Absurd goni absurd.
To się moja Polska Rzeczypospolita popisała.
Czy mam prawo domyślać się, że w takim czy podobnym stanie prawnym i faktycznym znajduje się Polskie Wojsko.
Znajdują się służby który mają chronić mnie, każdego obywatela tego kraju?
Do kogo i z jakiej przyczyny w tym materiale mam pretensje?
Do tworzących w tym kraju prawo.
W związku z wprowadzonymi w dniu 17 kwietnia – a więc już kilka dni temu – nowymi przepisami dotyczącymi ograniczeń fotografowania wybranych obiektów publicznych, mam kilka uwag.
Nie wiem czy były w tej sprawie konsultacje społeczne – nie wiem czy powinny być – to nie moja działka a i sfera obronności oczywiście rządzi się i powinna się rządzić nieco odmiennymi zasadami ale to nie zwalnia naszych analityków, strategów, generałów i ministra obrony narodowej od trzeźwości myślenia, bycia na czasie a i tworzenia PRAWA które odpowiada potrzebom a i obroni się samo przed krytyką czy też świetnie, bez dwuznaczności, bez uszczerbku na prawach już obowiązujących – KONSTYTUCJA – WOLNOŚĆ – sprawdzi się w codziennym życiu i pracy obywateli tego państwa.
Może od tego zacznę. Bo być może to jest praprzyczyna obecnego – wg. mnie – potężnego „znaku zapytania” jaki jest wprowadzony zakaz a który dopiero przysporzy problemów.
Proszę mnie źle nie zrozumieć.
To nie są aluzje personalne. Ale jednak pytania podstawowe. Czy na pewno posiadana wiedza, doświadczenie, dyskusje, wymiana poglądów i ostateczny wynik tego nad czym teraz deliberuję powstał w głowach i na biurkach ludzi specjalnie do tych zadań przeszkolonych, nauczonych, wyuczonych, ze stażem „tu i ówdzie”?
Bo według mnie nie.
Na początek argument usprawiedliwiający – chociaż tak na prawdę to być może ta właśnie praprzyczyna obecnego bałaganu.
Minister Obrony Narodowej – Władysław Marcin Kosinak-Kamysz. Predyspozycje do rządzenia armią i sprawami militarnymi, obronnymi i bezpieczeństwa?
No więc z zawodu lekarz, doktor nauk medycznych – czy ukończył jakąś wyższą szkołę wojskową? Nie. Czy to najlepszy kandydat – merytorycznie – na ten stołek ministerialny? Nie.
To jednak znakomite potwierdzenie tego, że jak pokazuje polska rzeczywistość – u nas każdy zna się na wszystkim.
I tak na prawdę – przepraszam ale muszę tu użyć nieco mocniejszego słowa – tak naprawdę gówno mnie to obchodzi kto, co, jakie ma wykształcenie a jakie mimo to wysokie czy niskie, w branży czy w naukach spokrewnionych – stanowisko i fotel zajmuje.
Do czasu jednak.
Do czasu gdy podejmowane przez takich urzędników i im podległych urzędników decyzje nie szkodzą mi czy nam czy każdemu.
A tu mam prawo domniemywać, że przepisy związane z zakazem fotografowania powstały właśnie przez osoby zupełnie nie znające realiów i nie będące na czasie z tym co i jak można wykonać – mało tego – z tym co i tak jest dostępne – w SZCZEGÓŁACH – a w tematyce obiektów, budynków, mostów, dworców, szpitali, lokalizacji i innych danych – podobno tak newralgicznych w 21 wieku.
Jeśli prawo to tworzyli (i teraz proszę się nie obrazić jeśli wymienię kilka nazw zawodów – to tylko przypadkowo, aby zobrazować przekaz), jeśli prawo to tak istotne dla naszego bezpieczeństwa tworzyli botanicy, farmaceuci, szewcy, analizatorzy snu czy profesjonalni testerzy jedzenia – oczywiście z domieszką ludzi wykształconych w zawodzie „wojskowy”, „strateg”, „prawnik” – to ja już więcej pytań o elokwencje i dokonania tej grupy ludzi nie mam.
Jeśli polskie wojsko jest tak tworzone i nadzorowane czy zakupy broni tak monitorowane to ja winszuję i już niczego się nie boję. Jestem w tym kraju bezpieczny!
A teraz prosto z mostu – akurat ten most można fotografować.
Przepisy dotyczące ograniczeń fotografowania wybranych obiektów publicznych które weszły w życie 17 kwietnia to zwyczajny bubel prawny.
To zmarnowany czas i przejedzone pieniądze. To spóźnione prawo, które w takim brzmieniu jakie otrzymało być może byłoby skuteczne w czasie I czy II wojny. Być może nawet jeszcze broniłoby się pod koniec lat 80-tych ubiegłego wieku. Ale nie dziś. To śmieć prawny który jedynie co będzie generował – to zatory w urzędach, złość zwykłych ludzi, niepewność, niejasność, złamanie podstawowych praw obywatelskich zagwarantowanych w KONSTYTUCJI, kolejne stosy biurokracyjnych dokumencików, pism czy to w elektronicznej czy drukowanej formie.
Czy to prawo już obowiązuje? Czy tylko o nim czytam i słyszę w przekazach medialnych? Czy to jakieś vacatio legis trwa w tym przypadku?
Bo niby wzory tablic i znaków opublikowano. Ich umiejscowienie też – niby – wskazane. Ale lista tych obiektów? Nigdzie nie można jej obecnie znaleźć. A są tylko z grubsza wskazane: m.in. mosty, tunele i wiadukty na drogach o znaczeniu obronnym, wojskowe porty morskie, elementy infrastruktury łączności, a także obiekty Narodowego Banku Polskiego i BGK. Ale gdzie się dowiedzieć czy na przykład dana ulica czy dana droga ma znaczenie obronne? Przykład mosty na Krznie w Białej Podlaskiej? Który jest obronny a który…. „nie obronny”?? O obowiązującym prawie słyszę od kilku dni, o groźbach , karach a nawet miesiącu w kiciu słyszę – ale jasnych norm co jest i gdzie się znajduje dany obiekt krytyczny czy militarny – jak igły w stogu siana.
Kto ma egzekwować to prawo?
Policja? Ona już robi swoje. Ma pełne ręce roboty. A i brakuje kilkunastu tysięcy funkcjonariuszy.
Żandarmeria? Ok. Ile jest „military police” w Białej Podlaskiej? Ilu ich jest w Powiecie Bialskim?
Wystarczy żeby chociaż postawić po jednym na każdym moście?
Może ABW? Może CBA? Może sami wojskowi? No tych to przynajmniej powinno wystarczyć.
Być może twórcy tak znakomitego prawa liczą na nas – cywili – obywateli – BĄDŹCIE CZUJNI – DONOŚCIE O KAŻDEJ PODEJRZANEJ SYTUACJI!!
No w porządku. Załóżmy, że to jedno z możliwych rozwiązań.
Tylko co dalej? Bo widzę kilka „czerwonych linii” w takim spojrzeniu na problem.
Ilość takich zgłoszeń. Czy taki obywatel zgłaszając po raz „trzydziesty tego dnia” fotografującą osobę – turystę, mieszkańca, uczestnika wycieczki, dziennikarza, pracownika służb, inwestora, budowlańca, geodetę – zgłaszając po raz enty swoje podejrzenia – sam nie popadnie w konflikt z prawem – poprzez nieuzasadnione i natarczywe wzywanie służb?
Co ma zrobić biedna policja czy straż miejska czy nawet żandarmeria interweniująca po raz „enty” na moście im. Riada Haidara bo akurat prowadzony jest spływ kajakowy? Albo co ma zrobić straż miejska czy policja gdy na tle Urzędu Miasta pojawi się nowy rower? Czy wsadzą osobę jedną czy drugą za serię zdjęć z postępu budowy nowego budynku starostwa powiatowego? Co ze zdjęciami realizowanymi na budowie autostrady czy przebudowie linii kolejowych?
Kuriozum!
Panie Rafale Brzoska! Współczuję. Jak to jest realizować misję naprawy polskiego prawa w zespole ds. deregulacji gdy na Pana jedną propozycję naprawy czy uwidocznienia absurdów polskich przepisów, w tym samym momencie Polski Rząd – Ministerstwo Obrony Narodowej – tworzy kolejny bubel prawny? Syzyfowa praca. Ale konkluzje zawarte w jednym krótkim Pana zdaniu podsumowania jak najbardziej słuszne. Jakie to zdanie? „W jego opinii polskie przepisy są bardziej korzystne dla zagranicznych korporacji, niż dla rodzimych przedsiębiorstw”. Super. Tylko co z tego. Panie Brzoska, my tu na dole wiemy to przynajmniej od nastania nowego wieku.
17 kwietnia zasadzono w Polsce kolejny taki kwiatek. Przepisy dotyczące ograniczeń fotografowania wybranych obiektów publicznych. Kto będzie miał większe fory i łatwiejsze wykonywanie takich zdjęć? Google Maps i Street View czy szary zwykły obywatel interesujący się życiem swojej miejscowości, gminy, miasta, powiatu, województwa, kraju?
Każdy szpieg ma już od dawna to czego potrzebuje Panie Ministrze!
Każdy obcy wywiad, każdy wrogi rezydent agentury w tym kraju ma to co jest mu potrzebne i wskazane!
Zabawne…. ale nie musi wcale nic fotografować na ulicach polskich miast i gmin.
Przetargi!
Kto budował i buduje polskie autostrady i drogi szybkiego ruchy? Kto buduje mosty i tunele? Kto buduje wszystkie te urządzenia i budowle infrastruktury krytycznej i militarnej? Budowali i budują te obiekty Chińczycy? Turcy? Hiszpanie? Portugalczycy? Szwedzi? Niemcy? A jako pracownicy w tych firmach, podwykonawcy, czy zdarzają się tam: obywatele Białorusi, Rosji, Korei, Ukrainy?
Bo jeśli budowały firmy i pracownicy z tych państw takie obiekty, to mają znacznie więcej danych niż można zawrzeć i „przemycić” za pomocą zdjęcia.
Przetargi ze specyfikacja techniczną, szczegółami, rozmiarami, zastosowanymi materiałami, jakością techniczną, rozwiązaniami inżynierskimi, wytrzymałością, nośnością, przepustowością, lokalizacja, mapy, dane to wszystko jest JAWNE!
Do tego ma dostęp KAŻDY. Bo takie jest prawo.
Jak potraktuje prawo z 17 kwietnia Mapy Google? Jak potraktuje mapy satelitarne? Co z geoportalami? Co z szeroko dostępnymi znacznie bardziej szczegółowymi danymi dostępnymi na stronach urzędów?
Pani Ministrze!
Pytanie ciekawostka?
Pana zapytanie ofertowe w sprawie zakupy czołgów. Czy nie zawierało specyfikacji – ile, jakich, wyposażenie, uzbrojenie, grubość pancerza, systemy łączności, osiągi, cena, osprzętowienie, gwarancja, części zamienne, termin dostawy, trasa dostawy – czy takie dane były zawarte w przetargu? Gdzie zostały opublikowane? Komu zostały przesłane? Kto zapoznał się z takimi szczegółami?
Więc czy to prawo z 17 kwietnia działa już?
Czy zostało stworzone pod publikę?
Czy działa w obecnym kształcie?
Będę wdzięczny za jasne odpowiedzi i wskazówki postępowania.
Informuję, że materiał powstał jako materiał publicystyczny.
Zrealizowany został przez osobę z imienia i nazwiska, zatrudnioną jako dziennikarz w redakcji – na razie – lokalnym czy regionalnym medium z perspektywą zwiększenia zasięgu.
Informuję, że Redakcja jest zarejestrowana. Uzyskała zarówno wpis w Sądzie jak i w urzędach kontrolujących działalność gospodarczą jak również koncesję na nadawanie programów telewizyjnych.
Informuję, że wykonujemy swoją założoną w statucie misję i zajmujemy się swoją branżą. Przekazywaniem informacji.
Informuję, że z wykonywanej pracy utrzymujemy siebie – grono pracowników – płacimy również podatki dzięki których to Państwo ma kasę na tworzenie m.in. i tak chorych i bezsensownych przepisów o których mowa w całym tym przekazie.
Informuję, że swoją pracę zamierzam wykonywać nadal.
Informuję, że w razie utrudniania mi czy nam wykonywania naszej pracy jedynym wyjściem pozostanie pozew sądowy i żądanie odszkodowania za przykrości, za narażenie na stratę czasu, być może – mam nadzieję, że nigdy nie natrafimy na takich „zagorzałych aparatczyków” – ale być może również odszkodowanie za zniszczenie materiałów czy sprzętu.
Odszkodowanie będzie płacić Państwo – z naszym podatków.
Informuję, że szanujemy prawo i to o którym tu dziś się rozpisałem również.
Ale pod jednym warunkiem.
Że będzie to prawo trzeźwe i z jasnymi zasadami.
Na ten moment to prawo to dla mnie czysta abstrakcja.
Przypominamy.
Od 17 kwietnia 2025 roku obowiązują nowe przepisy ograniczające fotografowanie wybranych obiektów publicznych.
Wystarczy jedno zdjęcie w miejscu objętym zakazem, by narazić się na grzywnę do 5000 zł lub nawet areszt.