We wtorek ministrowie ds. europejskich wspólnoty przyjęli w Brukseli mandat do rozmów o przyszłych stosunkach z Londynem. Negocjacje mają zostać sfinalizowane przed końcem roku. Założenia przyszłej umowy ze Zjednoczonym Królestwem Michela Barnier zaprezentował 26 lutego w Parlamencie Europejskim, w wykładzie dla studentów ESCP Europe:
Panie i Panowie! Szanowni studenci ESCP!
Z wielu powodów cieszę się, że mogę się dzisiaj z Wami spotkać w tej sali obrad, gdzie bije serce europejskiej demokracji.
Gratuluję Wam, że przybyliście tu, żeby pochylić się nad kwestią zmiany klimatu, jednym z najważniejszych wyzwań, przed którymi stoi Unia Europejska, i priorytetem Komisji Europejskiej, pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen.
Ze swojej strony chciałbym Wam dzisiaj opowiedzieć o innej kluczowej kwestii europejskiej: naszych stosunkach ze Zjednoczonym Królestwem.
Kiedy ukończyłem ESPC w 1972 r. Zjednoczone Królestwo przygotowywało się do przystąpienia do Unii Europejskiej.
Był to również początek europejskiej ekspansji naszej szkoły, która w 1974 r. otworzyła w Londynie swój pierwszy zagraniczny kampus.
Kiedy widzę, czym jest obecnie ESCP w Paryżu i Londynie, ale również w Berlinie, Madrycie, Turynie i Warszawie, czasami mówię sobie, że mój dyplom nabrał wartości!
A także, że lata studenckie na avenue de la République bez wątpienia przyczyniły się do wzmocnienia mojego europejskiego zaangażowania.
W 1972 r. zaangażowanie to skłoniło mnie do udziału w kampanii na rzecz przystąpienia Zjednoczonego Królestwa do Unii Europejskiej.
W 2016 r. oczywiście żałowałem, że Brytyjczycy podjęli decyzję o wystąpieniu z Unii Europejskiej, mimo że zawsze tę decyzję szanowałem.
Wraz z 27 państwami członkowskimi, Parlamentem Europejskim, Komisją Europejską i wyjątkowym zespołem współpracowników szukaliśmy sposobów uporządkowanego wystąpienia tego państwa, z którym chcemy utrzymać silne relacje, i znaleźliśmy je.
Niedawno byłem gościem w porannej audycji jednej z francuskich stacji radiowych.
Jeden ze słuchaczy zadał mi na antenie pytanie, które sam określił jako ironiczne: „Wyjaśnia nam pan, że już od trzech lat negocjuje umowę ze Zjednoczonym Królestwem. Dlaczego więc mówi pan o otwarciu nowych negocjacji?”
To dobre pytanie!
W ciągu trzech lat wynegocjowaliśmy separację.
Odpowiadając na wiele niewiadomych bezpośrednio związanych z tym podziałem.
- Dla obywateli europejskich mieszkających w Zjednoczonym Królestwie i Brytyjczyków mieszkających w krajach Unii.
- Dla promotorów projektów finansowanych przez Unię Europejską.
- Oraz, co najważniejsze, dla Irlandii i Irlandii Północnej, gdzie nie chodziło tylko o gospodarkę i handel, ale również o pokój i stabilność.
Umowa o wystąpieniu, która weszła w życie 1 lutego 2020 r., reguluje wszystkie te kwestie. Pozwoli wycofać się w uporządkowany sposób po 47 latach integracji gospodarczej i politycznej, tak jak zażyczyło sobie Zjednoczone Królestwo.
Od 1 lutego Zjednoczone Królestwo jest państwem trzecim, które nie ma już posłów w Parlamencie Europejskim, nie zasiada już w Radzie Unii Europejskiej i nie ma już komisarza europejskiego.
Ale do 31 grudnia 2020 r. przewidzieliśmy okres przejściowy, podczas którego Zjednoczone Królestwo pozostaje w jednolitym rynku i unii celnej oraz korzysta z wszystkich polityk europejskich.
W tym okresie statusu quo nic się zatem nie zmienia dla obywateli, konsumentów i przedsiębiorstw po obu stronach.
Musimy teraz jak najlepiej wykorzystać ten krótki okres stabilności.
Aby w sposób dokładny i ścisły wdrożyć umowę o wystąpieniu, a zwłaszcza przepisy dotyczące obywateli oraz Irlandii i Irlandii Północnej.
Aby przygotować się na sytuację, która i tak będzie nowa od 1 stycznia 2021 r.
Ale także, aby przeprowadzić kolejne negocjacje, które będą dotyczyć naszych przyszłych stosunków ze Zjednoczonym Królestwem.
Panie i Panowie!
Taki jest zatem cel tych nowych negocjacji, które rozpoczniemy w przyszłym tygodniu. I w odniesieniu do których państwa członkowskie udzieliły nam wczoraj szczegółowego mandatu.
Potrzebujemy wszystko zbudować od nowa, utworzyć ambitne i trwałe partnerstwo z ważnym państwem, które pozostanie naszym przyjacielem, naszym sojusznikiem i naszym partnerem. Taki jest również duch rezolucji przegłosowanej tutaj w Parlamencie Europejskim.
AMBITNE I TRWAŁE PARTNERSTWO
Czym jest to nowe partnerstwo?
Deklaracja polityczna, którą uzgodniliśmy z rządem Borisa Johnsona 17 października 2019 r., zaledwie cztery miesiące temu, jest bezprecedensowa pod względem zakresu i ambicji.
Obejmuje ona nie tylko aspekty gospodarcze, ale także kwestie bezpieczeństwa i obrony.
W dziedzinie gospodarki przewiduje ona partnerstwo, które wykracza daleko poza handel towarami i które obejmuje m.in. usługi, inwestycje, własność intelektualną i rynki publiczne, ale również energię, transport i rybołówstwo.
Wreszcie w centrum tego partnerstwa gospodarczego przewiduje ona:
- z jednej strony, ambitną umowę o wolnym handlu z brakiem taryf celnych i kontyngentów na wszystkie towary, w tym na produkty rolne i produkty rybołówstwa,
- z drugiej strony silne gwarancje uczciwej konkurencji.
Szanowni Państwo!
Nie żyjemy już w latach 70. ubiegłego wieku, kiedy głównym celem umów handlowych było eliminowanie barier taryfowych.
W nowoczesnej polityce handlowej chodzi o coś więcej niż tylko o zwiększanie wymiany gospodarczej i możliwości handlowych.
Nowoczesna polityka handlowa to zrównoważona polityka handlowa.
Ma ona służyć zapewnieniu wysokich standardów: począwszy od standardów społecznych i środowiskowych aż po te w dziedzinie zdrowia i bezpieczeństwa.
Aspekt ten nabiera jeszcze większego znaczenia w stosunkach z bardzo bliskim parterem, jakim jest Zjednoczone Królestwo, z którym powinny nas łączyć wspólne aspiracje.
Jako członek UE Zjednoczone Królestwo odegrało istotną rolę w przekształcaniu unijnej polityki handlowej w narzędzie, które pomaga wydźwignąć z ubóstwa miliony osób, a jednocześnie promuje zrównoważone podejście i sprawiedliwość na całym świecie.
Gdyby nasze przyszłe partnerstwo ze Zjednoczonym Królestwem nie miało opierać się na tym samym podejściu, jakie miałoby być tego uzasadnienie?
Czy bylibyśmy wiarygodni jako partnerzy na konferencji COP26, która odbędzie się w Glasgow, gdybyśmy w naszym przyszłym porozumieniu dopuścili możliwość obchodzenia przez przedsiębiorstwa praw socjalnych czy norm środowiskowych po to, żeby mogły one zwiększać swoje udziały w rynku?
Pamiętamy oczywiście, jak premier Johnson zapewniał, że Zjednoczone Królestwo nigdy nie przyczyni się do równania standardów w dół; że nie będzie dążyć do podważania norm europejskich; a nawet że utrzyma wyższe standardy od tych, które obowiązują w UE. Jesteśmy gotowi w to wierzyć.
Natomiast nie wierzę, że Zjednoczone Królestwo stanie się swego rodzaju „Singapurem nad Tamizą”.
Ale to oznacza, że Zjednoczone Królestwo nie powinno mieć trudności z zaakceptowaniem kilku podstawowych zasad.
Chciałbym wyraźnie podkreślić: rozumiemy, że Zjednoczone Królestwo chce działać na podstawie własnych reguł. Szanujemy ten wybór – to suwerenny wybór tego państwa.
Wiemy, że właśnie dlatego Zjednoczone Królestwo postanowiło wystąpić z UE.
Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że w każdej umowie preferencyjnej określa się warunki otwarcia rynków. Nasze umowy z Turcją i Ukrainą, a także ostatnia umowa ze Szwajcarią, obejmują kompleksowe postanowienia dotyczące konkurencji i pomocy państwa.
W umowach, które zawarliśmy z Kanadą, Japonią i Koreą, zamieściliśmy klauzule o nieobniżaniu poziomu ochrony w odniesieniu do przepisów określających normy środowiskowe i normy pracy, a także zasady dotyczące subsydiów i zabezpieczeń.
Każda z tych umów zawiera postanowienia dostosowane do potrzeb danej umowy. Dotyczą one określonych obszarów, w których przewidziana jest współpraca z danym partnerem lub które wymagają szczególnej uwagi.
W każdej z tych umów przewidziano także mechanizmy umożliwiające egzekwowanie danej umowy. Są one proporcjonalne do ryzyka zakłócenia równych warunków działania, jakie wiąże się z danym partnerem.
Logika jest prosta: jeżeli jesteś członkiem UE, zyskujesz niczym niezakłócony dostęp do rynku liczącego 450 milionów konsumentów. Jeżeli nie masz umowy preferencyjnej z UE, dostęp do rynku uzyskujesz jak każde inne państwo trzecie, na podstawie standardowych zasad WTO. Jeżeli jesteś gdzieś pośrodku, uzyskujesz coś pośrodku.
Ale nie ma jednego modelu. Nigdy nie było i nigdy nie będzie.
Zjednoczone Królestwo mówi, że chce takiej umowy, jaką zawarliśmy z Kanadą. Tylko że Zjednoczone Królestwo nie jest Kanadą.
Nawiasem mówiąc Kanada nigdy nie twierdziła, że chce takiej umowy, jaką mamy z Koreą Południową.
Nasze stosunki ze Zjednoczonym Królestwem i z Kanadą są całkowicie odmienne:
Lot z Brukseli do Londynu trwa 70 minut. Lot z Brukseli do Ottawy trwa 10 godzin. Wymiana handlowa UE27 z Kanadą w 2018 r. osiągnęła wartość 55 mld euro. Może się wydawać, że to dużo. Ale wartość naszej wymiany handlowej ze Zjednoczonym Królestwem znacznie przekroczyła 500 mld euro. To niemal dziesięć razy więcej!
Oczywiste jest więc, że umowy, jakie zawarliśmy z Kanadą czy innymi krajami, możemy traktować jako punkty odniesienia.
Ale musimy dostosować każdą umowę do realiów naszych stosunków z danym partnerem.
Jesteśmy gotowi zaproponować Zjednoczonemu Królestwu dostęp do naszych rynków na bardzo preferencyjnych zasadach: takich, jakich nigdy wcześniej nie oferowaliśmy państwu rozwiniętemu. A tutaj chodzi o państwo, które jest naszym bezpośrednim konkurentem i sąsiadem, i którego łańcuchy dostaw, po dziesięcioleciach integracji w ramach jednolitego rynku, są dziś ściśle powiązane z naszymi.
Czy naprawdę możemy coś takiego zrobić bez solidnych gwarancji, że Zjednoczone Królestwo będzie szanować równe warunki działania i unikać nieuczciwej przewagi konkurencyjnej?
Odpowiedź, obawiam się, jest prosta: Nie możemy.
Chcemy konkurencji w przyszłości, ale musi ona być uczciwa. Uczciwa i wolna; wolna i uczciwa. Dlatego właśnie zależy nam na tym, aby UE i Zjednoczone Królestwo wspólnie opracowały pewne zasady, w oparciu o nasze obecne wysokie standardy, w określonych dziedzinach: pomoc państwa, ochrona środowiska i walka ze zmianą klimatu, prawa socjalne i prawa pracownicze oraz kwestie związane z opodatkowaniem.
To pozwoli nam uzyskać pewność, że za jakiś czas, może w następnych latach, żadna ze stron nie wykorzysta nieuczciwych subsydiów ani nie ustanowi odstępstw od emisji przemysłowych czy norm zatrudnienia, by przekonać branże działające na terytorium drugiej strony do przeniesienia swojej działalności na jej terytorium.
Doprowadziłoby to nie tylko do nieuczciwej konkurencji.
Byłoby to także szkodliwe dla środowiska.
I ucierpieliby na tym pracownicy w Europie i Zjednoczonym Królestwie.
Nowoczesna i zrównoważona polityka handlowa wymaga po prostu podstawowych zasad.
DWÓCH SUWERENNYCH PARTNERÓW
Szanowni Państwo!
W obecnej debacie Zjednoczone Królestwo kładzie duży nacisk na swoją suwerenność.
Suwerenność w określaniu własnych zasad w korzystny dla siebie sposób; w decydowaniu o swoim budżecie, w zabezpieczaniu własnych granic, w zawieraniu własnych umów handlowych oraz w wyznaczaniu własnych standardów – standardów, które – jak zapowiada rząd brytyjski – mogą nawet przewyższać te, które stosuje UE.
Chciałbym wyraźnie podkreślić: nikt tego nie kwestionuje! Oczywiście szanujemy suwerenność Zjednoczonego Królestwa. Bezwzględnie szanujemy też jego decyzje. Ale nie jest to tylko kwestia idei. To także kwestia pragmatyzmu.
Po pierwsze dlatego, że od stycznia 2021 r. nastąpią rzeczywiste, namacalne zmiany w każdej dziedzinie. Niektóre będą dotyczyć bardzo ważnych obszarów, takich jak handel, transport, energia czy nasze wspólne bezpieczeństwo. Wiele z nich dokona się automatyczne. Będziemy więc musieli ukształtować na nowo relacje i będą one inne niż te w przeszłości,, ponieważ Zjednoczone Królestwo nie jest już państwem członkowskim. W związku z tym im bardziej Zjednoczone Królestwo będzie starało zdystansować się od wspólnych ram przepisów, które tworzyliśmy razem przez lata, tym luźniejsze będą nasze relacje w poszczególnych sektorach.
Po drugie, jest to kwestia pragmatyzmu, ponieważ współpraca międzynarodowa – czy to w dziedzinie gospodarki, czy w dziedzinie zapewnienia bezpieczeństwa – zawsze opiera się na pewnych wspólnych zasadach, łączeniu zasobów i wspólnym mechanizmie zarządzania.
Nie chodzi przy tym o zrzeczenie się suwerenności.
Nie chodzi o „utratę kontroli”.
Chodzi o wykorzystanie suwerenności, by wspierać interesy własnego kraju.
Skutki brexitu
Szanowni Państwo!
Przez 47 członkostwa Zjednoczonego Królestwa w UE państwo to wypracowało sobie uprzywilejowaną pozycję w kilku strategicznych obszarach: w usługach finansowych, o czym powszechnie wiadomo, ale także jako ośrodek regulacyjny i certyfikacyjny oraz ważny punkt zapewniający dostęp do jednolitego rynku UE. W dużej mierze było to możliwe dzięki temu, że Zjednoczone Królestwo było członkiem UE, i było obecne na jednolitym rynku.
Ale postanowiło ten wspólny rynek oraz unię celną opuścić oraz wycofać się z umów międzynarodowych zawartych przez UE.
Nie chce też już uczestniczyć w naszym wspólnym systemie zasad, mechanizmach nadzoru i egzekwowania prawa.
Ta decyzja będzie miała konsekwencje od 1stycznia 2021 r., nawet jeżeli osiągniemy porozumienie ze Zjednoczonym Królestwem w sprawie naszych przyszłych relacji.
O tych konsekwencjach muszą z wyprzedzeniem pomyśleć przedsiębiorcy w UE i w Zjednoczonym Królestwie. Kluczowe znaczenie będzie miała gotowość.
Chciałbym odwołać się do trzech konkretnych przykładów.
Przede wszystkim, jeżeli chodzi o towary przywożone ze Zjednoczonego Królestwa.
1 stycznia 2021 r., niezależnie od wyniku negocjacji rozpoczną się kontrole wszystkich towarów ze Zjednoczonego Królestwa wwożonych na jednolity rynek – takie same jak w przypadku towarów z wszystkich innych krajów trzecich.
UE musi być w stanie oszacować ryzyko związane z wprowadzeniem dowolnego produktu na swój rynek i w razie konieczności wprowadzić kontrole fizyczne.
Kontrole te mają szczególne znaczenie, zważywszy na pozycję Zjednoczonego Królestwa jako ważnego punktu zapewniającego dostęp do jednolitego rynku.
Podczas kontroli będziemy musieli przykładać szczególną uwagę do reguł pochodzenia, które zawrzemy w naszej umowie handlowej.
Uwielbiamy oczywiście brytyjskie towary! Musimy jednak mieć gwarancję, że towary, które będziemy importować ze Zjednoczonego Królestwa – bez cła i bez kontyngentów – będą rzeczywiście pochodzić z tego kraju.
Nie możemy ryzykować, że w Zjednoczonym Królestwie zaczną być składane lub montowane towary z całego świata, dzięki czemu mogłyby one być wprowadzane na jednolity rynek jako towary brytyjskie.
Drugi przykład: usługi finansowe. Od 1 stycznia 2021 r. firmy ze Zjednoczonego Królestwa utracą korzyści wynikające z paszportu, umożliwiającego im świadczenie usług finansowych w innych krajach bez dodatkowych zezwoleń. Żadne przedsiębiorstwo działające w państwie nienależącym do jednolitego rynku nie może korzystać z tego systemu.
Oznacza to, że firmy ze Zjednoczonego Królestwa świadczące usługi finansowe nie będą już mogły prowadzić działalności we wszystkich państwach członkowskich UE na podstawie wydanego w tym państwie zezwolenia.
Instytucje finansowe ze Zjednoczonego Królestwa, które z zachowaniem całkowitej pewności chcą dalej działać na jednolitym rynku, wiedzą, że mogą zarejestrować działalność w jednym z państw członkowskich UE. Poza tym, w kilku sektorach, np. w przypadku agencji ratingowych, UE będzie mogła stwierdzić równoważność. Zrobimy tak, kiedy będzie to leżeć w interesie UE; naszej stabilności finansowej, naszych inwestorów i naszych konsumentów.
Ale ta równoważność nigdy nie będzie bezterminowa, a jej zakres nie będzie ogólny. Nie będzie też objęta systemem wspólnego podejmowania decyzji ze Zjednoczonym Królestwem. Są to decyzje jednostronne i takimi pozostaną.
Czytałem ostatnio w „Financial Times”, że Londyn musi utrzymać swój prymat jako centrum obsługi hurtowych rynków finansowych, nie stając się przy tym „odbiorcą” europejskich uregulowań. Jako były komisarz odpowiedzialny za usługi finansowe pozwolę sobie to zakwestionować. Dlaczego mielibyśmy godzić się, by zyski pozostawały w Londynie, podczas gdy UE będzie ponosić ryzyko?
Zjednoczone Królestwo może nie chcieć biernie przyjmować reguł. My natomiast nie chcemy biernie godzić się na ryzyko.
Kiedy przyjdzie następny kryzys finansowy, kto za niego zapłaci? Wątpię, by Zjednoczone Królestwo zrobiło to za UE.
Dlatego właśnie UE musi wziąć odpowiedzialność za swoje regulacje dotyczące sektora finansowego, swój nadzór finansowy i swoją stabilność finansową.
Trzeci przykład: wydawanie pozwoleń i świadectw umożliwiających wprowadzanie towarów do obrotu na jednolitym rynku UE.
Od 1 stycznia 2021 r. Zjednoczone Królestwo, jako państwo trzecie, nie będzie już mogło przyznawać pozwoleń na dopuszczenie produktów farmaceutycznych do obrotu na terytorium UE ani udzielać homologacji typu pojazdów, które byłyby ważne na rynku UE.
Ponadto towary posiadające świadectwa wydane przez organy Zjednoczonego Królestwa nie będą już mogły być wprowadzane na rynek UE.
UE naprawdę nie może zaakceptować, aby Zjednoczone Królestwo jako państwo trzecie, które już nie uczestniczy w rynku wewnętrznym, wykonywało kluczowe zadania związane z regulacją, nadzorem i wydawaniem świadectw, bez względu na to jakiego sektora miałoby to dotyczyć.
Zwłaszcza, kiedy mówimy o bardzo dużych ilościach. A tym bardziej, kiedy chodzi o produkty o krytycznym znaczeniu, np. wyroby medyczne.
Oprócz możliwego ryzyka zakłóceń w dostawach pojawiłyby się kwestie związane z egzekwowaniem prawa.
Z tego względu funkcje te muszą być w przyszłości wykonywane w UE.
Potrzeba utworzenia ram wspólnych przepisów
Panie i Panowie!
Decyzja Zjednoczonego Królestwa o opuszczeniu jednolitego rynku i unii celnej 1 stycznia przyszłego roku, za 10 miesięcy, będzie miała zatem automatyczne i nieuniknione konsekwencje, które nie przeszkodzą nam jednak we wspólnym budowaniu ambitnego partnerstwa.
Wielki amerykański prezydent Franklin Roosevelt powiedział:
„Konkurencja okazuje się przydatna tylko do pewnego momentu, ale współpraca, do której musimy dziś dążyć, zaczyna się tam, gdzie kończy się konkurencja”.
Nie mam wątpliwości, że musimy odbudować ambitne partnerstwo ze Zjednoczonym Królestwem.
I to w tak wielu obszarach!
Aby zapewnić ciągłość połączeń lotniczych i drogowego transportu towarów.
Aby znaleźć inne sposoby niż Euratom na współpracę w zakresie pokojowego wykorzystania energii jądrowej.
Aby wprowadzić nowe rozwiązania umożliwiające mobilność i pobyt naszych obywateli.
Jednak w rzeczywistości, od czasów Roosevelta i Churchilla – którego również mogłem zacytować – współpraca wymaga uzgodnienia wspólnych zasad, a także wspólnych ram zarządzania.
Dotyczy to zarówno kwestii gospodarczych, jak i naszego bezpieczeństwa, które musi stanowić fundamentalny wymiar naszego partnerstwa.
W zmieniającym się świecie Zjednoczone Królestwo i Unia Europejska mają ten sam interes zarówno jeśli chodzi o współpracę w wymiarze globalnym jak i stabilność w sąsiedztwie, na wschodzie i na południu. Stoimy w obliczu tych samych zagrożeń, niezależnie od tego, czy znajdują się one poza naszymi granicami – na przykład w Sahelu– czy też w samym sercu naszych demokracji.
Terroryzm, cyberataki, przestępczość zorganizowana, pranie pieniędzy: w obliczu tych wyzwań musimy stworzyć ramy skutecznej współpracy, aby zapewnić bezpieczeństwo naszym obywatelom – brytyjskim i europejskim.
Nie jest możliwy kompromis między handlem a bezpieczeństwem.
Zjednoczone Królestwo jest jednak państwem trzecim nienależącym do strefy Schengen.
Od 1 stycznia 2021 r. nie będzie już go dotyczył swobodny przepływ osób.
Wzajemne bezpieczeństwo naszych obywateli będzie zatem wymagać znalezienia nowych mechanizmów współpracy w zakresie ekstradycji, wymiany danych dotyczących pasażerów oraz wymiany informacji dotyczących osób poszukiwanych lub zaginionych, czy też rejestrów karnych i profili DNA przestępców.
Jak nasze państwa członkowskie mogą się zgodzić na przekazywanie tak wrażliwych informacji, a nawet na ekstradycję swoich obywateli, bez żadnych gwarancji dotyczących traktowania tych osób i przetwarzania danych?
Nie jest to oczywiście możliwe.
Jakakolwiek przyszła współpraca ze Zjednoczonym Królestwem w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego będzie wymagać od Zjednoczonego Królestwa: zobowiązania się do dalszego stosowania europejskiej konwencji praw człowieka i trwałego zagwarantowania odpowiednich standardów ochrony danych.
Wszelka współpraca musi również podlegać skutecznemu mechanizmowi rozstrzygania sporów.
W tym kontekście, w odniesieniu do Unii Europejskiej, w każdym przypadku gdy partnerstwo opiera się na pojęciach wynikających z prawa europejskiego, Europejski Trybunał Sprawiedliwości powinien móc nadal w pełni odgrywać swoją rolę.
Wreszcie, tak jak musimy współpracować w dziedzinie bezpieczeństwa wewnętrznego, w naszym interesie będzie ustanowienie mechanizmów dialogu, konsultacji, wymiany informacji i współpracy w celu przeciwdziałania zagrożeniom zewnętrznym.
Żeby poradzić sobie z konfliktami i niestabilnością regionalną lub rozprzestrzenianiem broni masowego rażenia, co nas wszystkich dotyczy. Ale także, by współpracować na rzecz pokoju, rozwoju i bezpieczeństwa na całym świecie.
W tej dziedzinie jesteśmy gotowi prowadzić negocjacje w celu znalezienia odpowiednich ram współpracy, pod warunkiem że Zjednoczone Królestwo również wyrazi taką wolę.
Panie i Panowie!
Celem UE w tych negocjacjach jest ambitne i trwałe partnerstwo między dwoma suwerennymi partnerami.
Kluczową kwestią jest to, czy Zjednoczone Królestwo nadal podziela ten ambitny cel.
Ostatnie oświadczenia premiera, m.in.deklaracja ministerialna Zjednoczonego Królestwa skłaniają do refleksji. Czy Brytyjczycy nadal chcą, aby nasza deklaracja polityczna była punktem wyjścia do negocjacji?
Wystąpienia te podważają wiele elementów uczciwej i wyważonej umowy oraz wspólnych aspiracji, dotyczących w szczególności: równych warunków działania; współpracy w dziedzinie wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa; niezbędnej naszym zdaniem roli Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w kwestiach współpracy w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego oraz interpretacji pojęć wynikających z prawa europejskiego; i wreszcie celu kompleksowej umowy instytucjonalnej przewidującej horyzontalne ramy zarządzania zapewniające jej właściwe egzekwowanie i skuteczne rozstrzyganie sporów.
Nie chodzi oczywiście o przypisywanie złych zamiarów jeszcze przed przystąpieniem do negocjacji.
Ale nie uda się nam poczynić postępów w tych negocjacjach, jeżeli od samego startu zaczynamy od wycofywania się.
Panie i Panowie!
Unia Europejska nadal dąży do osiągnięcia dobrego porozumienia.
Ale naszym obowiązkiem wobec obywateli i przedsiębiorstw Unii jest także przygotowanie się na scenariusz braku porozumienia w sprawie przyszłych stosunków przed 31 grudnia 2020 r.
W takim przypadku skutki gospodarcze byłyby poważne: dla państw Unii Europejskiej, których 15 proc. eksportu trafia do Zjednoczonego Królestwa, ale szczególnie dla Zjednoczonego Królestwa, którego prawie 50 proc. eksportu trafia do Unii.
Dlaczego? Ponieważ w takim wypadku wszystkie nasze wymiany będą podlegać kontyngentom i taryfom celnym, poza obowiązkowymi kontrolami.
Nie chcemy tego, ale jesteśmy na to gotowi.
W międzyczasie naszym dzisiejszym celem jest rozpoczęcie negocjacji, przeprowadzenie ich bez konfrontacyjnego i naiwnego nastawienia oraz uczynienie wszystkiego, aby zbudować przynajmniej podstawę przyszłych relacji.
Ale przyszłość Europy i jej projekt to nie tylko zmienione i nowe relacje ze Zjednoczonym Królestwem.
Jeśli tylko popatrzą na świat świadomie, z otwartymi oczami, Europejczycy mają wiele powodów do wspólnego działania.
Przyjrzyjmy się, jak wygląda i jak będzie wyglądał świat.
W tym świecie w interesie Unii leży przede wszystkim zbudowanie przyszłości w gronie 27 państw.
Taki jest sens inicjatyw podjętych przez Komisję Europejską i jej przewodniczącą Ursulę von der Leyen na rzecz rozwoju europejskiej obronności, realizacji unii rynków kapitałowych czy też budowania strategii przemysłowej w zakresie cyfryzacji i sztucznej inteligencji.
Taki jest również sens wielkiego projektu, którym się dziś zajmujecie i który polega na zbudowaniu zielonego ładu, dzięki któremu do 2050 roku Europa stanie się pierwszym neutralnym dla klimatu kontynentem na świecie.
Wobec tego wielkiego wyzwania, przed którym stoicie i które wzbudza wasze obawy, pozwolę sobie przytoczyć słowa brytyjskiego filozofa i historyka Bertranda Russella – laureata nagrody Nobla:
„Jedyną rzeczą, która ocali ludzkość, jest współpraca… życzliwość wobec siebie jest powszechna, ale w naszym technicznie zunifikowanym świecie z pewnością będzie ona daremna, o ile nie jest połączona z życzliwością dla innych”.
Dlatego Europa będzie potrzebować każdej i każdego z was, całej waszej energii, nie tylko dzisiaj, ale również w nadchodzących latach!