Istvan Grabowski: Pisze się i mówi o Pani w samych superlatywach: nowa królowa disco polo, artystka z charyzmą, gwiazda sceny dance. Krępuje to Panią czy pochlebia?
Eva Basta:Wykonawca ma ograniczony wpływ na to, co ludzie o nim myślą i mówią, tym bardziej, że muzyka taneczna nie doczekała się jeszcze profesjonalnego marketingu. Na Zachodzie na status gwiazdy pracuje ogromny sztab ludzi. U nas do wszystkiego dochodzi się samemu. Cieszą mnie pozytywne opinie na mój temat. Utwierdzają mnie w przekonaniu, że dokonałam słusznego wyboru. Pochodzę z niewielkiej miejscowości, ale nie mam kompleksów. Zdołałam odnaleźć się na scenie i lubię to robić.
Istvan Grabowski:Dlaczego wybrała Pani muzykę taneczną, a nie inny kierunek?
Eva Basta: Po części z przekory. Pochodzę z muzykalnej rodziny. Tato grał na saksofonie i harmonii. W naszym domu odbywały się próby zespołu. Rodzice namiętnie słuchali disco polo, a mnie ta muzyka drażniła do tego stopnia, że kasowałam im nagrania. Podobały mi się inne klimaty. Zmiana nastąpiła dopiero w szkole średniej, kiedy postanowiłam dorabiać jako tancerka. Kolega polecił mnie muzykom grupy Viper i tak się zaczęła moja przygoda estradowa..
Istvan Grabowski:Która z ról wydała się Pani łatwiejsza: tancerki czy wokalistki?
Eva Basta: Jako tancerka prowadziłam życie bezstresowe. Miałam zatańczyć wyznaczoną rolę, ładnie się uśmiechać. Za nic nie odpowiadałam. Zmiana roli okazała się trudniejsza. Teraz wszystko spoczywa na mej głowie.
Istvan Grabowski: Mówi się o Pani, że jest niepokorna i szalona. Ile w tym prawdy?
Eva Basta: Schlebia mi to. Kiedyś moje wnuki powiedzą, że mają babcię dynamit. Nie umiem niczego robić na pół gwizdka. Scena wymaga poświęcenia. Zdarzają się momenty, że spędzamy na treningach noce i dnie. Muzyka i taniec muszą być tak zgrane, aby publiczność nie czuła dysonansu.
Istvan Grabowski: Kto namówił Panią, aby zająć miejsce solistki?
Eva Basta: Zawdzięczam to Zbyszkowi Perkowskiemu z zespołu Focus. Poprosił mnie, bym przygotowała jego tancerzy do występów scenicznych i opracowała ich choreografię. Stąd moje obecność na próbach. Kilka razy pojechałam z nimi na koncerty. Kusiło mnie, aby zaśpiewać choć raz, ale strasznie bałam się tej próby. To Zbyszek mnie popchnął. Jego pozytywne nastawienie zdopingowało mnie do pracy. Zdecydowałam się chodzić na lekcje śpiewu, powoli weryfikowałam chęci z możliwościami. Teraz nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej
Istvan Grabowski:Jakie to wrażenie stanąć przed wielotysięcznym tłumem, który równie dobrze może wygwizdać wykonawcę?
Eva Basta:Początkowo bałam się braku akceptacji. Strach mnie wręcz paraliżował. Teraz scena jest moim żywiołem. Kiedy widzę tłum ludzi, staram się zachęcić ich do wspólnej zabawy. Dla nich przecież jestem.
Istvan Grabowski:Zespół Basta istnieje od pięciu lat. W jakich okolicznościach doszło do jego stworzenia?
Eva Basta: Nagrałam z Perkowskim jedną piosenkę. Na próbę. Potem kilka wyłącznie dla siebie. Wypadły nieźle i dlatego prosiłam męża, aby zgodził się na mój debiut. O dziwo, chętnie na to przystał i teraz się nie rozstajemy. Mąż zajmuje się logistyką koncertów grupy Basta.
Istvan Grabowski:Wybrano Panią do roli prowadzącej popularny program Slide Show na antenie Polo TV. Czy telewizja pomaga w karierze estradowej?
Eva Basta: Na moje powodzenie składa się kilka czynników. W trasach koncertowych nauczyłam się zwalczać stres. Nie wiedziałam, że przed kamerą będę czuła się tak swobodnie. Kontakt z ludźmi całkowicie mnie odmienił. Nikt mnie nie uczył jak być kontaktową, jak reagować na potrzeby rynku. Dzięki scenie stałam się komunikatywna i bezpośrednia. Praca w telewizja jest dla mnie dużą frajdą.
Istvan Grabowski:W ubiegłym roku została Pani laureatką festiwalu Disco Hit w Kobylnicy. Jak odebrała Pani to wyróżnienie?
Eva Basta: Każda nagroda jest znacząca. Ta była szczególna. Otrzymałam ją za piosenkę „Kochaj albo rzuć’, uznaną hitem roku. Festiwal w Kobylnicy jest największą imprezą taneczną w kraju, przygotowaną z dużym rozmachem, świetnie zorganizowaną.
Istvan Grabowski: W tym roku pokazała się tam Pani ponownie. W towarzystwie lidera Bayer Full Sławomira Świerzyńskiego prowadziła Pani ten festiwal. Czy czuła się już Pani pewniej?
Eva Basta:Zdecydowanie tak. Sławek okazał się profesjonalnym artystą, a przy tym wyjątkowo taktownym, sympatycznym kolegą. W Kobylnicy zapadła decyzja o naszych wspólnych nagraniach. Niebawem powinno być o nich głośno.
Istvan Grabowski: Podobno gwiazdy disco polo zarabiają krocie. Czy Pani zespół należy do grona liczących się w branży?
Eva Basta:Zarabiamy nieźle, ale może być jeszcze lepiej. Na razie inwestuję zarabiane pieniądze w zespół.
Istvan Grabowski: Czym zajmuje się Pani poza sceną?
Eva Basta:Mam bardzo napięty harmonogram zajęć. Prowadzę trzy firmy zajmujące się produkcją: rolet okiennych, mebli na zamówienie, stolarki okiennej i bram garażowych. Mam też własny salon kosmetyczny.
Istvan Grabowski:Jak znajduje Pani na to czas?
Eva Basta: Na szczęście we wszystkim wspomaga mnie mąż. Prowadzimy firmy rodzinne.
Istvan Grabowski: Na scenie publiczność ogląda Panią w każdy weekend. Jaka jest Eva Basta prywatnie?
Eva Basta:Wcześniej byłam więcej niepokorna. Teraz bardziej świadoma, odpowiedzialna i dojrzała. Stawiam sobie ambitne cele i zawsze je osiągam. Choćby kosztem ogromnej pracy. Jestem optymistką i na co dzień mam pogodny nastrój. Wolę śmiech od złości i gniewu.
Istvan Grabowski: Na scenie koncertujecie we czwórkę. Czy często korzysta Pani z playbacku?
Eva Basta: Melodia pochodzi z playera, ale na koncertach rzadko podpieram się taśmą. Początkowo miałam obawy czy zdołam czysto trafić w dźwięk, czy publiczność dostrzeże moją niepewność. Dziś śpiewam na żywo i sprawia mi to satysfakcję
Istvan Grabowski: Który z wykonawców Pani imponuje? Czy ma Pani jakieś wzorce do naśladowania?
Eva Basta: Szanuję i podziwiam Ciarę. Jest profesjonalna i znakomicie tańczy. Z prawdziwą przyjemnością słucham wykonawców starszych z lat 70 i 80. Są wśród nich gwiazdy rocka i metalu. Za profesjonalizm szanuję kolegów z branży tanecznej: Sławka Świerzyńskiego i Marcina Millera. Lubię koncerty Fanatic i Top One.
Istvan Grabowski:Doczekała się Pani wielu hitów. Szczególną popularnością cieszy się piosenka „Malyna” zaśpiewana w duecie z liderem Boysów Marcinem Millerem. Jak doszło do jej nagrania?
Eva Basta:Sama mu go zaproponowałam. Byłam mile zaskoczona, że zgodził się bez wahania. Marcin napisał muzykę, ja tekst. Potem nagraliśmy zabawny teledysk, który zdobył nagrodę clipu roku.
Istvan Grabowski:Popularność disco polo nie słabnie, mimo pojawiania się wciąż nowych wykonawców. Co może być tego fenomenem?
Eva Basta: Mamy słowiańskie dusze, a ta muzyka ma potężnego kopa. W disco polo jest coś takiego, że bez względu na tempo piosenki, noga sama tupie. Trzeba dodać, że produkcjami naszych nagrań zajmują się ci sami ludzie, którzy wspomagają gwiazdy muzyki pop. Daleko nam jeszcze do Ameryki, gdzie Afroamerykanie śpiewają wręcz genialnie, ale nasze nagrania mają już profesjonalny poziom. A teksty? Przyznaję, zdarzają się banalne. Płytsze słowa bazują na instynktach, które każdy ma w sobie. Te z refleksją identyfikujemy ze sobą z własnym życiem. Ludzie chcą się bawić. Na nasze koncerty przychodzą tłumy spragnionych rozrywki.
Istvan Grabowski: Jak widzi Pani siebie za 10 lat?
Eva Basta: Mami taki charakter, że nie czuję upływu czasu. Wciąż jestem młoda, pełna energii. Zechcę zostać na scenie możliwie najdłużej, nawet jeśli będę miała krótka przerwę macierzyńską. Wspomniałam o inwestowaniu w zespół. Wierzę głęboko, że przetrwa on lata nawet bez mego udziału. Koledzy nie oszczędzają się na treningach. Cała czwórka śpiewa i jest naprawdę nieźle.
materiał: kultura
tekst: Istvan Grabowski
zdjęcia: Eva Basta archiwum
opracowanie: Gwalbert Krzewicki
2 Responses
Nie lubię jej stylu ubrania kicz
Kicz styl