Prezes Prawa i Sprawiedliwości mówi, że chce, aby Polska była krajem ludzi przedsiębiorczych. Nie mówił tego przez ostatnie 4 lata – słyszeliśmy przez ten czas coś całkiem innego.
Mówiąc o „polityce dążącej do podwyższania płac”, szef PiS nadal nie akceptuje, że o płacach decyduje wydajność pracy, a więc nie polityka ale kwalifikacje, technologia i inwestycje. Niemal podwojenie płacy minimalnej uderza głównie w niskowydajne przedsiębiorstwa i pracowników o niskich kwalifikacjach na wschód od Wisły, nie zaś w wysokowydajne przedsiębiorstwa w całej Polsce. Istotnie, o zrównaniu płac realnych w Polsce – na przykład z niemieckimi – zadecyduje to czy rozwój gospodarczy naszego kraju będzie szybszy niż w Niemczech. Jednak o tym zdecydują głównie przedsiębiorcy i innowatorzy, także pracownicy, a nie politycy.
Państwo od dawna i wszędzie, również w Polsce, zabiega o wyrównywanie szans życiowych poprzez bezpłatne szkolnictwo, niskie składki zdrowotne i zerowy PiT od niewielkich dochodów, emerytury minimalne oraz rolne. Zrównoważony rozwój to jednak co innego niż redystrybucja dochodów.
Nikt także nie twierdzi, że wszystko może uregulować rynek. Nie wszystkie rynki są dostatecznie konkurencyjne, stąd występują także ceny regulowane, a niektóre produkty są subsydiowane. Tak było od 1989 roku i tak jest nadal. Problemem jest czy może być i w jakiej skali tego typu interwencja. To nie kwestia mody.
Prezes PiS wspomniał także o zgodzie na gigantyczny rabunek kraju. Kogo zgoda? Takiej zgody ze strony rządów III RP nigdy nie było. Polska pod tym względem od 1989 r. to nie Rosja. Czyżby Jarosław Kaczyński był ofiarą własnej propagandy? – pyta główny ekonomista BCC.
materiał: Instytut Interwencji Gospodarczych BCC
tekst zdjęcia: Emil Muciński rzecznik, Instytut Interwencji Gospodarczych BCC
opracowanie: Gwalbert Krzewicki