Reklama

Reklama

Reklama video

Biała Podlaska: Zimowa wędrówka przez Puszczę Bialską (galeria)

W ubiegłą sobotę 14 stycznia Bialski Klub Rowerowy zorganizował ciekawą pieszą wycieczkę po dawnej Puszczy Bialskiej. Wyzwanie jakie mieli przed sobą uczestnicy było ambitnie, do pokonania był dystans ok. 35 km, z tego ponad połowa leśnymi dukatami.

Wyzwania podjęło się blisko 30 osób i jeden pies, metę osiągnęła tylko lub aż połowa śmiałków. Zimowa aura, ślady dawnej puszczy, świetna atmosfera, ambitny cel do zdobycia, to wszystko towarzyszyło nam podczas całodziennego marszu. Sądzę, że wspomnienia z przygód pozostaną z nami na długo. Zapraszam do lektury relacji oraz do obejrzenia galerii zdjęć.

Zbiórka uczestników wędrówki miała miejsce w Parku Radziwiłłowskim, gdzie wszyscy usłyszeli plan dnia oraz kilka wskazówek,  co do samego marszu. Obowiązkowo przed wyruszeniem zrobiliśmy sobie również wspólne grupowe zdjęcie.

Zaplanowana trasa prowadziła wpierw przez miasto ulicami: Zamkową, Witoroską oraz Grzybową i to była solidna rozgrzewka dla wszystkich. Nieodśnieżone chodniki, spowolniały tempo marszu oraz podnosiły skutecznie naszą temperaturę. Po dotarciu do granicy lasu, kilku uczestników miało już dość i postanowiło zawrócić. Na pierwszym postoju, mogliśmy przebrać się do indywidualnych potrzeb termicznych i po łyku herbaty z termosów ruszyliśmy na szlak przez dawną Puszczę Bialską. O dziwo, zrobiło się jakby lżej i większość osób stwierdziło, że idzie się lepiej w lesie niż po bialskich chodnikach.

Kiedy tylko zagłębiliśmy się w las zrobiło się urokliwie, las zimą to całkowicie inne doznania wizualne. Trzeba dodać, że od rana do południa prószył niewielki śnieg, jednak na drogach w lesie nie było go więcej niż do kostek. Śnieg nie był też przesadnie klejący i mokry, a wiatru nie czuło się w ogóle. Temperatura była również dla nas przyjazna i utrzymywała się do zmierzchu w okolicach 0 stopni. Wszystko to wpłynęło na dobre tempo marszu oraz dobre nastroje.

Kierowaliśmy się na południowy zachód w kierunku Jaźwin, gdzie planowany był kolejny postój. W drodze do tej miejscowości zdarzyło nam się delikatnie pomylić drogi, wszystko przez to, że zimą cały krajobraz wygląda praktycznie tak samo. Bez mapy można bardzo łatwo pomylić się, pomimo nawet dobrej znajomości terenu w czasie, kiedy jest inna pora roku. Na szczęście zmiana kursu, nie kosztowała nas dużego nadkładania kilometrów i w dalszej części trasa przebiegała już bez niespodzianek i według planu.

Widoki jakie nam towarzyszyły były praktycznie cały czas niesamowite i zdjęcia tak naprawdę, nie oddają tego. Biała drzewa, białe śródleśne polany, pięknie rysująca się zamglona linia horyzontu, to była czysta magia. Gdyby było choć trochę słońca, na pewno wyjątkowość zimowej aury podkreślona, by była jeszcze bardziej.

W Jaźwinach, urokliwej śródleśnej wsi, był czas na krótki odpoczynek, przegryzkę oraz łyk herbatki. Z tego miejsca postanowiło odłączyć się od nas kilka osób i wrócić do Białej.  My ruszyliśmy dalej, tym razem naszym kolejnym celem był las w miejscowości Surmacze. Duża część niedzielnej trasa była taka sama, jak trasa wiosennego rajdu BKR „Szlakiem miejsc pamięci i niepamięci – Tajemnice Puszczy Bialskiej” w 2016 r. Kilku uczestników miało, więc okazję zobaczenia tych samych miejsc w innej porze roku. Wszystkie te osoby podkreśliły zgodnie, że niby ta sama trasa i miejsca, ale widoki zupełnie inne.

W lesie w Surmaczach zrobiliśmy dłuższy postój obiadowy w jednym z najbardziej magicznych miejsc, dawnej Puszczy Bialskiej, gdzie spotkać można wiekowe drzewa nad dziko wijącą się rzeczką Strugą w pobliżu dawnego pogańskiego kamienia ofiarnego.

Przeszliśmy ledwie połowę zaplanowanej trasy, a zmęczenie już dawało nam w kość. Zimowy marsz lasem to jednak większy wysiłek niż letni spacer. Dobry humor na szczęście nadal nas nie opuszczał i po napełnieniu brzuchów maszerowaliśmy dalej. Kolejny cel – stacja w Sokulu. Ten odcinek przeszliśmy mniej uczęszczaną drogą, gdzie trzeba było przecierać szlak, jednak wysiłek warty był mijanych widoków otaczającej dziczy.

Z lasu wyszliśmy na ok. 23 kilometrze trasy, gdzie chwilę bo dotarciu do stacji kolejowej Sokule, odłączyło się kilka osób – w tym piszący, po wypracowaniu solidnych otarć na stopach. Wsiedliśmy stąd do pociągu w kierunku Białej Podlaskiej. Była godzina 15:30 i powoli zaczęło się ściemniać, spadała również temperatura. Po wyjściu z lasu na otwarty teren, odczuwalna temperatura była ponadto niższa przez wiatr.

Reszta śmiałków mimo solidnego zmęczenia kontynuowała marsz i prostą trasą wzdłuż torów powędrowała dalej w kierunku Międzyrzeca Podlaskiego. Do przejścia zostało ok. 10-12 km. Metę uczestnicy osiągnęli tuż przed zaplanowanym odjazdem pociągu do Białej o godzinie 19:00. Warto dodać, że przed metą, zmęczonych wędrowców przywitała dwójka naszych przyjaciół z Międzyrzeca i poczęstowała solidną porcją grzańca, co dodało im niewątpliwe sił na tych ostatnich metrach. Wszyscy wrócili do domów cali i zdrowi i choć mocno zmęczeni, to jednak w pełni zadowoleni z osiągniętego celu i przeżycia wspaniałej zimowej przygody.

Jak niewiele przecież trzeba do tego, aby miło spędzić czas wśród pięknej przyrody i aby przeżyć przygodę praktycznie tuż za progiem naszego domu. Wystarczy wstać z fotela, wychylić nos z miasta i ruszyć w drogę. Nasz region ma tyle walorów krajoznawczych,  że o jakość przygody nie musimy się martwić. Każda z nich z pewnością naładuje nasze akumulatory na cały tydzień i zostawi piękne wspomnienia w naszych głowach na długo.

Trasa przez „puszczę Bialską” (bez odcinka z Sokula do Międzyrzeca): http://www.traseo.pl/trasa/puszcza-bialska-zima

POSTSCRIPTUM 

Czytając tytuł relacji, ktoś zapyta, „Jaka Puszcza Bialska”?, „Co za brednie”? Puszcza o której myślimy znikła niestety z naszych okolic niemal w całości, zostały jedynie niewielkie jej ślady, choć jeszcze 70 – 100 lat temu tych śladów, było wciąż całkiem sporo. Dziś po dawnej puszczy został las w dużej części przemysłowy, równy, jednorodny. Jednak czar dawnej puszczy jest wciąż obecny, wystarczy zapuścić się w dawne uroczyska, zboczyć z główniejszych dróg, znajdziemy tam wiele pomnikowych drzew i krajobraz przypominający choć w niewielkim stopniu charakterystyczne ślady bytności pierwotnej przyrody.

Czy są jakieś dowody potwierdzające istnienie Puszczy Bialskiej? Tak, choć ogólnodostępnych materiałów nie jest może spektakularnie dużo, gdzie pojawia się nazwa bądź charakterystyka tego obszaru, to jednak nie aż tak trudno je znaleźć.

Na ten przykład Kazimierz Wójcicki w swoich wspomnieniach zamieszczonych w Polskim Kalendarzu Ilustrowanym na rok 1865 pt. „Obrazki z Puszczy Bialskiej (Wspomnienie lat młodych)” tak wspomina dawną puszczę:

„(…) Puszcza Bialska pod Białą Radziwiłłowską (…) pełna była jeszcze grubego zwierza: tu samy, dziki, jelenie stadami spotykałeś, (…) bujały liczne łosie i niedźwiedź bartnik nie był osobliwością (…).
(…) Puszcza Bialska ciągnęła się w latach mych młodości na mil dwie z górą, a łączyły się z nią okoliczne lasy i bory. Nadleśniczy Janusz Węgier mieszkał na Woli we dworze drewnianym. Otoczonym dębami i sosnami. Poza rzeką Krzną, przy trakcie wiodącym do Włodawy (…).
(…) Od puszczy, gdyś stanął z tyłu zamku, lub w oknie ozdobnej komnaty od strony Woli, rankiem lub pod wieczór pogodny, przy lekkim powiewie, czułeś zalatującą, dziwną woń balsamiczną i chłód leśny. Jak zasięgnąłeś okiem, ciemna, czarna ściana puszczy ciągnęła się wokoło. Widok to byt majestatyczny i wabiący ponętą, do zwiedzenia jej tajników.

Pod zachód słońca, z rzeki, jezior i błot leśnych, zbitemi chmurami ciągnęły stada kaczek dzikich, gęsi i kulikow ponad zamkiem, lecąc na nocny spoczynek, na obszerne ługi i wyzary wsi okolicznych poza Bialą.
Ale wejdźmy do tej puszczy, co tak zdala swoim urokiem wabiła (…)”.

Nazwa Puszczy Bialskiej pojawia się również na mapie w Atlasie Hrabstwa Bialskiego z 1782 r.

Jedną z ciekawostek podaje też Zygmunt Gloger w wydawnictwie z 1903 roku pt. „Białowieża w albumie”, gdzie autor wspomina puszczę bialską jako ostatnie miejsce, powszechnego występowania niedźwiedzi, jeszcze w czasach Królestwa Polskiego (I poł XIX w).

„(…) Z tego to szlaku leśnego pozostały jeszcze dotąd rozległe bory augustowskie, puszcza Zielona, Kłyszawska, lasy zabłudowskie w Białostockiem, puszcza Białowieska, lasy ruckie i puszcza Bialska, już z lewej strony Bugu położona, która mówiąc nawiasem, była przytułkiem ostatnich niedźwiedzi w Kongresówce przed laty kilkudziesięciu (…)”.

Bialski Klub Rowerowy dziękuje wszystkim uczestnikom za udział w wędrówce, gratuluje również wytrwałości i siły ducha oraz zaprasza serdeczne na kolejne przygody!

Śledźcie profil BKR-u na << Facebooku >>

[foogallery id=”4780″]

 


Materiał: Bialski Klub Rowerowy
zdjęcia: Jakub(OvO)Sowa, Katarzyna Lewczuk, Bogdan Korniluk, Wiesław Denisiuk, TKKF Krzna Biała Podlaska Klub Rekreacyjno-Sportowo

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się ze znajomymi:

Udostępnij
Wyślij tweeta
Wyślij e-mailem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czytaj więcej o:

Reklama

Reklama

Zobacz więcej z tych samych kategorii

Reklama