Dyrektor Fundacji Orfeo Krzysztof Korwin – Piotrowski, któremu przypadła też rola prowadzenia walentynkowego koncertu, zaprosił czwórkę wykonawców: krakowską sopranistkę Magdalenę Pilarz – Bobrowską, łódzkiego tenora Krzysztofa Marciniaka, białostocką aktorkę musicalową Ewę Łobaczewską i 19-letnią studentkę musicalu na Akademii Muzycznej w Gdańsku Sandrę Bożewicz. Akompaniował im wspaniały pianista Adam Sychowski. W ich wydaniu usłyszeliśmy koncert miłosnych uniesień i wzruszeń.
O sukcesie tej imprezy zdecydował dobrze dobrany repertuar. Obok szlagierów operetkowych Johnanna Strausa i Imre Kalmana, zachwycona widownia miała szansę posłuchać najnowszych szlagierów musicalowych rodem z Nowego Jorku w porywającym wręcz wykonaniu . Zaczęło się efektownie od otwarcia przez prezydenta miasta butelki szampana i poczęstowania nim widzów. Wykonawcy stanęli w ten wyjątkowy wieczór na wysokości zadania. Tenor częstował panie herbacianymi różami, a sopranistka czerwonymi serduszkami. Tempo było tak oszałamiające, że dwie godziny minęły publiczności jak jeden czarowny moment. Opinie po imprezie są zdecydowanie pozytywne.
Janusz Denisiuk: – Ogromnie podobali mi się wykonawcy dzisiejszego koncertu, a szczególnie nastrojowa i krucha Ewa Łobaczewska. Bardzo dobrze się stało, że w Białej Podlaskiej ma szansę na stałe gościć festiwal imienia Bogusława Kaczyńskiego, z którym znałem się od czasów przedszkolnych. Festiwal operetkowy i obecność artystów wysokiej klasy to doskonała promocja dla miasta.
Alina Miłaszewska: – Czuję się oszołomiona i oczarowana tym koncertem. To był fantastyczny prezent dla 400 bialczan na walentynkowy wieczór. Wszystkie utwory trafione w oczekiwania publiczności. Piękne wykonanie i dobre tempo zasłużyły na uznanie. Mnie ogromnie podobały się wykonania pań. Już cieszę się na kwietniowe spotkanie z czarującymi szlagierami operetkowymi.
Jan Borkowski: – Bardzo dobrze się stało, że tego typu rozrywka trafia na bialską scenę. Repertuar koncertu walentynkowego był gustownie dobrany, a wykonania budzące podziw. Duże wrażenie zrobiła na mnie młodziutka Sandra Bożewicz. Na pewno usłyszymy o niej nie raz. Na podkreślenie zasługuje kulturalne zachowanie widowni. Nie reagowała żywiołowo, bo to nie koncert rockowy, ale kompetentnie i wrażliwie.
Anna Bodasińska: – Jestem bardzo zadowolona, że mogłam uczestniczyć w tak cudownym koncercie. Utwory o miłości wprowadziły nas w nastrój zgodny z dzisiejszym dniem. Spędziłam bardzo mile czas i wracam do domu pełna wrażeń.
[foogallery id=”196442″]
tekst: Istvan Grabowski
zdjęcia: autor
opracowanie: Gwalbert Krzewicki