Tuż za Białą Podlaską przy trasie E-30 w miejscowości Hola stoi mało znany obelisk z którym wiąże się kilka ciekawych legend. Obiekt ten pochodzi prawdopodobnie z czasów radziwiłłowskich i jest z tego względu zachowanym unikatem. Mimo tego, że dotrwał do naszych czasów, nie jest wciąż wpisany na listę zabytków, a jego stan w jakim się znajduje woła o pomstę do nieba.
Opis tego tajemniczego pomnika znaleźć można w znanej wszystkim regionalistom książce autorstwa starosty B. Górnego pt. „Monografia Powiatu Bialskiego” wydanej w 1939 r., gdzie czytamy: „(…) Ile legend bądź historycznych, bądź obyczajowych, które krążą tylko w ustach okolicznego ludu, a wraz z zatratą pamiątek, zatracają się same. W takich warunkach znajduje się i pomnik w lesie zwanym „Hola”, na piątej wiorście szosy warszawsko-brzeskiej, poza Białą Radziwiłłowską. Prawda że nie należy on do rzędu zabytków godnych szczególnej uwagi, jednakże nie mniej ciekawy, ze względu na krążącą u ludu u jego wystawieniu legendę, która co do wystawienia go przez Księcia Radziwiłła „Panie Kochanku” różni się jednakże co do okoliczności, przy których powstał (…)”.
Intrygujące, prawda?
Autor Monografii korzystał z artykułu „Pomnik w lesie Hola pod Białą Radziwiłłowską” zamieszczonego w Tygodniku Ilustrowanym z 7 lipca 1883 r. Rysunek przedstawiający ów pomnik, zamieszczony był na stronie tytułowej pisma, a treść artykułu zacytowana została bez zmian przez Górnego w swojej książce.
Autor artykułu w Tygodniku Ilustrowanym – Stanisław Abdank tak oto opisuje ten obelisk: „(…) Sam przez się [pomnik przyp. autora], składa się on, jak przedstawia załączony rysunek, z czworokątnej wieży, około stóp 20-tu wysokości, o dwóch konygnacyach, zwężającej się kugórze zakończonej małym daszkiem. W każdym z czterech jego boków, tak w dolnej, jak i w górnej kondygnacyi, znajdują się arkadowe framugi, na jedną stopę zagłębione w murze. Całość przedstawia się zrujnowaną przez ząb czasu, a tynk poopadał prawie z całej budowli, która zaczyna się już rozsypywać ugóry (…)”.
Górny 62 lata później w swojej „Monografii Powiatu Bialskiego”, dopisał do tego opisu jedno zdanie: „Pomnik ten został doprowadzony do należytego stanu przez gminę Sidorki w r. 1938 z inicjatywy autora „Monografii”.
Przez kolejne lata aż do dziś, bo i owszem pomnik-obelisk stoi do dziś! właściwie znika z świadomości lokalnej i wszelkich opracowań, pomimo, że znajduję się zaledwie kilkanaście metrów od międzynarodowej drogi E-30. Jakim to było zaskoczeniem, kiedy piszącemu udało się odnaleźć obiekt w 2011 roku i ujrzeć pomnik jota w jotę jak z ryciny w gazecie sprzed 128 lat!
Obelisk dziś nie różni się praktycznie stanem zachowania jak z opisu z 1883 roku w „Tygodniku Ilustrowanym”, od 1938 r. nie był remontowany ani konserwowany, czyli od blisko 80 lat. Obecnie, jedynie dostawił ktoś metalowy krzyż na szczycie, przez pewnie nieświadomego pochodzenia tego obiektu mieszkańca okolicy, traktując pomnik, jako dajmy na to przydrożną kapliczkę czy jej formę.
Może w końcu czas należycie zająć się tym zabytkiem? Może jak Bolesław Górny przed laty powinien interweniować nasz obecny Starosta w tej sprawie dać piękny przykład i kontynuację czynu poprzednika, który zachowa nasze lokalne dziedzictwo od zapomnienia i upadku. Warto się tym zająć, choćby, dlatego, że: „Prawda, że nie należy on do rzędu zabytków godnych szczególnej uwagi, jednakże nie mniej ciekawy” a przede wszystkim jest jednym z nielicznych zabytków, który pamięta tak odległe czasy i jest związany choćby przez legendy z właścicielami tych okolic.
Co mówią przekazy? Jak podaje w swoim artykule S. Abdank lud miejscowy przytaczał dwie legendy związane z wystawieniem tegoż to pomnika.
Czy te „ludowe legendy” – jak pisze Abdank – „są tylko związane z najgłębiej wyrytego swemi dziwactwami w jego pamięć księcia pana, ostatniego po mieczu w prostej linji potomka panów i książąt na Ołyce, Nieświeżu i Białej?” – nie wiadomo i dziś. Nie wiemy wiele, jaki był powód wystawienia tego obelisku ani kto tak naprawdę go wystawił. Wiemy jedynie to, że pomnik-obelisk ma na pewno więcej niż 238 lat. Wiemy to, ponieważ widnieje już na mapie Woskrzenic Dużych z 1779 r., która to znajduje się w Atlasie Hrabstwa Bialskiego autorstwa Leonarda Targońskiego sporządzonego dla Hieronima Floriana Radziwiłła.
Na mapie zobaczyć możemy, że obelisk stał przy dziś już nieużywanej drodze z traktu brzeskiego do Woskrzenic Wielkich, podpisana „Droga z Białey do Brześcia”. Obecnie ta droga istnieje, co widać na załączonym zdjęciu satelitarnym, choć mocno zarośnięta i kończy swój bieg na wysypisku śmieci.
Na mapie Targońskiego pomnik-obelisk podpisany jest pod nazwą „ Figura murowana” a las na południe od pomnika „Bor Hola”.
Prowadzący Blog „Szeroki Trakt” ( www.aloszak-szerokitrakt.blogspot.com ) Andrzej Kaniewski, regionalista i badacz tajemnic Południowego Podlasia, dotarł do innej wersji wyjaśniającej pochodzenia tego pomnika. Pytając miejscowego mieszkańca o -ów obiekt usłyszał dwie historie, a mianowicie, że pomnik postawiony został „na pamiątkę przypadkowej śmierci na polowaniu Jerzego Ilinicza” oraz drugą wersję, że „na pamiątkę powrotu Krzysztofa Radziwiłła „Sierotki” z Ziemi Świętej”.
Idąc tym tropem inny nasz regionalista Cezary Nowogrodzki, zaintrygowany tymi wersjami legendy, doszukał się pośrednio potwierdzenia tych teorii. W książce wydanej między 1839 a 1841 rokiem pt. „Pamiątki Soplicy” Henryka Rzewuskiego, w rozdziale VIII „Trybunał lubelski” czytamy:
”Oto książę Sierotka w ścisłej żył przyjaźni z Iliniczem, wojewodą brzeskim litewskim, co miał wiele dóbr, a między innymi Białej, w której mieszkał. Kiedy więc książę Sierotka powziął zamiar odbycia pielgrzymki do Ziemi Świętej, powierzył go przyjacielowi swemu. A że w kraju, gdzie barbarzyństwo pogańskie panuje, gdzie morowe powietrze nie ustaje, gdzie dostać się nie można, jeno przebywając góry, morza i pustynie, podróż jest tak niebezpieczną, iż można było zakład trzymać, że z niej się nie powróci, książę, będąc jeszcze kawalerem a nie mając sukcesora, jeno książąt Radziwiłłów, upartych kalwinów, co go z powodu, iż rewokował, ile mogli, prześladowali, a tym i on do nich niewiele miał serca i nierad był, aby po jego śmierci ogromne spuścizny miały zbogacać nieżyczliwych krewnych – te wszystkie okoliczności przyjacielowi wynurzając radził się jego, jak by rozporządzić swoją fortuną. Na to pan Ilinicz:
– Jak zrobisz testament, mój książę, a Pan Bóg ciebie do kraju nie powróci, z twojej szczodroty nie będą korzystać ci, których obdarzysz. Ty wiesz, że w prawodawstwie naszym żaden testament nie jest tak mocnym, aby interpretacjom nie podpadał. Krewni twoi, Radziwiłłowie birżańscy, są silni, oni rej wodzą dysydentami obydwóch narodów, a w Litwie i katolik nawet od Radziwiłłów nie odstąpi; zwalą twój testament, owładną twoje dobra i napełnią ich bombizami. Ja bym ci radził nie testamentem, ale formalną transakcją rozporządzić majątkiem.
– A to jakim sposobem? – zapytał książę Sierotka.
– Ty nie żonaty – odpowiedział Ilinicz – ja potomków nie mam; zróbmy więc między sobą transakcją na przeżycie. Ja pierwej umrę: wszystkie moje dobra twoje; Pan Bóg cię pierwej zawoła do chwały swojej: Słuczczyzna, Kojdanowszczyzna, Siebież i co tylko teraz posiadasz, będą moje; a zjedzą diabła kalwini, jeżeli mi włókę twojej ziemi wydrą.
– Zgoda! – powiedział książę i zaraz oba panowie pojechali do Brześcia dla przyznania sobie transakcji.
Już tedy JW. Ilinicz wyglądał tylko zapewnienia śmierci księcia Sierotki, bo już, chodziły wieści raz, że okręt, na którym płynął, rozbitym został, raz, że z dżumy umarł, raz, że bisurmany go ubili, a że był łakomy, bardzo niecierpliwie musiał oczekiwać dokładniejszych wiadomości, bo pięć księstw i trzynaście hrabstw nie piechotą chodzą. Ale człowiek sporządza, a Pan Bóg rozrządza. Książę Sierotka wszystkie trudy i niebezpieczeństwa przy pomocy Anioła Stróża przebył i zdrów powrócił. Szukał śmierci po szerokim świecie, a jej nie znalazł; a ona pana Ilinicza w jego dobrach wytropiła. Bo kiedy książę Sierotka już wracał do dóbr swoich, w Krakowie kilka dni ledwo zatrzymawszy się, obrócił podróż na Białę, aby przyjaciela uściskać – aż wjeżdżając w miasto spotyka kondukt, ale bardzo okazały… Zapytuje, kogo to prowadzą – dowiaduje się, że przed dwoma dniami na polowaniu niedźwiedź wojewody Ilinicza rozdarł. Oddał mu ostatnie posługi książę i szczerze po nim płakał, bo był czułego serca, jako kroniki o nim piszą, i nie było cnoty, która by nie znalazła miejsca w jego sercu. Ale transakcja jak wół była wyraźna – dostało mu się, czym łzy otrzeć i ubogim za jego duszę świadczyć, bo Biała. Sławatycze, Zabłudów i wiele innych dóbr Iliniczowskich weszło w dom Radziwiłłowski (…)”.
Z tego fragmentu dowiadujemy się, że oba zdarzenia, które podaje jeden z mieszkańców Holi, jako legendę wyjaśniającą powód postawienia pomnika, zazębiają się z sobą w jedną historię, a więc śmierć na polowaniu Jerzego Ilinicza oraz powrót do Białej Krzysztofa Radziwiłła z Ziemi Świętej. Czyżby, więc pomnik-obelisk stanął dla upamiętnienia miejsca tragicznego wydarzenia – zabicia wojewody Ilinicza przez niedźwiedzia? Dużo tu pytań, ale zbieżność tej historii zapamiętanej przez miejscowego i opowiedzianej przez Rzewuskiego w „Pamiątkach Soplicy” pozwalają dopisać kolejną legendę związaną z tym obiektem.
Cezary Nowogrodzki podaje również dodatkową teorię, że być może pomnik-obelisk był niegdyś tzw. „latarnią umarłych”, która jak podaje Wikipedia stanowi: „murowaną budowlę z kamienia lub cegły, wznoszona w XII, XIII i XIV wieku na terenach Francji, północnych Włoch, Austrii, w Niemczech, Polsce i Czechach. Powstawały, jako samodzielne budowle najczęściej na cmentarzach lub w okolicy szpitala. W zamyśle budowniczych miała wędrowców informować swym światłem o zbliżaniu się do miejsca świętego: między ziemią a niebem, czyli do miejsc związanych ze śmiercią. Konstrukcja latarni była rozwiązana w taki sposób by światło mogło być widoczne ze wszystkich stron”.
„Latarnia umarłych” w Krakowie
Oglądając przykłady takich zachowanych obiektów z terenu Polski można doszukać się pewnych podobieństw w konstrukcji, choć brak w naszym pomniku wyraźnie części górnej, gdzie znajdowałaby się latarnia oświetlająca z czterech stron okolicę. Drugim argumentem przeciwnym tej teorii jest brak wiedzy o istniejącym gdzieś w pobliżu cmentarzu, szpitalu czy przytułku.
Jaka legenda zawiera źdźbło prawdy? Trudno zgadywać, bo tylko tak zapewne można obecnie, po upływie tylu lat dochodzić prawdy o historii obiektu. Pewne jest jedno, że miejsce, pomnik, historia i legendy, są na tyle ciekawe i intrygujące, że obiekt powinny być przywrócony pamięci, zarówno w wymiarze promocyjnym jak i fizycznym poprzez należyte zajęcie się zabytkiem, zabezpieczenie i odnowę. Zachęcamy do odwiedzenia i zobaczenia na własne oczy tej pamiątki historii.
* w cytowanych fragmentach ze źródeł zachowano oryginalną pisownię
materiał: Osobliwości Południowego Podlasia
temat: Tajemniczy obelisk w Holi
zdjęcia / ryciny / grafika: Jakub (OvO)Sowa, Tygodnik Ilustrowany nr. 27, 1883 r.
źródła map: Cezary Nowogrodzki „Biała Aktywna i Kreatywna”, Mapy Google.