Romuald Lipko był od 1974 r. muzykiem (najpierw basistą, potem klawiszowcem) Budki Suflera, z którą nagrał wiele znakomitych płyt. Zasłynął też jako kompozytor szlagierów pisanych na potrzeby innych wykonawców. Z jego nut korzystały m.in. Izabela Trojanowska, Anna Jantar, Aneta Łastik, Zdzisława Sośnicka, Irena Santor, Maryla Rodowicz, Eleni Tzoka, Halina Frąckowiak, Natalia Kukulska i Małgorzata Kożuchowska. Miał w sobie ogromną chęć życia i służenia innym. Zdobył wszystko, o czym marzył – złote i platynowe płyty oraz nagrody festiwalowe. Jako pierwszy lublinianin zagrał koncert w prestiżowej sali nowojorskiej Carnegie Hall.
W trakcie blisko 50-letniej przygody muzycznej wielokrotnie gościł na południowym Podlasiu. Był tak często, jak go tutaj zapraszano. Radosny, beztroski, zawsze uśmiechnięty. Do dziś fani wspominają wspaniały koncert na bialskim lotnisku podczas plenerowego Pożegnania Wakacji, organizowanego przez redakcję Słowa Podlasia i wieczorny koncert na dziedzińcu pałacu Potockich w Radzyniu Podlaskim.
Romuald Lipko był człowiekiem życzliwym i otwartym. Chętnie spotykał się z dziennikarzami. Sam miałem okazję wielokrotnie z nim rozmawiać nie tylko o muzyce i drodze do sukcesu, jaki niewątpliwie osiągnął. – Cieszy mnie bardzo, jeśli jestem postrzegany jako artysta tworzący muzykę z pasją. Zawsze traktowałem słuchaczy z szacunkiem i czyniłem wszystko, aby oddać im swój talent i zdolności – mówił mi o sobie w jednym z wywiadów. Kochał swoje wymarzone miejsce, czyli dom ze studiem nagrań w Kazimierzu Dolnym, choć większość dorosłego życia spędził na podróżach. Z Budką Suflera obył wiele tras w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Był też na egzotycznym tournée w Australii i Nowej Zelandii. Przymierzał się jeszcze w tym roku do reaktywowania zawieszonej w 2014 r. Budki Suflera, odbycia z nią dwóch tras koncertowych i nagrania płyty. Niestety, nie zdążył. Spoczął w kwaterze na lubelskim cmentarzu przy ul. Lipowej. Przyjaciele z Budki Suflera (m.in. Tomasz Zeliszewski i Mieczysław Jurecki) obiecali dokończyć dzieło genialnego kompozytora i wydać płytę z jego premierowymi utworami, pisanymi mi.in. z myślą o Felicjanie Andrzejczaku. Pozostanie pamięć o jego „Takim tangu”, „Balu wszystkich świętych”, „Jolce”, „Cieniu wielkiej góry” i innych złotych przebojach, które wymyślił i wspaniale zaaranżował. Odszedł wielki człowiek i przyjaciel. Cześć jego pamięci.
materiał: kultura
tekst: Istvan Grabowski
zdjęcia: arch. Budki Suflera