Życzenia dobrego zdrowia oraz wielu lat życia w imieniu Arcybiskupa Lubelskiego i Chełmskiego Abla złożył ks. prot. Michał Wasilczyk ze Sławatycz, przekazując na ręce pani Tatiany Włodzimierską Ikonę Matki Bożej oraz pamiątkowy album. Urodzinowe pozdrowienia nadesłał także Biskup Łódzki i Poznański Atanazy. Na uroczystości nie zabrakło również przedstawicieli lokalnych władz samorządowych – Wójta Gminy Sławatycze, pana Arkadiusza Misztala oraz Kierownika Urzędu Stanu Cywilnego w Sławatyczach, pani Anny Tarasiuk, a także delegacji z Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w Białej Podlaskiej.
Prababcia Tatiana urodziła się 14 listopada 1919 roku w Ufie na Syberii. Jej rodzina znalazła się tam w 1915 r. w wyniku tzw. bieżeństwa, czyli przymusowej masowej ewakuacji ludności prawosławnej w głąb Rosji. W 1947 r. przeżyła kolejne wysiedlenie – tym razem w ramach tzw. akcji „Wisła”, kiedy to z terenów Chełmszczyzny i Południowego Podlasia wysiedlano prawosławną ludność na tzw. „ziemie odzyskane”, czyli ziemie zachodniej Polski, Warmię i Mazury. Każda z wysiedlonych osób to oddzielna, tragiczna historia, którą łączą tytułowe „dwie godziny” na spakowanie dorobku całego życia i wyjazd w nieznane, bez gwarancji powrotu na swoją ziemi.
Za plecami wysiedleńców zostawały domy, gospodarstwa wraz z domowymi zwierzętami, pola i łąki, niekoszone jeszcze zboże – dobytek całego życia. Podróż w bydlęcym wagonie, a na miejscu – domy po Niemcach i choć do wyboru, to każdy bez drzwi i okien. Nie wszyscy wrócili na swoje, niektórzy nie mieli do czego, niektórzy tam – na Zachodzie ułożyli sobie na nowo życie, a niektórzy wrócili. Wróciła i prababcia, po10 latach, na szczęście – na swoje. O wydarzeniach z 1947 r. opowiada książka wydana w 2012 r. przez Bractwo Młodzieży Prawosławnej Diecezji Lubelsko-Chełmskiej pt.: Dwie godziny. Wspomnienia mieszkańców Chełmszczyzny i Południowego Podlasia o akcji „Wisła” – prababcia jest jedną z bohaterek wspomnianej książki.
Prababcia Tatiana urodziła dwoje dzieci, ma czworo wnuków, jedenaścioro prawnuków i dwoje praprawnuków. Wspomnienia wciąż są w jej głowie żywe. Ma niesamowitą pamięć do wydarzeń z dalekiej przeszłości, o których ze wzruszeniem i wielkim zaangażowaniem opowiada. Wspomina lata młodzieńcze, okres, kiedy zajmowała się kuchnią i szyciem w Monasterze w Jabłecznej, kogo tam spotykała, mówi o ludziach, których w swoim życiu poznała, co przeżyła. Dziś ludzie kojarzą ją jako staruszkę z drewnianym kijem, w binoklach i kwiecistej, kolorowej chustce na głowie, letnią porą bardzo często siedzącą na ławeczce w Pniskach.
[foogallery id=”185091″]
materiał: Sławatycze gmina
tekst: Katarzyna Rabczuk
zdjęcia: Radosława Harasimiuka
opracowanie: Gwalbert Krzewicki