O tym jak można w krótkim czasie zaprzepaścić bezcenną 200-letnią markę hodowli koni czystej krwi arabskiej w Polsce, mogliśmy się przekonać naocznie w miniony weekend. To co przepowiadali specjaliści związani z branżą stało się niestety faktem. Nie było to ani zaskoczenie dla samych hodowców, większości mieszkańców naszego regionu, czy ogólnie miłośników koni, którzy od lat przyjeżdżali tłumnie do Janowa Podlaskiego.
Rozdzielenie tak niezwykle rozpoznawalnego na świecie wydarzenia na dwie osobne imprezy w dwóch odległych od siebie miejscach, można nazwać najdelikatniej kwintesencją debilizmu lub celowym działaniem z premedytacją, które miało służyć świadomemu zniszczeniu tej marki. Aukcja koni Pride of Poland oraz Narodowy Pokaz Koni Arabskich Czystej Krwi od 40 lat kojarzyły się wszystkim zawsze tylko z Janowem Podlaskim. Nie ma racjonalnego argumentu, aby uzasadnić zniszczenie jednym pociągnięciem dorobku tak wielu pokoleń. Nikt o zdrowych zmysłach nie pokusiłby się na takie działanie. To jest jak strzał we własną stopę. To co widzieliśmy na obrazkach z pokazu na Służewcu, to była makabryczna tragifarsa. Garstka ludzi, niemoc organizacyjna na każdej płaszczyźnie, to nie był nawet cień prestiżu pokazu, który odbywał się w Janowie Podlaskim. To miało być wydarzenie upamiętniające 100 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Radość jednak przekuła się tego dnia w smutek i rozgoryczenie. Nawet niebo tego dnia zapłakało nad tym, co tam miało miejsce.
Z kolei tegoroczna aukcja Pride of Poland w Janowie Podlaskim dzień później, przejdzie do historii, jako przykład nieudolnych zmian organizacyjnych, burzących dotychczasowy otwarty charakter i tradycje tego wydarzenia. Zmiany wprowadzane przez ostatnich zarządców stadniny zamiast przyciągnąć rzesze nowych ludzi chętnych zostawiać tu miliony dolarów i euro, co chwilę wywołują jakiś skandal, który odbija się głośnym echem na całym świecie. Skutek tego wszystkiego jest taki, że z roku na rok spada zainteresowanie tym wydarzeniem.
Ponadto z dobra narodowego robi się prywatny folwark, tylko dla uprzywilejowanej, wąskiej grupy wybrańców, majętnej „elity”. Myśl, jaka przyświecała organizatorom tegorocznej aukcji polegała na tym, aby zrobić imprezę zamkniętą, której widzami będą jedynie Ci, którzy popierają nowe idee organizacyjne, zgadzają się z linią „reformatorów” i będą głośno klaskać ku pokrzepieniu partyjnych serc partii rządzącej. Wszyscy pozostali, którzy nie zgadzają z tymi zmianami lub mają jakieś wątpliwości, to „zdradzieckie mordy” i przecież nie Polacy, niegodni uczestnictwa w tak prestiżowym wydarzeniu. Ograniczamy, więc dostęp, oddzielamy „plebs” od „elity”, plebs nie zapłaci przecież 450 zł za bilet wstępu (cenę podniesiono dziesięciokrotnie), będzie to z automatu bariera nie do pokonania, a jeśli nawet będzie, to powiemy, że biletów już nie ma – rozeszły się. Dla plebsu przygotujemy obok jarmark, tak na pocieszenie i dla załagodzenia sytuacji. Do tego dobierzemy przyjazne nam media, przekaz musi być bowiem tylko jeden – SUKCES! Tak, bo to jest przecież obecnie słowo klucz obecnej władzy. Nieważne, że jest to często kłamstwo lub mijanie się z prawdą, jak kto woli. Nasze decyzje, są przecież zawsze słuszne.
Mimo tak szerokich działań kamuflażowych, nie udało się jednak przypudrować tego blamażu. Aukcja okazała się finansową klapą. Z jedenastu wystawionych koni sprzedano zaledwie sześć za łączną kwotę pół miliona euro. To lepszy wynik niż w zeszłym roku o ok. 90 tys. euro, ale w zestawieniu z latami sprzed „dobrej zmiany” w janowskiej stadninie np. z taki rekordowym 2015 rokiem, gdzie aukcja zarobiła wówczas 4 mln euro, to totalna porażka finansowa. Nie ma się więc co dziwić, że hodowcy koni są delikatnie mówiąc, dalecy od entuzjazmu. Nikt o zdrowych zmysłach i umiejący dodawać nie powie, że to sukces. To strata zaufania hodowców dla marki janowskiej stadniny, być może na wiele lat. Nieudolność logistyczna, to tylko dopełnienie tego blamażu. Zrobienie z tego wydarzenia zamkniętej imprezy dla elity na pewno odstraszy jeszcze bardziej turystów i miłośników koni, którzy od lat przyjeżdżali licznie do Janowa, zostawiając w miejscowości, jak i okolicy wcale nie małe pieniądze. Kto na tym wszystkim zyska? Wydaje się, że nikt, a na pewno nie nasz region.
Operacja się udała, tylko pacjent zmarł. Po co były te wszystkie zmiany? Tego chyba nie wiedzą najtęższe umysły. Ta rozdmuchana do granic możliwości buta właściciela Stadniny w Janowie Podlaskim – jednej partii demolującej nasz kraj, bo na pewno nie Polski, to kolejny przykład niekompetencji, której efekty będziemy niestety odczuwać jeszcze przez wiele lat. Dotychczasowa marka Janowa Podlaskiego została skutecznie ubita i aż dziw bierze, że nikomu dotychczas się to nie udało, ani zaborcom, ani okupantom, tylko garstce szaleńców z mandatem partii spod dumnie brzmiącego szyldu „prawo i sprawiedliwość”.
Odbudowanie renomy janowskiej marki i przywrócenie jej na tory chociażby sprzed „dobrej zmiany” będzie na pewno arcytrudnym przedsięwzięciem.
materiał: gmina Janów Podlaski
zdjęcie: Jakub(OvO)Sowa
Jedna odpowiedź
Gratuluję! Świetny artykuł!