Irka Wagnera nie musimy chyba specjalnie przedstawić osobom, które interesują się lokalną kulturą. Literat, pasjonat, artysta wielu talentów, który przez ostatnie 35 lat wzbogacał i nadal wzbogaca swoją twórczością przestrzeń kulturalną Białej Podlaskiej, ale i regionu a nawet Polski. Laureat wielu nagród w tym m.in. Bialskiej Nagrody Kultury im. Anny z Sanguszków Radziwiłłowej. Niespokojna dusza i człowiek zawsze z torbą pełną nowych pomysłów. Jego ostatnia książka, która ukaże się w przyszłym roku będzie tym razem pamiętnikiem z ciekawego okresu swojego życia, kiedy mieszkał w Anglii. – Tematem dzisiejszego spotkania jest mój pamiętnik z Anglii. Trzech przyjaciół rzuca swoje miasto, rzuca Polskę i jedzie do nowego świata szukać swojej nowej ścieżki życiowej. Andrzej Wilbik, Hubert Laszuk i ja. Cały rok dzień w dzień opisywałem nasze życie w Anglii. Pracę w fabryce, nasze biesiadki, zwiedzanie Anglii i naszą przygodę z Anglią. Piszę jednak nie tylko o nas, ale również o Anglikach, Polonii tam mieszkającej. W książce znajdą się również przemyślenia, dlaczego tam pojechaliśmy, co spowodowało, że rzuciliśmy nasz kraj, nasze domy i pojechaliśmy właśnie tam – mówi Ireneusz Wagner.
Na spotkaniu Ireneusz zaczął od wyjaśnienia pomysłu na tytuł „Aj dołnt spik inglysz”, który jak mówił nasunął mu się od razu z uwagi, że było to najczęściej używane zdanie w czasie pierwszych miesięcy pobytu na obczyźnie, dobrze obrazujące trudności z jakimi musiał się tam zmagać. Uczestnicy spotkania poznali przedpremierowo fragmenty pamiętnika oraz zobaczyli gotowy projekt okładki książki. Na koniec znalazł się czas na pytania, na które autor odpowiadał wyczerpująco.
materiał: Biała Podlaska miasto
zdjęcia: Jakub(OvO)Sowa