Nic zatem dziwnego, że trzy lata temu w Sworach zorganizowany został gminny konkurs poezji opartej na książkach Daniluka, a w jury finału zasiadł sam autor. Potem spotykał się on z małymi czytelnikami w szkołach gmin y Biała Podlaska. Wszędzie z liczną frekwencją dzieci, które chętnie ustawiały się po autograf na zakupionej książce.
Literaturą para się od piętnastu lat. Natchnienie przyszło niespodzianie podczas oglądania transmisji telewizyjnej z pogrzebu Jana Pawła II. Sięgnął po długopis, by utrwalić nasuwające się wtedy myśli. Niewiele musiał później poprawiać. Wiersz „Epitafium” obok innych dopisanych niebawem, znalazł się w tomiku „Jego śladem”, opublikowanym w Sandomierzu. Na jego okładce znalazło się zdjęcie córki Izabeli, wykonane w Castel Gandolfo. Dziś Jacek twierdzi, że córka była i jest jego dobrą muzą.
To na jej prośbę napisał pierwszy „niewinny” wierszyk „Biedroneczka”. Przyszło mu to tak gładko, że miał oporów w tworzeniu następnych. Dzięki nim powstał zabawny cykl wierszy „Między nami zwierzakami”, zabierający czytelników w różne części świata (także do Afryki) oraz wydawnictwo „Rymowanki wujka Jacka”. Mimo, że książeczki są często wznawiane, sprzedają się niczym ciepłe bułeczki. Może dlatego, że pozornie beztroskie rymowanki kończą się wymownym morałem.
Zwykle ma on związek z przywarami, jakich nie tylko dzieci powinny się wstydzić. Daniluk pisze nie tylko urocze wierszyki. Spod jego pióra wyszło kilka scenariuszy teatralnych, zrealizowanych w formie scenicznej przez licealistów z Białej Podlaskiej i Janowa Podlaskiego. Dotyczą one za każdym razem ważkich wydarzeń historycznych, do których Jacek ma szczególny sentyment.
Literatura to jedna z jego pasji. Drugą są podróże po świecie. Do tej pory odwiedził już 36 krajów. Na większość zagranicznych wojaży zabiera najbliższą rodzinę, podzielającą turystyczne zainteresowania męża i taty. Z każdej wyprawy przywozi ozdobny kubek, który powiększa domową kolekcję. Nie pija się z nich kawy czy herbaty. Eksponaty przypominają miłe chwile spędzone nad Morzem Czerwonym, Ammanie, Sztokholmie czy Mexico City.
Na spotkaniach często bywa pyta, gdzie doskonalić zdolności literackie. Szczerze wtedy przyznaje, że z wykształcenia jest inżynierem telekomunikacji, a trudni się montażem plastykowych okiem i drzwi. Wszystko, co do tej pory udało mu się osiągnąć na polu literackim, zawdzięcza wyobraźni i lekkości pióra. Kiedy zasiada do pisania kolejnych wierszyków, prosi tylko córkę o temat. Reszta przychodzi z natchnieniem, na które na razie nie narzeka. A że z pisaniem lekkich form nie ma trudności, czasem pisze frywolne wiersze dla dorosłych, prezentowane koleżankom i kolegom podczas spotkań Klubu Literackiego „Maksyma”.
Wizyty w szkołach są znakomitą odskocznią od prozy życia, a także doskonałym sprawdzianem odbioru tego, co powstaje w domowych pieleszach. Niezbyt chętnie wypowiada się o planach. Jest przekonany, że czeka go jeszcze wiele udanych podróży i książeczek adresowanych do najmłodszych. Należy, jak powiada do kręgu osób pozytywnie zakręconych.
materiał: kultura / Biała Podlaska miasto
tekst / zdjęcia : Istvan Grabowski
opracowanie: Gwalbert Krzewicki