po wykopalinach gliny stał się miejscem kulturalnych wydarzeń. Zapał szybko jednak opadł i na Glinkach, gdzie powstaje amfiteatr, spotkać można było głównie Kazimierza w towarzystwie kobiet. Wspólnymi wysiłkami stanęło jednak kilka chat krytych strzechą, dworek dla gości, wiatrak, dwie fosy wodne z wysepkami, domek Czarownicy oraz scena umożliwiająca organizowanie koncertów i spektakli. Latem amfiteatr tętnił życiem, a Kazimierz grał w nim pierwsze skrzypce. Był w nim organizatorem, reżyserem i aktorem.

Kazimierz Kusznierów (urodzony 1 lipca 1950 r.) wychował się w licznej rodzinie. Z siedmiorga rodzeństwa tylko on pozostał na ojcowiźnie. Reszta wybrała życie w mieście. Rodzinie nie była zamożna, ale uzdolniona artystycznie. Zawdzięczała to matce, która jeszcze w okresie międzywojennym ubiegłego wieku udzielała się w Kole Gospodyń Wiejskich. Śpiewała i pisała scenariusze programów miejscowego teatrzyku. Wystawiał on głównie komedie w Lubence i okolicznych wsiach. Pod okiem matki debiutował w jednej z wystawianych komedyjek Kazimierz. Miał wtedy 12 lat i nie przypuszczał, ze teatr okaże się jego fascynacją. Zaangażował się do Związku Młodzieży Wiejskiej. Za pamiętnik napisany w konkursie „Mój zawód najlepszy” wygrał drugi we wsi telewizor. Artystyczne pasje rozwinął na początku lat 70. z chwilą otwarcia klubu Ruchu. Zapraszał do niego znanych piosenkarzy i aktorów, organizował widowiska obrzędowe i konkursy czytelnicze, jeździł do Gardzienic na wykłady Uniwersytetu Ludowego.

Gdy na klub z Lubenki spłynął deszcz nagród m.in. Złoty Laur, nagroda kulturalna ZMW im. Jędrzeja Cierniaka, tytuł Złotego Klubu RSW Prasa- Książka- Ruch i kilka medali, Kazimierz dał upust ambicjom teatralnym. Jesienią 1979 r. udało mu się reaktywować widowisko obrzędowe „Herody”, wystawiane we wsi od 1922 r. Dialogi i postacie odtworzył na podstawie przekazów najstarszych mieszkańców, a część sam dopisał. Z Herodami zespół jeździł na liczne festiwale i przeglądy, organizowane w Płocku, Warszawie, Tarnogrodzie, Łomży, Krasnymstawie i Lublinie. Wszędzie robił furorę.

Z biegiem lat zmieniali się aktorzy, a angażował ich niezmiennie ten sam człowiek. Po „Herodach” stworzył Czeladońkę. Skupiała ona blisko 60 osób w różnym wieku (kilkuletnie dzieci, ich rodziców i dziadków). Teatr obrzędowy wystawiał: baśnie, legendy i spektakle historyczne. Śpiewał też pieśni w języku wschodniego pogranicza, zwanym tutejszym alb o chachłackim. Czeladońka stała się bohaterem sensacyjnego albumu „Karczeby”. Tekst do niego napisał Kazimierz, a genialne zdjęcia wykonał Adam Pańczuk. Książka zdobyła w Nowym Jorku złoty medal w konkursie National Geographic i uzyskała tytuł Najlepszej Książki Fotograficznej Roku.

Świętej pamięci Kazimierz Kusznierów zabiegał nigdy o nagrody ani zaszczyty, choć przyznano mu ich wiele. Wspomnijmy choćby: medal Zasłużony dla powiatu bialskiego, tytuł Ambasadora Wschodu, medal Zasłużony dla kultury Polskiej, Złoty Krzyż Zasługi. Wszystkie nagrody pieniężne, jakich nie szczędzili mu: wójt, starosta bialski, wojewoda lubelski czy marszałek województwa lubelskiego, przeznaczał konsekwentnie na tworzenie amfiteatru. Marzyło mu się, aby pozostał on trwałym śladem dla potomnych. Po jego odejściu Lubenka pogrążyła się w żalu.

materiał: Radio Biper Biała Podlaska
tekst: Istvan Grabowski
zdjęcia: archiwalne
opracowanie: Gwalbert Krzewicki

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się ze znajomymi:

Udostępnij
Wyślij tweeta
Wyślij e-mailem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czytaj więcej o:

Reklama

Reklama

Zobacz więcej z tych samych kategorii

Reklama